cat
Dobrze znany użytkownik
- Dołączył
- 6 Grudzień 2008
- Posty
- 4 789
- Punkty reakcji
- 2 627
Twoja definicja służby to czysty PRL, ale pominę tę kwestię, bo być może Ty tak robisz i dzięki temu byliśmy wykorzystywani przez takich jełopów jak Kapiszon i jemu podobni pajace. Dlatego też teraz społecznie jesteśmy postrzegani jako pasożyty, szczególnie będąc w czymś co zwie się KAS. Sprawa dotycząca struktury powinna być prosta i przejrzysta. Jeśli utożsamiasz się z cywilami to zostałeś włączony w ich grę, która skończy się źle dla wszystkich jej uczestników, właśnie dlatego, że ich jest więcej, zostaniemy wciągnięci przez to w ich cywilne zarządzanie służbą czyt. biurokracja. Jeśli związek chce w tym uczestniczyć i jeszcze załatwiać im podwyżki, bo nie ukrywajmy, te wyłączanie komputerów na 15 to najgłupszy sposób protestów jaki widziałem, a żaden z tych nierobów nie wyjdzie na ulicę, bo jeszcze go zawieje. Rozumiem, że macie wewnętrzną troskę o wszystkich, chcielibyście wszystkim załatwiać podwyżki, dobroduszność i empatia, ale w takim razie złóżcie papiery i przestańcie być celnikami, zapiszcie się do cywili.
Ileż to lat, cichy i samotny, dusiłeś w sobie złość na kolejne, parszywe figury ustawiane na czele tej Służby
i nadwornych oligarchów, bezmyślnie, a posłusznie ją demolujących ?!
Wybuchłeś - i dobrze - zdecydowany na stawienie w końcu oporu, chcąc za jednym zamachem wywalić na
zewnątrz całe zło, jakie widzisz. Ten, słuszny skądinąd wulkan, niekontrolowanym wybuchem objął też tych,
którzy - być może słabsi - znacznie wcześniej nie wytrzymali draństwa. Ale też szybsza słabość, pozwoliła im
na nabycie sporego doświadczenia w realiach - bynajmniej nie PRL'owskich.
Spróbuję na nowo ...
Chwalebne, że gotów jesteś "iść z szablą na czołgi", chcąc porwać do boju innych. Weterani jednak cię
powstrzymują, z doświadczenia wiedząc o skutkach takiej szarży. Nie oznacza to lęku, lecz realizację
skuteczniejszej metody walki - nie "mięsem armatnim", lecz przemyślaną taktyką. Drażnią cię cywile,
bo albo nie umieją unieść, albo wycelować broni. Zostali jednak wygnani razem z nami na jedną stronę.
Czy naprawdę uważasz za właściwe, odprawić ich w kierunku czyhającego wroga, mówiąc "radźcie sobie
sami", po wcześniejszej, wzajemnej obietnicy wspomożenia wspólnego powrotu z wygnania ?! To prawda,
że ostatecznie chcemy różnych, przynależnych odpowiednio efektów, lecz nie będąc zbieżne, nie są wcale
przeciwstawne. Pisałeś, że marnotrawimy zapasy i siły na "niezdolnych do broni" - nic podobnego! Z twojej
menażki nikt z nas nie zabiera, dając im. Żadne nasze wysiłki wobec nich, nie zubażają naszych sił, a wręcz
przeciwnie - to oni, mogąc chwycić łopatę, pomagają budować okopy i pułapki.
Dla skupionych w tym Związku porównując, tak wygląda stan obecny i jest to wpisane, jako podstawowa
cecha działania. Jeżeli ci ona nie odpowiada, nikt do jej stosowania nie będzie cię zmuszał, jednocześnie
nikt nie zmieni takiej konstrukcji na twoje życzenie. Owszem istnieje możliwość zmiany, ale musiałbyś
(będąc członkiem tego związku) doprowadzić do walnego zebrania i przegłosowania zmian.
Nie twierdzę, że to niemożliwe, a jeszcze podpowiem - dzięki takiej zmianie, pozbyłbyś się ze związku mnie
i mi podobnych, mogąc swobodnie realizować własne plany ...