żal mnie ogarnia jak czytam te wszystkie płacze.
W mojej komórce po kierowniku będę miał najwyższy stopień - bomba. Jestem happy, szczęśliwy, prawie szczytuję.
Inne znane mi miernoty - które będą aspirantami - wrażenia na mnie nie robią, bo jak zwykle będą o wszystko pytać. O oficerach nie wspomnę, choć paru szanuję, to tych najwyższych (naczo) nie znoszę.
że za większą kasę będą to robić? Wisi mi to, mam satysfakcję, gdy przychodzą i skamlają o pomoc.
Ktoś powie, liczy się kasa. Racją, dla przyjemności czy spełnienia marzeń nie jestem w służbie. Mimo wszystko, dla mnie ważniejsza jest duma i honor. Taki jestem dziwak, że dla kasy dupy nie daję.