Nie rozumiem dlaczego bibliotekarze czy pracownicy kuratoriów to nauczyciele.
Nie rozumiem dlaczego nauczyciele w Polsce pracują mniej niż średnia w UE?
Nie rozumiem dlaczego praca nauczyciele ma być preferowana nad pracę funkcjonariusza SC-S czy pracownika Biedronki?
Odpowiedz mi rzeczowo na ww. pytania?
Niektóre z pytań, zwłaszcza w ustach funkcjonariusza naszej służby, są dla mnie nieco zaskakujące (najbardziej pierwsze), ale skoro w kulturalnej dyskusji oczekujesz ode mnie odpowiedzi - proszę, postaram się rzeczowo...
1. Mógłbym napisać w skrócie, że podobnie, jak niektórzy funkcjonariusze są funkcjonariuszami, mimo, że wykonują tylko obowiązki biurowe tak nauczycielami są bibliotekarze i i pracownicy kuratoriów. Prawdę mówiąc nie znam sytuacji w kuratoriach więc trudno mi to komentować (może po prostu muszą być nauczycielami, żeby móc sprawować nadzór nad innymi pedagogami?), ale bibliotekarze pracujący w bibliotekach szkolnych to są po prostu nauczyciele. Na uczelniach pedagogicznych jest taki kierunek studiów, po jego ukończeniu można podjąć pracę w charakterze bibliotekarza i pracować w takim trybie jak nauczyciel (choć zdaje się, że to mityczne PENSUM bibliotekarz ma wyższe), mają tę samą ścieżkę rozwoju zawodowego. Może się zdziwisz, ale często też prowadzą normalne lekcje.
2. Powtarzasz nieprawdziwą informację. W Polsce mityczne pensum, w odróżnieniu do wielu krajów UE (w których znam sytuację) obejmuje tylko godziny "przy tablicy". Powinieneś mieć świadomość, że nauczyciel ma wiele innych obowiązków, także w Polsce. Wiem, wiem, ludzie którzy uwielbiają pluć jadem "wiedzą" że sprawdziany to nauczyciele kopiują z... (no właśnie - w dobie ochrony praw własności intelektualnej, właściwie skąd?), oceniają te sprawdziany na lekcjach (co wtedy robią uczniowie - nie wiem!!!) itd. Poza tym wypełniają dzienniki elektroniczne i jakieś tam statystki, przygotowują wycieczki, opiekują się samorządem itp., wreszcie przygotowują się do lekcji i doszkalają - w odróżnieniu od nauczycieli innych krajów poza swoim pensum. Musisz mi uwierzyć na słowo - moja żona (polonistka) w
każdym tygodniu roku szkolnego pracuje wiele więcej niż 40 godzin. Czy mogła by pracować w szkole 40 godzin i tam wypełniać swoje "pozatablicowe" obowiązki? No ja o tym marzę, ale jak to zrobić, jeśli w pokoju nauczycielskim jest za mało miejsc by każdy z nauczycieli mógł swobodnie usiąść przy oddzielnym biurku a poza tym, przynajmniej w szkole mojej żony, owszem - jest darmowy dostęp do internetu, ale do pokoju nauczycielskiego sygnał nie dociera a prędkość transferu danych pozwala co najwyżej przeczytać wiadomości, filmiku z YouTube już nie da się zobaczyć - sam próbowałem czekając na żonę na korytarzu. Tam są takie problemy, wydawało by się niespotykane w 21 wieku.
3. Co to znaczy, że praca nauczyciela jest (czy ma być) preferowana? Jeśli porównać ją do naszej służby, to chciałem Ci przypomnieć, że najwyższe stanowisko SCS to starszy ekspert. W szkole to nauczyciel dyplomowany. Nie znam zarobków naszych starszych ekspertów, ale ośmielę się wysunąć tezę, że gdyby nauczyciel dyplomowany zarabiał tyle, ile starszy ekspert, to chyba nie było by tego strajku. Porównywanie zarobków nauczyciela, czy np funkcjonariusza do - niewątpliwie ciężkiej pracy pracowników marketów jest zwykłym populizmem. Jak sobie wyobrażasz rozwój, czy wręcz funkcjonowanie naszego kraju gdyby, teoretycznie, wszyscy nauczyciele przekwalifikowali się na kasjerów??? Myślisz, że nauczyciele religii wystarczą do wykształcenia naszych dzieci???? Praca funkcjonariusza jest trudna, odpowiedzialna i stresująca, ale praca nauczyciela charakteryzuje sie tymi samymi cechami. Jest po prostu równie trudna i odpowiedzialna, choć na swój sposób.
Przepraszam, jeśli te wypociny nie są dość rzeczowe, ale sam jestem zmęczony, a te informacje są dla mnie tak oczywiste, że mam problem ze skoncentrowaniem się nad pełną odpowiedzią, ale jeśli mogę to jeszcze jakoś uzupełnić to daj znać - postaram się.