Po prostu wielkie TAK. Jest niepodważalnym faktem to, co piszecie na temat realiów. Cenną radą jest też Wasze odradzanie służby w SC-S, bo powinno dać do myślenia tym niezdecydowanym. Zapewne większość tych, którzy na własnej skórze odczuli skutki przejścia z SC do SC-S, są najbardziej rozgoryczeni. Nic dziwnego.
Uważam, że podjęcie decyzji powinno być BARDZO indywidualnie rozpatrzone, przez pryzmat tych gorzkich aspektów. Wydaje mi się, że jeżeli ktoś ma JAKIEKOLWIEK oczekiwania względem służby w SC-S, to z góry srogo się rozczaruje, bo już na etapie rekrutacji można wyłapać, jak traktuje się ludzi. I to się raczej nie zmienia.
Więc jeśli po takiej rekrutacji, kandydat myśli sobie: ,,dam z siebie wszystko, to w pracy mnie docenią" lub ,,wiecznie źle tu nie będzie", to tylko współczuć bolesnego zderzenia z betonem. Jeżeli ktoś ma to "szczęście posiadania" znajomych w mundurówce, to bez ich barwnych opowieści może wywnioskować, co się tam dzieje. Mój mąż pracuje w SG od 10 lat i choć ma dobrą posadkę, to czasem powie, że ,,może trzeba było iść do celników".
Także trawa jest zawsze bardziej zasr*na tam, gdzie akurat stoimy. Wielu z Was uważa, że obecnie do SC-S idą "nieambitni", którym nie wyszło z SG lub inną formacją. Poniekąd może tak być - chyba jestem na to przykładem.
Do policji się nie nadaję - tu trup, tu przemoc wobec dziecka - nie dałabym rady w żadnym z wydziałów. Wojska nawet nie brałam pod uwagę, nie pasuje mi ten tryb. Ze względu na warunki pracy, kusiła mnie SG, jednak tak długie szkolenie jest dla mnie nie do przeskoczenia. No i co?
Moje "oczekiwania" względem pracy, to wypłata co miesiąc i względna pewność, że za tydzień nie stracę pracy, bo firma upadła (z autopsji). Poza tym nie wpływa na mnie atmosfera wśród współpracowników (zawsze robiłam swoje). A i jestem świadoma, że "robi się na czyjeś odznaki". Deszcz, wiatr, mróz, piekielny upał - bez taryfy ulgowej.
Brzmi to zatrważająco nieambitnie, ale mi to pasuje. Takich "walorów" można jeszcze wymienić sporo, jednak chyba każdy zainteresowany służbą jest zorientowany. Pytanie, czy świadomy?
Wracając do punktu wyjścia (jeśli ktoś tu w ogóle dotarł
), należy porzucić marzenia, oczekiwania i nadzieje na lepsze jutro w SC-S, a wziąć pod uwagę te gorzkie, ale prawdziwe aspekty i ocenić siebie samego. Czy jest się w stanie znosić to wszystko przez x lat + mnóstwo innych czynników, wynikających z pracy na granicy. Cóż, może obleję test psychologiczny, ale mi powyższe odpowiada.
Pozdrawiam