Strajkują za nas - Dorohusk zablokowany
Ponieważ granica, to nasze wspólne miejsce pracy, więc uważam, że powinniśmy wspólnie rozmawiać i ze zrozumieniem współpracować, aby rozwiązać problemy, których skutki spadają na nas.
W obiegu był swego czasu żart, że celnicy polscy i ukraińscy się bardzo lubią, bo oprócz nich samych nikt ich nie lubi...
Teraz Panowie zostaliście osamotnieni, bo ukraińscy celnicy też Was już nie lubią!
Ja rozumiem Wasze problemy i rozumiem, że musicie znaleźć sposób nacisku na Waszego pracodawcę. Jestem przekonany, że z niewolnika nie ma pracownika! Ale chciałbym wiedzieć, czy istnieje jakaś cena za którą będziecie pracować? My i całe społeczeństwo nic na ten temat nie wiemy. Doskonale się orientujemy, że zachęciliście naszych kierowców do zablokowania granicy. My, jako ich pracodawcy nawet nie odwodziliśmy ich od blokowania granicy, bo wiemy, że możemy pomóc Wam załatwić Waszą sprawę. Ale jak tylko dogadaliście się z Waszym szefostwem z W-wy, to dla czego nie wstąpił w Was entuzjazm, żeby odpracować nam straty, jakie ponieśliśmy w kolejkach!
Procedura celna w wyjeździe jest o wiele prostsza, niż przy imporcie towarów. Jak to się zatem dzieje, że w Jagodinie pod szlabanem nie ma ani jednego samochodu z Polski!
Juz tego nie rozumiem, czy Wy przypadkiem nie złościcie się w ogóle na jakąkolwiek robotę, albo na nas, że "sobie dla sportu jeździmy" praz wasze miejsce pracy i Wam przez to stwarzamy jakąkolwiek robotę!
20 kolejki, po 50 samochodów na 1 km, to 1000 samochodów, razy 3 dni oczekiwania, to 3000 dni przestoju, razy ok. 300 Euro (koszty finansowania, kierowcy, k. ogólnego zarządu i niewywiazania się z umów) daje kwotę prawie 1 milion straty dla przedsiębiorców! z drugiej strony (ukraińskiej) ta sama sytuacja! Razem, to 2 miliony Eurona jeden dzień! To stanowi 7.000.000,- złotych straty na jednym tylko przejściu granicznym!
Panowie! jaja się kończą!
Albo Wy dogadujcie się z nami, albo będziecie mieć w nas nie sojuszników, tylko przeciwników!
My nie mamy wyjścia, bo nam Państwo nic nie dało! My na własne ryzyko inwestowaliśmy, harujemy dzień i noc! Tez nam brakuje kasy, ale teraz, to Wy powodujecie, że my możemy zacząć padać! Jak Wam się nie podoba ciepła posada, to kupujcie samochody, albo przychodźcie do nas na kierowców!
Jak chcecie protestować, to nie naszym kosztem!
Jeżeli za warunki waszej pracy odpowiada Warszawa, to jedźcie protestować do Warszawy!
Ale jak chcecie naszymi rekami załatwić swój interes, to się dogadajmy! My pomożemy Wam zablokować wszystkie granice, ale dajcie nam słowo, że po zakończeniu protestu weźmiecie się ostro do roboty i zaczniemy na siebie patrzeć, -jak koledzy z pracy! [/b]