Wypowiem sie i wbiję kij w mrowisko. Slużba Celno skarbowa to jedyna służba w której można skracać służbę przygotowawczą argumentując to zaliczeniem egzaminów. To troche jakby policjant po 6 -miesiecznym szkoleniu (teraz juz 3) i zaliczeniu tam wszystkich egzaminów wnioskował o skrócenie i przejscie na stałą. Czy te dwa lata to naprawdę tak długo? To i tak najkrócej z każdej służb. Jaki etos służby ma ktoś, kto skraca tą przygotowawczą? Co sie tak naprawdę zmienia po przejsciu na stałą? (Bo tak realnie patrząc to w sumie nic poza okresem wypowiedzenia). Ogólnie większość próśb o jakieś przenosiny nigdy nie kończą się na jednym wniosku, pierwszy wniosek to w 99% odmowa. A młody/świeży pracownik po zaliczeniu ma napisać wniosek argumentując to zaliczeniem egzaminów i mają mu skrócić, bo mu się należy, tak? Czy ktokolwiek jeszcze pamięta czym jest etos służby czy już całkiem zbaranieliście? Odrobina cierpliwości jeszcze nikomu nie zaszkodziła.
PS. Mam idealne rozwiązanie. Wysyłajcie funkcjonariuszy na ostatni egzamin najdalej 3 miesiące przed zakończeniem okresu służby przygotowawczej tak żeby był czas na ewentualną poprawkę,a jak by sie ktoś wyrywał i chciał wcześniej to "bardzo mi przykro prosze pani/pana, nie da się, mamy obłożone". Nie wiem jak to wygląda z punktu widzenia finansowego i logistycznego, ale moim skromnym zdaniem te wnioski są głupkowate. W policji trąbi sie o brakach kadrowych, ale nie wpadli jeszcze na pomysł skracania służby... no cóż, wszystko przed nami.