Jest mi zwyczajnie smutno. Dlatego, że nieopatrznie zawodowo związałem się z organizacją, w której na życzenie nie liczy się litera prawa. Która, jak się okazało, nie wykształciła mechanizmów samokntrolnych, pozwalających na wyeliminowanie, niezależnie od szczebla, niczym ograniczonej samowoli decyzyjnej. W której można w ogóle nie kierować się zapisami ustawy, tylko podejmować decyzje w oparciu o wytyczne i cichą aprobatę przełożonych. Która wreszcie, jak się wydaje, nie liczy się ze zwykłą przyzwoitością. Kończąc napiszę: niektórzy polscy celnicy nie zapomną nie tylko Jacka Kapicy.