@bodrum
Nie wiem co czuł każdy z Was, bo mnie to nie dotknęło, jedynie mogę sie domyślać i całkiem szczerze współczuję. To co Wam zrobiono jest ogromną niegodziwością i oczywiście nie można tego przyrównać do siłowej zmiany komórki pracy. Jednak według mnie ucywilnienie nie powinno mieć wpływu na rozdysponowanie podwyżek - stąd to porównanie (jedynie w kontekście podwyżek). Równie dobrze możemy przyjąć, że ogólne zasady podwyżek nie dotyczą byłych kierowników, naczelników, dyrektorów, bo przecież ich też ktoś ze stanowiska usunął i na tym stracili w ten czy inny sposób. Pensja pracownika, a więc pośrednio i podwyżka powinna być za to jak i jaką pracę ktoś wykonuje, a nie za to kim był kiedyś, jaki ma wiek, staż, płeć czy jaki kolor lubi. Możesz się ze mną oczywiście nie zgadzać, bo każdy patrzy trochę przez pryzmat siebie i swojej sytuacji (i ja też), ale takie jest moje zdanie.
@slawomir.siwy
Widziałem wszystkie Twoje filmy. Wiem, że mówisz w ostatnim o puli dyrektorskiej, ale taka opcja ma istotne wady. Takim "doraźnym" działaniem nie zlikwidujemy patologii systemowej to raz, a dwa: już widzę kto dostanie tą kasę z puli dyrektorskiej... Żaden związek, w tym nasz nie będzie w stanie zagwarantować, że podział tej puli będzie rozdysponowany tak jak winien być rozdysponowany. Zbyt dużo indywidualnych przypadków do rozpatrzenia. Siatka płac oparta na wartościowaniu, nad którym czuwać będą ZZ, to jedyne sensowne rozwiązanie. Mówię tu o cywilach, nie wiem jak to było kiedyś z wartościowaniem u funkcjonariuszy, więc się nie będę wypowiadał. W USach sytuacja wygląda tak, że wszyscy zarabiają podobnie niezależnie od stanowiska, komórki, rodzaju pracy, zaangażowania itp. Prawdopodobnie jedynie część byłej kadry menedżerskiej ma mnożniki wywalone w kosmos, a są obecnie szarymi pracownikami. Powyższe nie dotyczy egzekucji, która ma prowizje i kontroli która ma dodatki, choć z tymi dodatkami teraz też władza robi sobie jaja.
Ja nie twierdzę, że robię coś ważniejszego od koleżanek i kolegów z innych komórek. Każda praca jest potrzebna i ważna. Twierdzę natomiast, że robię coś trudniejszego . Stosunkowo mało jest ludzi, których nauczysz prowadzenia np. postępowań podatkowych (nie mówię o stosunkowo prostej karcie podatkowej, czy duchownych tylko o piekielnie trudnych sprawach związanych z przestępczością podatkową czy optymalizacją) czy kontroli. Jeszcze mniej jest chętnych żeby to robić. Z perspektywy czasu i różnych zadań, które wykonywałem pomimo stosunkowo niskiego stażu, śmiem twierdzić, że są to najbardziej wymagające działki w USach, ale kontrola ma chociaż jakiekolwiek dodatki, a ja z kolei mam na mnożniku ze 3 stówki brutto (a to i tak nieźle z tego co wiem od innych) więcej niż nowoprzyjęty pracownik robiący najprostsze sprawy będąc prowadzonym za rękę, który dodatkowo jak widzi co się u nas dzieje (ilość pracy) i jakie ma możliwości rozwoju, to po pół roku się zwalnia.
Najgorsze jest to, że sam nie mam pomysłu jak można by rozdysponować podwyżki, żeby było rzeczywiście sprawiedliwie, dlatego rozumiem jakie to trudne i chwała za poddanie tego pod dyskusję. Na tę chwilę trzymając się zaproponowanego algorytmu uważam, że najbardziej sensowne byłoby wyrzucenie stażu pracy a dodanie kolejnych zmiennych: stanowiska i rodzaju komórki z uwzględnieniem widocznego skoku wartości tej zmiennej dla komórek tzw. merytorycznych. Tym sposobem uwzględniamy przy podwyżkach redukcję sytuacji gdzie mamy osoby z drastycznie niskim lub wysokich mnożnikiem, uwzględniamy rodzaj wykonywanej pracy (podział na komórki merytoryczne i komórki wspomagające) oraz (przynajmniej w większości) doświadczenie i zaangażowanie pracownika (stanowiska).