Zaczyna się.
Wszystkie branżowe śląskie związki zawodowe z IC Wrocławia, Katowic i Opola postawiły postulaty Rządowi RP. Po upływie ustawowych terminów przystąpimy do akcji protestacyjnej.
Harmonogram na razie nie został ustalony.
Jutro wybieramy się do jednej z central związkowych na posiedzenie ich liderów - tej jakby nie patrzył prężniejszej centrali. Jedziemy z oczywistą misją mającą na celu ostatnią próbę zaangażowania kierownictwa tej organizacji do wspólnej akcji.
Druga centrala ..... no właśnie, Czy ktoś z forumowiczów widział ich gdzieś może w ostatnim czasie, albo czy słyszał o nich cokolwiek w ostatnich paru tygodniach?
Nie pasuje mi godzina i dzień spotkania, którą nam wyznaczono, ale trudno trzeba jechać. Nawiasem mówiąc można było przez grzeczność zapytać, w którym dniu i o której mniej więcej godzinie byłoby dla nas dogodniej stawić się w Warszawie(obrady trwają bowiem dwa dni). Fatalne i na pewno niegodne naśladowania też jest to, że umówienie się związkowców na to spotkanie doszło dopiero do skutku po wykonaniu kilku telefonów i wysłaniu kilku pism. Co gorsza, bez tych pism nie było szans. Jak się dopiero naiwny zorientowałem, tragedia faktycznie jest z tą biurokracją w związkach zawodowych. Ale czy ona jest niezbędna? Sorry to jest naturalnie retoryczne pytanie. Tą biurokrację narzuca oczywiście centrala.
Wszystkie branżowe śląskie związki zawodowe z IC Wrocławia, Katowic i Opola postawiły postulaty Rządowi RP. Po upływie ustawowych terminów przystąpimy do akcji protestacyjnej.
Harmonogram na razie nie został ustalony.
Jutro wybieramy się do jednej z central związkowych na posiedzenie ich liderów - tej jakby nie patrzył prężniejszej centrali. Jedziemy z oczywistą misją mającą na celu ostatnią próbę zaangażowania kierownictwa tej organizacji do wspólnej akcji.
Druga centrala ..... no właśnie, Czy ktoś z forumowiczów widział ich gdzieś może w ostatnim czasie, albo czy słyszał o nich cokolwiek w ostatnich paru tygodniach?
Nie pasuje mi godzina i dzień spotkania, którą nam wyznaczono, ale trudno trzeba jechać. Nawiasem mówiąc można było przez grzeczność zapytać, w którym dniu i o której mniej więcej godzinie byłoby dla nas dogodniej stawić się w Warszawie(obrady trwają bowiem dwa dni). Fatalne i na pewno niegodne naśladowania też jest to, że umówienie się związkowców na to spotkanie doszło dopiero do skutku po wykonaniu kilku telefonów i wysłaniu kilku pism. Co gorsza, bez tych pism nie było szans. Jak się dopiero naiwny zorientowałem, tragedia faktycznie jest z tą biurokracją w związkach zawodowych. Ale czy ona jest niezbędna? Sorry to jest naturalnie retoryczne pytanie. Tą biurokrację narzuca oczywiście centrala.