Jak zwykle czytam i czytam, i nadziwić się nie mogę.
Jeśli Pan Sławek, jako funkcjonariusz, wymyślił projekt obywatelski (100 tys. podpisów) i jest z tym problem, to ja się pytam gdzie są pozostałe związki zawodowe ? Im nie zależy ? Ewentualny sukces ZZ Celnicy.PL, to porażka innych ZZ ?
Pomyślcie czy wszystkim związkom zależy na wspólnym sukcesie naszej formacji, czy tylko na swoim...
Dałem kasę na kancelarię adwokacką, bo namawiały ZZ. Zebrałem podpisy, bo prosił inny ZZ.
I co ...
Szanowny Kolego Mistral.
Ja też mam z tym zagadnieniem problem.
Ale jednocześnie rozumiem coraz więcej.
Dziś jestem po kolejnej awanturze z przewodniczącą "mojego" ZZ - w związku z tym, że w dalszym ciągu kobieta ta utrudnia (m.in. mnie) zbieranie podpisów pod NASZYM OBYWATELSKIM PROJEKTEM USTAWY.
Jestem członkiem innego ZZ niż Celnicy.PL i wciąż uważam, że ten projekt to nasza wspólna sprawa - całego środowiska.
Próbowałem to dzisiaj - kolejny już raz - tłumaczyć tej kobiecie, żeby zrozumiała, że CHOĆBY NIE PRZESZKADZAJĄC, działa na rzecz interesu f.c., których teoret. reprezentuje poprzez "swój" ZZ.
Ale ona nie przyjmuje żadnych argumentów, udając durnia i traktując innych jako głupszych od siebie. Twierdzi, że każdy ZZ prowadzi swoje działania, bo tak umówiły się ze Sławkiem "centrale" w kwietniu. Mówi, że ma prawo do własnej opinii (o rzekomym szkodzeniu naszego obywatelskiego projektu ich projektowi w Sejmie), którą może przecież każdemu przedstawić.
A to że chodzi do tych samych ludzi, z którymi ja wcześniej rozmawiałem w celu przekonania ich, i że oni potem rezygnują z podpisu, to nieprawda.
Powinienem wskazać osoby, które twierdzą, że ona przekonuje do niepodpisywania.
Jednym słowem ewidentnie szkodzi naszej sprawie.
Ja chcę dać tej kobiecie szansę.
Szansę na to, żeby mogła wreszcie wrócić do wykonywania powierzonych jej przez pracodawcę obowiązków służbowych.
Bo teraz osoba ta jest ciężko zapracowana "społeczną pracą związkową" jako etatowa przewodnicząca ZZ.
Więc chcę jej pomóc w powrocie do rzeczywistości. Jak znów zajmie się czymś bardziej pożytecznym niż kolportowanie komunikatów central kanapowych i wspieraniem interesu DIC, to może zrozumie, że emerytura przed 67 rż. to szansa również dla niej.
Przyjdzie taki dzień, w którym tę szansę spróbuję jej stworzyć - razem z innymi członkami naszego ZZ.
Ogólnie, to nie mam złudzeń, że cokolwiek się zmieni.
Ci ludzie walczą o życie, o wpływy w załodze, o przetrwanie na wygodnych, mało wymagających posadkach "związkowych", a raczej stołkach związkowych z nadania dyrektorskiego.
Nie odpuszczą do końca, chcąc wykazać, że są najlepsi i niezbędni.
W tym celu są zdolni nawet do tego by utopić naszą akcję.
Z tym się trzeba liczyć, ale jednocześnie dalej robić swoje.
Uważam, że akcja ma szanse, jeżeli powiększymy grupę osób zbierających podpisy (nawet tylko w swoim wąskim otoczeniu rodzinno-towarzyskim) z obecnych 5-10% do 20-25%.
Dodatkowo szanse wzrosną w przypadku pójścia po podpisy do służb mundurowych. Ale na to trzeba trochę czasu (co najmniej 2-3 razy trzeba pójść w to samo miejsce) + siły przebicia.
Kolego Mistral.
Proszę więc, żeby Kol. dalej zbierał podpisy, nie dawał więcej pieniędzy na żadne kancelarie i przekonywał nowe osoby do zbierania podpisów.
PS. Ja nie dałem i nie dam pieniędzy na żadną kancelarię. Moja pani przewodnicząca to dowód na to, że to stracone pieniądze. Ona nawet nie zna treści swojego projektu ustawy i jego wad prawnych... Wiem, bo o tym próbowałem z nią rozmawiać, ale powiedziała, że nie jest przygotowana na taką rozmowę.
Pozdrawiam