Wiadomości o wizycie celników na festynie z pierogami.
http://tvp.info/wiadomosci/tematy/nielegalna-loteria-z-pierogami/5491345
Oglądając ten materiał i wczorajsze wydanie Wydarzeń w Polsacie (bardziej krytyczne wobec celników) narzucają się pytania:
Gdzie się podział zdrowy rozsądek tych, którzy ryzyko i szkodliwość społeczną widzą w takich loteriach?
Gdzie zdrowy rozsądek autorów przepisów, które nakładają szereg obostrzeń na ludzi, których winą jest ich aktywność społeczna i chęć pomocy?
Czy argumentów za nałożeniem obowiązujących obecnie formalności dostarczyło funkcjonowanie w przeszłości takich loterii (w szkołach, na imprezach samorządowych) obsługiwanych na zasadzie wolontariatu, z których dochód jest w całości przeznaczony na cele społeczne?
Wprawdzie formalności te w ostatnim czasie zmniejszono. Nie ulega jednak wątpliwości, że osoby zaangażowane w taką loterię nie są fachowcami i podejmują duże ryzyko niedopełnienia jakichś formalności, a więc ryzykują też ewentualne kary.
Nie ulega także wątpliwości, że na załatwienie i weryfikację tych, być może nikomu niepotrzebnych dokumentów, również trzeba przeznaczyć pewne siły i środki?
W szczególności celnicy, którzy jako rodzice nieraz uczestniczyli w takim "hazardzie" w swoich szkołach (np. przekazując fanty na loterie) nie mogą pojąć, że są osoby, które widzą w tego typu imprezach zagrożenie dla budżetu lub praworządności. Przecież organizatorzy festynu zawdzięczają wizytę celników zapewne planom i analizie ryzyka, które nie dały kontrolującym wyboru.
Wypada zapytać o wskaźniki, którymi się kierowano przy tejże analizie ryzyka?
Czy naprawdę nie da się inaczej?
http://tvp.info/wiadomosci/tematy/nielegalna-loteria-z-pierogami/5491345
Oglądając ten materiał i wczorajsze wydanie Wydarzeń w Polsacie (bardziej krytyczne wobec celników) narzucają się pytania:
Gdzie się podział zdrowy rozsądek tych, którzy ryzyko i szkodliwość społeczną widzą w takich loteriach?
Gdzie zdrowy rozsądek autorów przepisów, które nakładają szereg obostrzeń na ludzi, których winą jest ich aktywność społeczna i chęć pomocy?
Czy argumentów za nałożeniem obowiązujących obecnie formalności dostarczyło funkcjonowanie w przeszłości takich loterii (w szkołach, na imprezach samorządowych) obsługiwanych na zasadzie wolontariatu, z których dochód jest w całości przeznaczony na cele społeczne?
Wprawdzie formalności te w ostatnim czasie zmniejszono. Nie ulega jednak wątpliwości, że osoby zaangażowane w taką loterię nie są fachowcami i podejmują duże ryzyko niedopełnienia jakichś formalności, a więc ryzykują też ewentualne kary.
Nie ulega także wątpliwości, że na załatwienie i weryfikację tych, być może nikomu niepotrzebnych dokumentów, również trzeba przeznaczyć pewne siły i środki?
W szczególności celnicy, którzy jako rodzice nieraz uczestniczyli w takim "hazardzie" w swoich szkołach (np. przekazując fanty na loterie) nie mogą pojąć, że są osoby, które widzą w tego typu imprezach zagrożenie dla budżetu lub praworządności. Przecież organizatorzy festynu zawdzięczają wizytę celników zapewne planom i analizie ryzyka, które nie dały kontrolującym wyboru.
Wypada zapytać o wskaźniki, którymi się kierowano przy tejże analizie ryzyka?
Czy naprawdę nie da się inaczej?