To próba przerzucenia odpowiedzialności.
Nie słyszałem o rekrutacji, która kończy się wystawieniem kandydatowi bezterminowej gwarancji pożądanego funkcjonowania w służbie. Zwłaszcza, że pomimo wielu etapów rekrutacji nie przewidziano obserwacji zachowań "po spożyciu". Ale takie testy tylko w służbach specjalnych.
"Czwórka z Wrocławia" nie wypada żle w tym sprawdzianie: nikogo nie pobili, mieli określony cel do zrealizowania i go osiągneli.
Swoją drogą na realizację bym z nimi poszedł. Działali zespołowo, wzajemnie się asekurowali, współpracowali w osiągnięciu celu (ktoś blokował kaburę, ktoś udzielał informacji, ktoś dzwonił na 112), byli konsekwentni, nie poddali się aż do ostatecznego potwierdzenia a co najważniejsze nie bali się podjęcia nieszablonowych działań, wykazując inicjatywę własną. Trochę w tym drwiny ale nie za dużo.
Istnieje natomiast obawa, że 10/10 funkcjonariuszy w sytuacji nietypowej odwróci się tyłem, mając świadomość, że ich przełożeni w pierwszej kolejności wskażą na nich, jako winnych.