Aż się ze śmiechu przewracam, jak słyszę słowa "patos munduru", "honor służby" lub "godność celnika". Ciekawe, że mówi się o tym w stosunku do zwolnień lub jakichkolwiek zmian strukturyzacyjnych.
A te wyliczenia, ile kto, gdzie, kogo, ile cywili, ile mundurowych, dlaczego na granicy w a reszta bez, a gdzie 15 lat i emeryturka? Rzygać się chce!
Czy tylko ja tak czuję?Pomyślcie, ile zarabiają pielęgniarki, jaka jest specyfika pracy policjanta. Przecież nikt nas w cle nie trzyma, przecież jesteśmy "lepsi", z "innej gliny", tyle nauki w las a jaka nasza pożyteczna praca dla budżetu!!! Koń by się uśmiał-chodzi tylko i wyłącznie o zachowanie posadek i pracy. Dajmy se spokój z "godnościami", lepiej walczmy o lepsze warunki pracy, płacy i normalności, której w naszej robocie coraz mniej! Niby każdy z nas narzeka ale jak zmiany to-wara od nas!! Trzeba dziękować tym w górze, że wreszcie coś zmienią, że MOŻE będzie lepiej, bo gorzej już chyba nie.
To tylko moje przemyślenia "na gorąco" po kolejnym dniu pracy, gdzie człowiek-klient urzędu celnego jest nikim, a my panami. A wystarczy zdroworozsądkowo pomyśleć, to my jesteśmy dla nich a nie oni dla nas. Ale nawet kierownictwo nasze o tym nie pamięta, no chyba że przy tworzeniu następnej setki decyzji czy regulaminów, których i tak nikt normalny nigdy nie zapamięta, ale z których tak łatwo nas dyscyplinarnie pociągnąć do odpowiedzialności. O temporo, o mores....