alokowani

Jeszcze jedno.

Posiedzenie Komisji Finansów Publicznych oraz Administracji i Spraw Wewnętrznych z dn.06.02.2008 r.

Wicepremier, minister spraw wewnętrznych i administracji Grzegorz Schetyna:
Cyt.
(...) Trzeba też wspomnieć o alokacji kadr – jeśli mamy mówić o narastającym konflikcie i frustracji wśród celników. Alokacja kadr, która miała miejsce w 2004 r. po akcesji Polski do Unii Europejskiej, dobrze wyglądała na papierze, w prezentowaniu koncepcji, natomiast realizacja tych planów nie była dobra – mówiąc delikatnie.(...)

Czy temat alokacji został już zakończony? Nic mi o tym nie wiadomo. Nadal koczuję na wschodzie i nie jest to szczyt moich marzeń.

Gdzie się podziali pozostali alokowani, czemu nikt nie upomina się o nasze sprawy? Wymarliście, czy wszystkich już zamknęli?

Halo, proszę pisać i pytać związki!!!
 
Zwracam się do Wszystkich Alokowanych o zwarcie szeregów i o pilny kontakt ze mna poprzez PM lub jabolzoll@wp.pl, można także poprzez Sławka Siwego.


Nie wiem, jak w innych izbach, ale w naszej (kiedyś) rzepińskiej były juz przypadki śmiertelne w trakcie podróży alokowanych z domu do pracy lub z pracy do domu. Teraz zdarzył sie kolejny poważny wypadek - 3 osoby są w szpitalu.

Ludzie wracają po pracy do domów, jadą tuż przed służba do pracy, bo cały wolny czas chcą poświęcić rodzinie, ale takie poświęcenie zbiera swoje żniwo.

Apeluję do wszystkich alokowanych o poparcie inicjatrywy naszego kolegi, który postanowił, że nasze wspólne wystąpienie (jest nas około 1000) do SZefa Słuzby Celnej może przyspieszyć pracę nad rozwiazaniem naszej trudnej sytuacji.

Warunek jest jeden. Musimy się zjednoczyć i razem występować jako strona w rozmowach z SSC. Federacja nic nie zrobi, gdyż rzepińskie ZZ chroniąc swoje tyłki,swoje stołki i stołki znajomych dogadały się z Dyrekcją.

Na pewno macie kontak z z innymi alokersami, więc porozmawiajcie z nimi na ten temat. Utwórzcie grupy w swoich OC, Izbach i skontaktujcie się ze mną.

Napiszemy wspólne pismo, wszyscy je podpiszemy - 1000 podpisów może zrobic wrażenie, napiszemy gdzie pracujemy (większośc to WZP i OC graniczne) i może da to coś naszym władnym do myslenia.


PS Napiszcie na forum, czy w innych IC także alokersi mieli takie przykre zdarzenia.
 
Nic mi nie wiadomo o wypadkach w drodze do lub z pracy, ale to dlatego, że odległość z domu do pracy jest zbyt daleka, żeby dojeżdżać co tydzień po 400 - 700 km w zależności czy na południe, czy na zachód.

Większość osób tutaj mieszkających wynajmuje od kilku lat mieszkania (ceny od 300 zł za pokój do 950 zł za mieszkanie + media). Część celników wegetuje sama, ale niektórzy przenieśli się razem z rodzinami. Część z tych, którzy są tu sami, zaczęło nowe życie - po rozpadzie swoich małżeństw.

Propozycja skrzyknięcia wszystkich alokowanych jest bardzo dobra, ale nie wszyscy mają dostęp do internetu (głównie starsi funkcjonariusze są odcięci od tego typu informacji). Dostęp w pracy to przywilej nielicznych, a poza nią pozostaje kawiarenka internetowa. Warto byłoby docierać do alokowanych poprzez pisma związkowe kierowane do izb wschodnich oraz urzędów i oddziałów.
 
wypadki śmiertelne alokowanych

dobrze byłoby zgromadzić wiedzę na temat wypadków śmiertelnych wśród alokowanych. w 2005 roku zginął jeden lub dwóch - teraz nie pamiętam - ludzi alokowanych z UC w Gorzowie Wlkp. do IC w Olsztynie. zginęli w drodze powrotnej do domu. a na ich pogrzebie naczelnik urzędu wygłosił... szkoda gadać, co powiedział... żenada... ludzie, którzy przyczynili się do takich sytuacji, nie poczuwają się do winy. [/url]
 
W wielu miejscach alokowani do dzisiaj są dyskryminowani przez naczelników. Ponawiam APEL Jabola. Zgłaszajcie się, bo chcemy profesjonalnie zająć się Waszym losem.
Jako nowy Związek będziemy w końcu mogli to zrobić bez ograniczeń i hamulców nakładanych przez dotychczasowych liderów związkowych.
Warunkiem pomocy jest jedynie Wasze zaangażowanie poprzez zgłoszenia wszelkich spraw na e-mail lub PW.
Mile widziane będzie członkostwo w nowym Związku.
 
alokacja

skuteczne uregulowanie kwestii alokacji, tj. najczęściej możliwość powrotu alokowanych z zesłania, może powiększyć szeregi nowego związku
 
No to ludzie rozmawiajcie o tym tutaj, na forum, pomiędzy sobą, razem z nami na PW i mailowo. Uzgodnimy wspólne stanowisko i razem wystapimy do SSC, MF, Rzecznika Praw Obywatelskich, KE.
Sprawa dotyczy wszystkich alokersów, na "własną prośbę" (jak byli na listach alokacyjnych, to trudno to nazwac na własną preśbę,) osób na których wymuszono zrzeczenie się świadczeń związanych z przeniesieniem słuzbowym, osób, które przeżywaja trudne chwile rozłąki z rodziną, osób przeniesionych na podstawie ustawy o WKO w 2003r.

Rozmawiajcie z alokersami nie mającymi dostepu do internetu, podawajcie adresy mailowe, to prześlemu wam wszelkie informacje o naszych celach.
Ta sprawa musi byc uregulowana, zadośćuczyniona i zabezpieczona na przyszłość (aby takiej barbarzyńskiej alokacji już więcej nie było)
 
To powiedz Szefowi, że chcesz, aby 1000 osób z WZP i OC Granicznych zwolniło się z pracy i nie narzekało na forum. Ucałuje daCię (SSC oczywiście) w wiele miejsc na raz i nie tylko :lol:
 
dacia napisał:
Tak narzekacie.Jaki problem znaleźć sobie prace w miejscu zamieszkania i nie dojeżdżać.

Jesteśmy tutaj po to abyś mogła wypiłować sobie pazurki w pracy i zdążyła się wyspać. Dzięki nam możesz awansować co 2lata i dostać półroczne nagrody. A jak ci się nie podobamy to spróbuj sobie znaleźć inną pracę na miejscu.
 
P.S.
jeżeli masz w życiorysie 16 lat w cle w tym 3lata na granicy wschodniej to możesz dostać pracę chyba tylko na zmywaku na wyspach!!!
 
Jesteśmy tutaj po to abyś mogła wypiłować sobie pazurki w pracy i zdążyła się wyspać. Dzięki nam możesz awansować co 2lata i dostać półroczne nagrody. A jak ci się nie podobamy to spróbuj sobie znaleźć inną pracę na miejscu

A co ty nie dostałeś nagrody? To nie jest kwestia czy mi się podobasz czy nie. Zastanawiam się co cię tu trzyma jak tak ci źle. Piszesz o stażu w służbie celnej. Znam osobiście takich co nie narzekali i po 18 latach zwolnili się i znaleźli prace bez problemu. Owszem mieli umiejętności ale może ty lewy jesteś jak but i tylko masz wieczne pretensje.
 
To powiedz Szefowi, że chcesz, aby 1000 osób z WZP i OC Granicznych zwolniło się z pracy i nie narzekało na forum. Ucałuje daCię (SSC oczywiście) w wiele miejsc na raz i nie tylko

Następny co tylko miauczy w każdym poście. A co ty potrafisz robić żebym cię mógł zatrudnić?
 
dacia napisał:
Jesteśmy tutaj po to abyś mogła wypiłować sobie pazurki w pracy i zdążyła się wyspać. Dzięki nam możesz awansować co 2lata i dostać półroczne nagrody. A jak ci się nie podobamy to spróbuj sobie znaleźć inną pracę na miejscu

A co ty nie dostałeś nagrody? To nie jest kwestia czy mi się podobasz czy nie. Zastanawiam się co cię tu trzyma jak tak ci źle. Piszesz o stażu w służbie celnej. Znam osobiście takich co nie narzekali i po 18 latach zwolnili się i znaleźli prace bez problemu. Owszem mieli umiejętności ale może ty lewy jesteś jak but i tylko masz wieczne pretensje.

Nagrodę dostałem i nawet list pochwalny od dyra, a miejscowi 2 awanse w ciągu mojej alokacji i kasę na pewno nie za wyniki . Wiadomo koszula bliższa ciału. Po prostu co bym nie zrobił i tak będę zawsze OBCY i z zachodu! A to już Wasz regionalny kompleks nie mój.
 
dacia, patrząc na twoją histerię, alergię na używających słowa mobbing, dyskryminacja, twoje szczególne predyspozycje wyłaczające Ciebie z alokacji i hermafrodytyzm, jesteś wg mnie jednym z 200 Pretorian, którzy będą spec grupą SSC, pasi? rządzą nasi, czy nie nasi? a może kwalifikacje niewystarczające?
 
Nie bardzo rozumiem o co się koledzy kłócicie. Na swoje szczęście alokację znam tylko z opowieści ludzi, z którymi na codzień pracuję. Uważam, że kto chciał - znalazł sobie właściwe miejsce na ziemi. Wiecznych malkontentów nigdy i nigdzie nie brakowało/uje. Czasy, gdy komuś się coś należało minęły mam nadzieję bezpowrotnie. Sądzę, że jeśli któremuś z Was nie odpowiada praca na wschodzie to powinniście się po prostu zwolnić. Jesteście przecież fachowcami i bardzo inteligentnymi ludźmi więc dacie sobie na pewno radę na rynku pracy. Moi przyjaciele z alokacji zamieszkali w okolicach nowych miejsc zatrudnienia i po prostu normalnie żyją i pracują Nigdy nie słyszałem, żeby się skarżyli bardziej niż miejscowi. Pracują przecież w takich samych warunkach jak my wszyscy. Ja dojeżdżam do pracy (13 lat) 60 km w jedną stronę i nikt nigdy nie obiecywał mi, że zwróci mi kaskę za koszty dojazdu czy dopłaci mi do mieszkania. Nie mam o to żalu bo zasady są czyste i jest to mój wybór. Część z Was natomiast dostaje dofinansowanie za wyprawę do domu raz w miesiącu i to moim zdaniem jest nie w porządku. Alokacja została przeprowadzona źle. Ja dałbym Wam 3 m-ce na podjęcie decyzji, czy w firmie pozostać w innym miejscu - czy wy..lić. Wtedy zapewne nie byłoby 4-lenich bid jęczących i płaczacych jak to im jest źle i spędzających znaczną część czasu pracy na L4. W referacie, w którym pracuję nie ma takiego problemu, ale niestety w innych jednostkach ta sprawa wygląda po prostu nieciekawie. Od pierwszego dnia mojej pracy słyszałem, że jak mi się nie podoba to mogę się zwolnić. Kiedyś te słowa miały inny wydźwięk bo tzw. ściana wschodnia była symbolem ponad 30% bezrobocia. Dzisiaj każdy myślący ludź może swoim życiem sensownie pokierować. Pewnie jeśli w firmie nic na lepsze się nie zmieni - zostaną w niej tylko życiowe niedojdy, którym "uratowała ona życie". Ja termin "odejścia" przesunąłem aktualnie z marca na lipiec 2008. Poczekam czy coś nie zmieni się na lepsze.
Na koniec zaznaczę tylko, że moje śmieszne wywody nie dotyczą alokantów powyżej 50-tego roku życia. Im nie zostało wiele czasu do pożegnania się z firmą więc ich decyzje o ciągnięciu wiecznych oddelegowań do dalekich jednostek S.C są jak najbardziej na miejcu.
 
Do poprzedniego postu dodam tylko, że nie jestem tzw. miejscowym. Jestem kotem z centralnej Polski szanującym kolegów ze wschodu i mam nadzieję trzęźwo (przynajmniej czasami) patrzącym na rzeczywistość.
 
Czarny Ziutek napisał:
Nie bardzo rozumiem o co się koledzy kłócicie. Na swoje szczęście alokację znam tylko z opowieści ludzi, z którymi na codzień pracuję. Uważam, że kto chciał - znalazł sobie właściwe miejsce na ziemi. Wiecznych malkontentów nigdy i nigdzie nie brakowało/uje. Czasy, gdy komuś się coś należało minęły mam nadzieję bezpowrotnie. Sądzę, że jeśli któremuś z Was nie odpowiada praca na wschodzie to powinniście się po prostu zwolnić. Jesteście przecież fachowcami i bardzo inteligentnymi ludźmi więc dacie sobie na pewno radę na rynku pracy. Moi przyjaciele z alokacji zamieszkali w okolicach nowych miejsc zatrudnienia i po prostu normalnie żyją i pracują Nigdy nie słyszałem, żeby się skarżyli bardziej niż miejscowi. Pracują przecież w takich samych warunkach jak my wszyscy. Ja dojeżdżam do pracy (13 lat) 60 km w jedną stronę i nikt nigdy nie obiecywał mi, że zwróci mi kaskę za koszty dojazdu czy dopłaci mi do mieszkania. Nie mam o to żalu bo zasady są czyste i jest to mój wybór. Część z Was natomiast dostaje dofinansowanie za wyprawę do domu raz w miesiącu i to moim zdaniem jest nie w porządku. Alokacja została przeprowadzona źle. Ja dałbym Wam 3 m-ce na podjęcie decyzji, czy w firmie pozostać w innym miejscu - czy wy..lić. Wtedy zapewne nie byłoby 4-lenich bid jęczących i płaczacych jak to im jest źle i spędzających znaczną część czasu pracy na L4. W referacie, w którym pracuję nie ma takiego problemu, ale niestety w innych jednostkach ta sprawa wygląda po prostu nieciekawie. Od pierwszego dnia mojej pracy słyszałem, że jak mi się nie podoba to mogę się zwolnić. Kiedyś te słowa miały inny wydźwięk bo tzw. ściana wschodnia była symbolem ponad 30% bezrobocia. Dzisiaj każdy myślący ludź może swoim życiem sensownie pokierować. Pewnie jeśli w firmie nic na lepsze się nie zmieni - zostaną w niej tylko życiowe niedojdy, którym "uratowała ona życie". Ja termin "odejścia" przesunąłem aktualnie z marca na lipiec 2008. Poczekam czy coś nie zmieni się na lepsze.
Na koniec zaznaczę tylko, że moje śmieszne wywody nie dotyczą alokantów powyżej 50-tego roku życia. Im nie zostało wiele czasu do pożegnania się z firmą więc ich decyzje o ciągnięciu wiecznych oddelegowań do dalekich jednostek S.C są jak najbardziej na miejcu.

Przepraszam kolego, naprawdę nie wiesz co znaczy alokacja.

- Czasy o których piszesz, że coś się należy nie minęły! na 200% ustawowo należą nam się m.in. mieszkania służbowe z określeniem m2 na członka rodziny . Nie słyszałem, aby ktoś je dostał,
- Spróbuj wynająć mieszkanie za 147zł miesięcznie to jest ta dopłata o której piszesz! (Na dobrą sprawę na prąd nie wystarcza, nie mówiąc o wynajęciu mieszkania!),
- Koszty dojazdu do pracy również sam pokrywam to twój i mój wybór,
- Mam wrażenie, że nie znasz specyfiki pracy na granicy-na prawdę ciężki zapieprz fizyczny i psychiczny obojętnie czy za biurkiem czy na pasie, gdzie masz kontakt z ludźmi różnego pokroju (m.in. po paru miesiącach organizm nie odróżnia kiedy jest noc, a kiedy dzień nie mówiąc już o dniu tygodnia, którego nie kojarzysz),
- Napisałeś o co miesięcznym zwrocie kosztów dojazdu do rodziny-zgoda. Czy wiesz, iż warunkiem zwrotu pieniędzy jest przedstawienie biletów ze środków przewozu publicznego. ( zauważ, że jeżeli podróż 650km z przesiadkami zajmuje 10godz. a najbliższy przewóz publiczny jest za 4,5 godz. a musisz jeszcze przejechać "tylko" 100km do domu to musisz wcześniej zapewnić sobie dojazd, na ogół w nocy, prywatnymi środkami-na pewno nie taxi! To wyobraź sobie, że te ostatnie 100km kosztuje więcej niż 650km za które masz zwrot! Przy powrocie sytuacja jest podobna!),
- Pomyśl logicznie ile jest dni w roku a ile my wszyscy mamy dni urlopu wypoczynkowego ( dla ułatwienia dodam, że alokersi nie mają dodatkowych dni, przypominam, że urlop jest planowany i podzielony na na 2 razy) to ile dni miesięcznie jestem w domu? Aha i jeszcze jedno podróż w jedną stronę zajmuje 1 dz. urlopu.
Myślę, że nie próbowałeś nikogo obrażać a to co napisałeś wynikało z Twojego nie do informowania o naszej sytuacji. Nie jesteśmy nieszczęśnikami, którym robota w cle uratowała życie! Sam nie wiesz czy się zwolnić (a śpisz mam nadzieję w swoim łóżku) - nie widzisz, że sobie samemu dałeś cztery miechy na podjęcie decyzji a nam dajesz trzy miesiące na wy...l (ciekawe, jako istota rozumna, który raz przekładasz sobie ten drobny epizod w swoim życiu). Nieliczni z alokowanych podnieśli rękawicę rzuconą przez związki i innych mądrali. Nie poddaliśmy się przecież! (podjęliśmy tyrę na wschodzie bo najłatwiej byłoby nie stawić się w obecnych Izbach i poddać się - na to zresztą liczyli). Myślę, że już nie długo wrócimy do swoich rodzin i doczekamy się sprawiedliwości wobec tych, którzy nas tu zesłali. Tak na prawdę nikomu tutaj nie jesteśmy potrzebni!
 
Dorzucę kamyczek do tego ogródka. Ja też jak to kolega napisał podjąłem rękawicę i stawiłem się do służby w nowej izbie ale byli też tacy którzy nie stawili się, i co myślisz ze zostali zwolnieni?- pracują do tej pory tam gdzie pracowali i śmieją się do rozpuku.
 
Widzę, że niepotrzebnie wpakowałem swoje trzy grosze między Wasze żale. Wyjaśniam tylko, że zapieprz na granicy znam ze swojego 13-letniego doświadczenia. Alokację znam jak napisałem wcześniej z opowieści i relacji kolegów, którzy ją przeżyli. Znaczna część z nich przeniosła się na wschód i podkreślam: normalnie funkcjonuje. To co z Wami zrobiono, a może nawet bardziej, to w jaki sposób się to dokonało woła o pomstę do nieba, ale co z tego wynika? Na dzień dzisiejszy niewiele. Jeśli nie jesteś w stanie zaakceptować nowego miejsca zamieszkania/pracy to je po prostu zmień. Nikt do S.C. nie jest przykuty. Dla ludzi z Jędrzychowic czy Świecka bliższym miejscem pracy byłoby Monachium niż Dorohusk, Hrebenne czy Korczowa (i pewnie finansowo znacznie lepszym).
Jeśli chodzi o moje zdanie na temat podjęcia decyzji o pozostaniu na "wyganiu" lub zmianie pracy podtrzymuję to co wcześniej napisałem. 3 miesiące to wystarczająco długo aby każdy z Was poznał smaczki życia i pracy w nowym miejscu i zdecydował czy mu one odpowiadają. Moi koledzy odnaleźli się w nowej rzeczywistości i chyba straszna krzywda im się nie dzieje. Odnoszę wrażenie, że są ulepieni z tej samej gliny co ja. Męczą ich nocki itd. Jeśli masz super delikatny organizm, a przy tym postanowiłeś zaakceptować stan wiecznego wygnania i dojeżdżać do żony i dzieci kilkaset kilometrów raz w miesiącu to sorry ale masz naprawdę wielki problem - ale z sobą samym. Albo zmień pracę, albo przenieś się z całym majdanem na wschód i będzie po sprawie. Jesteś tu przecież już wystarczająco długo aby zorientować się, że żyją tu normalni ludzie a nie plemiona ludożerców. Dla Ciebie, Twojej Rodziny, wiedzy i doświadczenia też jest tu miejsce.
 
Back
Do góry