Protest protestem, jestem za. Nawet jak trzeba będzie komputer na 17 minut wyłączę ale...
przede wszystkim musimy wiedzieć za co i o co walczymy, przeciwko czemu się sprzeciwiamy. Dlatego też sądzę, że związek musi jasno wyartykułować cele. Dam przykład od siebie:
Rzeczkowska do dymisji,
wydzielenie SC-S ze struktur KAS i powołanie coś na kształt komendy głównej w Policji,
przywrócenie wszystkich ucywilnionych do munduru,
Zaliczenie lat przed 1999 do służby, a nie tylko do stażu pracy,
obligatoryjny awans na stopniu dla młodych, przechodzących do służby stałej,
urealnienie siatki płac
Wyjaśniam o co mi chodzi:
AD 1. Chyba nie muszę wyjaśniać. Kompromitacja na każdym kroku, nawet na spotkanie on-line nie miała bidula czasu. Olewanie funkcjonariuszy na każdym kroku, mimo że sama jest funkcjonariuszem (podobno, bo więcej łazi w garsonkach niż w mundurze). Dla mnie to nie pojęte, jak można jednocześnie nosić mundur i na niego notorycznie pluć.
AD 2. Myślę, że to też dla każdego funkcjonariusza jest jasne. Szef SC-S jest naszym szefem, wyszedł od nas, ma mundur i o niego dba (a nie pluje na niego, vide wyżej), wie co to służba, wie kiedy ryknąć na podwładnych ale też wie jak się wstawić za swoimi podkomendnymi.
AD 3. Tu chyba nic nie trzeba wyjaśniać, dla mnie to proste jak budowa cepa. Ale obligatoryjne powinno być zniesienie art. 150 ustawy o KAS. Tzn przenieść z powrotem do munduru ucywilnionych i zlikwidować art. 150. Niepojęte dla mnie jest, że jak ktoś kto całe życie chodził w garsonce lub sweterku, został powołany na stanowisko kierownicze i nagle ni stąd ni zowąd jest aspirantem. A później do białej (tak białej, nie miętowej) koszuli nosi spodnie od polówki. A czapki nie nosi w ogóle, bo nikt nie powiedział, że salutuje się do orzełka a nie do czoła.
AD 4. W tym miejscu też wszystko jasne. Mnie to akurat nie dotyczy ale znam ludzi, którzy od początku lat 90-tych roku robią cały czas to samo i drapią się w głowę już prawie 22 lata czym ich praca różniła się przed i po 1999 roku, bo nie widzą różnicy.
AD 5. Awans na stopniu w tym wypadku obligatoryjny, moim skromnym zdaniem także na stanowisku z mł. speca na speca. Ma to wiele zalet, od rozróżnienia, kto świeżak, a kto nie, po docenienie młodych (symbolicznie), że już nie są tacy młodzi i ostatni w szeregu. Z doświadczenia (awans na st. apl. dostałem po 4,5 roku) i rozmów z młodymi wiem, że taki w sumie symboliczny awans wiele znaczy. I w cale nie chodzi tutaj o pieniądze (30 zł na rękę!!!). Dodatkowo proponowałbym skrócenie obligatoryjnego awansowania funkcjonariuszy z 5 do 3 lat (oczywiście bez "wtopy"). Czasy się zmieniły, kiedyś byliśmy objęci powszechnym systemem emerytalnym, więc i 50 lat można było pracować. Teraz to max 30 (można więcej, ale po co?). Myślę, że każdy funkcjonariusz wie o co chodzi. Pan/i z AD 3. i tak tego nie zrozumie.
AD 6. Moim zdaniem, ciekawy ale i kontrowersyjny temat. Obecnie, można być młodszym specjalistą SC-S (mnożnik max 2,3) i zarabiać więcej niż z-ca kierownika oddziału (mnożnik min 2,214). Czyli (teoretycznie) świeżo przyjęty funkcjonariusz zarabia więcej od od swojego przełożonego. Niech to da wszystkim do myślenia, czy to jest normalne. Bo dla mnie nie jest. Dla przykładu, ja ze swoim mnożnikiem mogę być zarówno: młodszym specjalistą, specjalistą, starszym specjalistą i młodszym ekspertem. Normalne?
p.s. Jestem funkcjonariuszem z ponad 10 letnim stażem, w stopniu st. rewidenta, starszy specjalista SC-S, całe dotychczasowe "celnicze" życie spędziłem na granicy. Nie pełnię i nie pełniłem żadnych funkcji kierowniczych, w tym kierownika zmiany, a nawet jego zastępcy.