No
"Przewodniczący" i "profesor" nieźle odlecieli. Dobrze, że wcześniej jest ten fragment o okresowych badaniach medycyny pracy, więc nie każdy czytelnik uwierzy w te bzdury.
Jakiś "wewnętrzny psycholog" ma co pół roku samodzielnie decydować, czy ktoś się jeszcze nadaje, czy już nie? Idealny mechanizm do pozbywania się "elementu wywrotowego".
Zgoda. Nie mniej w mojej ocenie wadliwa jest cała procedura. Ponieważ w internetach

jest rozkminiona na czynniki pierwsze cała procedura kwalifikacyjna. Wystarczy się wyuczyć pod kątem poszczególnych etapów rekrutacji. Jednym słowem kolegium tumanum w wersji soft.
Nie będę pokazywał palcem, ale poszukajcie na forach internetowych na FB. Podobno za parę groszy można kupić nawet sławetne testy Ravena wraz z odpowiedziami. Wystarczy zapamiętać wzrokowo i już jest się super dopasowanym do wymogów służby.
Czy taki cykl rekrutacyjny w sposób obiektywny wyłoni najlepszego kandydata. Nie, wyłoni jedynie kandydata, który perfekcyjnie się przygotował. I nie mam tu na myśli kwestii poszerzenia horyzontów czy znajomości ustaw okołokasowskich na podstawie nawet zakupionych materiałów, które ktoś opracował z wiedzy ogólnej na przykład.
Brak jest też dopasowania testu psychologicznego pod kandydata, brak jest elementu zaskoczenia, brak rozmowy psychologa przed rozpoczęciem testu. Z tego co wiem, wszyscy piszą ten sam test psychologiczny na ten przykład w ramach całej rekrutacji , z kilkuminutowym i przerwami i następna partia

materiału do obróbki . Później szablonik odpowiedzi pożądanych i poszło.
A komisja z końcowa rekomendacja do pełnienia służby? - Co oni mają zrobić, przecież większość kandydatów przechodzi poszczególne etapy z maksymalnymi rekomendacjami.
I tak kółko się zamyka. To cud, że jeszcze jakiś funkcjonariusz nie ........ .