Danzigerzoll
Nowy użytkownik
- Dołączył
- 14 Marzec 2006
- Posty
- 118
- Punkty reakcji
- 0
Najpierw do kit. Degenerat mentalny? Ciekawe rozwinięcie dyskusji. Komentarz zbędny: brak umiejętności argumentowania przekłada się na bezradne okładanie interlokutora. Słabo mi ze współczucia dla Ciebie.
Cat! Chcesz ode mnie jasnych deklaracji? Proszę, bez erystyki: Tak. Wartościowanie jest sprawiedliwe. Niesprawiedliwe jest tam, gdzie - o ile informacje rzucane tu i ówdzie na tym Forum, mówiące o nierównym traktowaniu stanowisk, na którym wykonuje się te same czynności - stosuje się rózne kryteria do tych samych sytuacji faktycznych. Wartościowanie w wersji podanej w ustawie jest sprawiedliwe, bo stwarza możliwość oceny rodzaju i koniecznej do jej wykonywania jakości pracy. Gdzieniegdzie wbija też kwestię doświadczenia i kwalifikacji.
Większość uczestników tutejszej dyskusji twierdzi, że zostałą skrzywdzona kategorią specjalsty (tu stopniowanie). Od tygodni o niczym innym nie gadam i w służbie i poza służbą, gdy spotykamy się z kolegami. I od tygodni nie przestaję uświadamiać moim kolegom: wartość dotyczy stanowiska, a stanowisko - dozór portowy i obsługa zgłoszeń celnych - jest stricte techniczne. Istnieją sytuacje, w których trzeba podjąć decyzję. Ale dlaczego - do ciężkiej cholery! - w takich sytuacjach dzwoni się do mnie? Nic to, że mam wolne albo że ciemna noc za oknem.
Cat! Przeżyłem likwidację oddziału celnego, w którym byłem. Byłem kiedyś nawet zastępcą naczelnika UC, po którym to epizodzie wróciłem do "kołka". I co? Żyję. Nikt mi nie będzie wmawiał, że nie odróżniam kwestii "na co stać moich ludzi" od kwestii "wiem, co moi ludzie robią".
Ja zostałem zwartościowany jako kierownik zmiany, bo akurat nim jestem. Jutro mogę przestać nim być. I co? Wrócę do kołka albo się zwolnię. Mam wybór. Pojutrze mogą zlikwidowac IC w Gdyni i stworzyć Centralną Morską Izbę Celną w Koszalinie. Likwidacji ulegnie mój zakład pracy (to już też przeżyłem, razem z całym gdańskim cłem) i - mogę pójść na bruczek, w majestacie prawa. I co? Mam się profilaktycznie oflagować?
Nikt nie ma monopolu na zydel, na którym siedzi. Polecałem tę mądrość moim podopiecznym, którzy stawali się szyszkami. Wielu już spadło z tronów, ale żyją. Znam byłego naczelnika, który będzie młodszym specjalistą. I co? Ma się powiesić? Nie - będzie żył i robił swoje albo się zwolni. Jego wybór. Takie robi teraz rzeczy, że nie wymagają jego eksperckich umiejętności. A pewnie niejeden z "pokrzywdzonych" wg tutejszych kryteriów cieszy się, że "dobrze mu tak! należało mu się! z kierownictwa jest!".
Cat!
Może jestem ostatnim dziwakiem, któremu chce się jeszcze na tym Forum pisać cos przeciwnego, niż wykrzykuje gros tutejszych gości. Wiem jedno: główną słabością systemuu wartościowania jest i będzie tabela stawek wynagrodzeń. Większość specjalistów ma bowiem już teraz większą kasę brutto niż może mieć po ewentualnym przeniesieniu w ramach obowiązującej ustawy. Już jednak słyszę ten entuzjazm, gdyby stawka dla specjalisty była równa przeciętnej dzisiejszej pensji s.k.c., co skutkowałoby brakiem podwyżek dla zwartościowanych specjalistów i solidnym zastrzykiem dla młodzieży.
Sprawiedliwość pełną osiągniemy w niebiesiech, jakkolwiek każdy z nas owo miejsce nazywa.
Cat! Chcesz ode mnie jasnych deklaracji? Proszę, bez erystyki: Tak. Wartościowanie jest sprawiedliwe. Niesprawiedliwe jest tam, gdzie - o ile informacje rzucane tu i ówdzie na tym Forum, mówiące o nierównym traktowaniu stanowisk, na którym wykonuje się te same czynności - stosuje się rózne kryteria do tych samych sytuacji faktycznych. Wartościowanie w wersji podanej w ustawie jest sprawiedliwe, bo stwarza możliwość oceny rodzaju i koniecznej do jej wykonywania jakości pracy. Gdzieniegdzie wbija też kwestię doświadczenia i kwalifikacji.
Większość uczestników tutejszej dyskusji twierdzi, że zostałą skrzywdzona kategorią specjalsty (tu stopniowanie). Od tygodni o niczym innym nie gadam i w służbie i poza służbą, gdy spotykamy się z kolegami. I od tygodni nie przestaję uświadamiać moim kolegom: wartość dotyczy stanowiska, a stanowisko - dozór portowy i obsługa zgłoszeń celnych - jest stricte techniczne. Istnieją sytuacje, w których trzeba podjąć decyzję. Ale dlaczego - do ciężkiej cholery! - w takich sytuacjach dzwoni się do mnie? Nic to, że mam wolne albo że ciemna noc za oknem.
Cat! Przeżyłem likwidację oddziału celnego, w którym byłem. Byłem kiedyś nawet zastępcą naczelnika UC, po którym to epizodzie wróciłem do "kołka". I co? Żyję. Nikt mi nie będzie wmawiał, że nie odróżniam kwestii "na co stać moich ludzi" od kwestii "wiem, co moi ludzie robią".
Ja zostałem zwartościowany jako kierownik zmiany, bo akurat nim jestem. Jutro mogę przestać nim być. I co? Wrócę do kołka albo się zwolnię. Mam wybór. Pojutrze mogą zlikwidowac IC w Gdyni i stworzyć Centralną Morską Izbę Celną w Koszalinie. Likwidacji ulegnie mój zakład pracy (to już też przeżyłem, razem z całym gdańskim cłem) i - mogę pójść na bruczek, w majestacie prawa. I co? Mam się profilaktycznie oflagować?
Nikt nie ma monopolu na zydel, na którym siedzi. Polecałem tę mądrość moim podopiecznym, którzy stawali się szyszkami. Wielu już spadło z tronów, ale żyją. Znam byłego naczelnika, który będzie młodszym specjalistą. I co? Ma się powiesić? Nie - będzie żył i robił swoje albo się zwolni. Jego wybór. Takie robi teraz rzeczy, że nie wymagają jego eksperckich umiejętności. A pewnie niejeden z "pokrzywdzonych" wg tutejszych kryteriów cieszy się, że "dobrze mu tak! należało mu się! z kierownictwa jest!".
Cat!
Może jestem ostatnim dziwakiem, któremu chce się jeszcze na tym Forum pisać cos przeciwnego, niż wykrzykuje gros tutejszych gości. Wiem jedno: główną słabością systemuu wartościowania jest i będzie tabela stawek wynagrodzeń. Większość specjalistów ma bowiem już teraz większą kasę brutto niż może mieć po ewentualnym przeniesieniu w ramach obowiązującej ustawy. Już jednak słyszę ten entuzjazm, gdyby stawka dla specjalisty była równa przeciętnej dzisiejszej pensji s.k.c., co skutkowałoby brakiem podwyżek dla zwartościowanych specjalistów i solidnym zastrzykiem dla młodzieży.
Sprawiedliwość pełną osiągniemy w niebiesiech, jakkolwiek każdy z nas owo miejsce nazywa.