Szanse, że docenią są bliskie zeru. A to chociażby z tego powodu, że Twoimi przełożonymi będą ludzie, którzy wyobrażenia o zadaniach podwładnych czerpią z tego, co im inni powiedzą lub zobaczą w TV. Nie wiedzą jakie systemy obsługujesz i ile ich jest, na jakich przepisach pracujesz, nie wiedzą co to jest CITES, WPT, IPR,ISZTAR, EDEXIM, OSOZ, taryfikacja, uszlachetnienie, procedura uproszczona, skład celny, tranzyt, ograniczenia pozaekonomiczne itd. itp. Czasami nawet dogadać się z niektórymi nie będziesz mógł, ponieważ nie znają naszej terminologii. A jak trafią ci się tacy, którzy wywodzą się z cła i mają wiedzę, to niemal cudem jest, by ten przełożony stał kiedyś przy minus 30 na drodze, na pasie, kontrolował dokumenty gołymi rękami, bo nie da się w rękawiczkach. By wiedział, jak ciężko skupić uwagę o 4 nad ranem, pracował w deszczu, zimnie, mrozie; by znał przypadki niebezpiecznych sytuacji, który skaleczył nieraz ręce na rozsypanym brudnym szkle pod fotelem "turysty", któremu obiecywano spalenie mieszkania czy inne atrakcje. Brakuje na wysokich stanowiskach osób, które same z siebie pomyślą, by zadbać o nieprzemakalne mundury, ogrzewanie/ klimatyzację, oświetlenie, warunki do zjedzenia posiłku, umycia rąk, sensowne szkolenie itp. "drobiazgi". Takich, którzy się domyślą, że f-sz może być zmęczony nad ranem czy po wielu godzinach fizycznej pracy. Tyle pociechy, że prawdopodobieństwo poważnej wpadki jest mniejsze, bo nie zlecą sprawdzenia tego, co należy. Minusem, że trzeba będzie wykonywać zadania bez sensu np. stać w jednym punkcie na drodze przez wiele godzin w oczekiwaniu na przemytnika tj. jelenia, który jakimś cudem nie ma radia ani komórki. Tu i tam słyszy się o szefach z "praktyką i doświadczeniem na pierwszej linii", ale najczęściej w kontekście ich odejść po zderzeniu ze ścianą.
SCS pracuje na ponad setce ustaw, rozporządzeń i konwencji międzynarodowych. Zakres wiedzy jest ogromny od przepisów o materiałach jądrowych, dobrach kultury, nieboszczykach, należnościach, kontyngentach, zakazach, ograniczeniach po przepisy podatkowe i celne. Kiedyś była baza wiedzy wewnętrznej na stronach Izb, w CORINTII wykaz zmian z każdego dnia wszystkich przepisów polskich i międzynarodowych. Dziś każdy jest skazany na siebie. Nawet nie ma w Polsce strony internetowej dedykowanej informacjom celnym. Jest tylko taka wrzutka na portalu podatkowym.
Są i tacy, którzy twierdzą, że widać światełko w tunelu i wkrótce będzie odbicie od dna
Z innej beczki.
Przed 2004r myśleliśmy, że jak przetrwamy wejście do UE, to UE wymusi wysokie standardy. 2003 i 2004r to barbarzyńska alokacja. Wysłannicy dyrektorów jeździli do f-szy i wręczali im w domu, szpitalu, pod kościołem przeniesienia na drugi koniec Polski. Szczęśliwcy z południa i zachodu Polski dostali 7 dni na stawienie się np. na Medyce lub zostali zwolnieni. Oczywiście bez zapewnienia warunków do mieszkania. Dostaliśmy wówczas na OC druki oświadczeń, że zrzekamy się świadczeń związanych z przeniesieniem. Przysługiwało alokantom 7,20zł za dzień. Nie podpisaliśmy ich, ale i tak długo trzeba było walczyć o te pieniądze. Dopiero Rzecznik Praw Obywatelskich nam pomógł. Zaproponowano nam mieszkania do wynajęcia np. w szkole do adaptacji pod Przemyślem. Czynsz przekraczał nasze zarobki- chyba mieliśmy sobie dorobić. Wielu wówczas zwolniono. Całą akcję nazwano barbarzyńską alokacją. Jedno z małżonków przenoszono do Przemyśla, a drugie do Białej, przenoszono matki dzieci niepełnosprawnych, rodziców dzieci w wieku przedszkolnym itp. Celnicy przeniesieni spali na salach odpraw, w samochodach. Wielu się zwolniło. Ostatni z alokacji wrócili dopiero w 2020r!!!!
Dla porównania w 2007r wchodziliśmy do Schengen, zniesiono graniczne kontrole paszportowe, ale żaden f-sz SG nie został alokowany ani zwolniony bez środków do życia.
Ten sam okres i sławne 8a i 8b. Wystarczyło, że przemytnik posądził celnika o łapówkę, prokuratura aresztowała delikwenta i od razu był zwalniany. Setki osób na tej podstawie zwolniono. Przemytnicy stali się kadrowymi na przejściach zewnętrznych UE. Trybunał stwierdził, że wykonujemy nadzwyczaj ważne dla bezpieczeństwa państwa zadania i można wobec nas nie stosować zasady domniemania niewinności. Tylko SC w Polsce była w ten sposób wyróżniona. Mamy to na papierze. Wielu po latach i uniewinnieniu wróciło do służby, ale dziś walczą o godne emerytury, mają dziurę w życiorysie, a emerytura celników jest zależna od uposażeń z 10 kolejnych lat. Załatwiono ich kolejny raz.
Później przyszedł 2009r i nagle z inspektora (jedno z najwyższych stanowisk) niektórzy spadali na specjalistę. Byli tacy, co dostali po kilkanaście tysięcy wyrównania podwyżki, a inni zero. Inni dostali awans po 5 latach oczekiwania, by po pół roku, w wyniku przeliczenia punktów wymyślonych w MF, spaść znowu o kilka stopni w dół. Do dzisiaj nie dochrapali się mł. aspiranta, a mają ponad 25 lat służby i wyższe wykształcenie. Wartościowanie to kolejna trauma. Ale jakoś znowu stanęliśmy na nogi, pojawiły się korpusy, mianowania nawet na oficera i to przez Prezydenta RP. Przyszedł 2016 i 2017r. F-sz, który nie podpadnie ma gwarancję służby i szereg przepisów, które go chronią przed arbitralnością, ma prawo do sądu. Okazało się to teorią. Z dnia na dzień tysiące zostało zwolnionych bez słowa uzasadnienia. Jedno dostali propozycje pracy, a inni nic. Żadnego kwitu, papierka. NIC. Żadnej decyzji. Tym ucywilnionym NSA odmówił prawa do sądu administracyjnego. Jak skierowali skargi do sądów powszechnych, to te również uznały się za niewłaściwe. Wyrzucono ze służby f-szy chorych dlatego, że byli chorzy. Ci, którzy nie dostali żadnej propozycji nie otrzymali nawet zasiłku chorobowego. Musieli o niego walczyć w sądzie. Do dzisiaj wielu f-szy jeszcze plącze się po sądach, a niektórzy czekają na decyzje o zwolnieniu by się od nich odwołać. Do dzisiaj ucywilnieni nie dostali świadectw służby, choć są wyroki potwierdzające taki obowiązek.
Średnio co ok. 5-6 lat jest wszystko wywracane do góry nogami. SCS jest jak na razie jedyną służbą, gdzie przetestowano alokację, brak gwarancji służby, brak domniemania niewinności. Komu odpowiadają takie realia, niech próbuje. Przy odrobinie szczęścia może uda się ciekawie i bezpiecznie przeżyć kolejne lata służby. Wbrew realiom można tu spotkać wielu bardzo ciekawych i wartościowych ludzi, z którymi można "konie kraść".