G
Guest
Gość
Skarbowa Solidarność żąda głowy Zyty Gilowskiej
(Puls Biznesu/14.11.2006, godz. 07:01)
To już chyba desperacja. Związkowcy skarbowców poproszą premiera o zdymisjonowanie minister finansów. Bo podwyżek nie dała.
Zaostrza się sytuacja w resorcie finansów po tym, jak minister Zyta Gilowska odmówiła skarbowcom podwyżek płac. 12 listopada władze Solidarności urzędników skarbowych podjęły uchwały, które oznaczają wykopanie topora wojennego przeciwko szefowej ministerstwa.
Jeszcze w tym tygodniu związkowcy mają wystąpić do premiera Jarosława Kaczyńskiego o odwołanie minister finansów. Jutro ma rozpocząć się akcja protestacyjna. Na początek zostaną oflagowane budynki urzędów skarbowych w całym kraju. W grudniu planowana jest manifestacja pod gmachem Ministerstwa Finansów (MF) w Warszawie.
— Minister Gilowska okazuje lekceważenie podległym sobie służbom, niespotykane nawet za rządów postkomunistów. Wystąpimy do premiera z wnioskiem o odwołanie pani minister ze stanowiska — mówi Tomasz Ludwiński, przewodniczący „S” skarbowców.
To już oficjalna wojna.
Bój o waloryzację
Związkowcy argumentują, że urzędnicy skarbowi są przez rząd dyskryminowani, gdyż projekt budżetu na 2007 r. nie przewiduje dla nich jakichkolwiek podwyżek wynagrodzeń. Domagają się przynajmniej waloryzacji płac o inflację (co mieli zapewnione każdego roku). Uważają, że nie są gorsi niż nauczyciele, służba zdrowia czy policja, a te grupy dostały lub dostaną podwyżki. Kilka dni temu minister Zyta Gilowska spotkała się ze skarbowcami, a na niespodziewanie zorganizowanej konferencji prasowej poinformowała, że zawarto kompromis, ponieważ „nie są planowane obniżki płac w skarbówce”. To wystarczyło, by wzburzyć Solidarność fiskusa.
— Bulwersujące jest to, że pani minister powiedziała mediom, że „uzgodniono” ze związkowcami, iż nie będzie obniżek płac — grzmi szef „S” fiskusa.
Związkowcy postulowali podwyższenie wynagrodzeń o wysokość inflacji.
— Albo pani minister nas nie zrozumiała, albo cynicznie stwarza pozory dbałości o służby skarbowe. Mamy wrażenie, że uczestniczyliśmy w dwóch różnych spotkaniach. Nie wykluczamy, że ze strony minister była to jedynie gra polityczna — mówi Tomasz Ludwiński.
Podkreśla, że brak waloryzacji płac o wskaźnik inflacji oznacza realny spadek siły nabywczej zarobków urzędników skarbowych.
— Pani Gilowska, działając przeciwko nam, wykorzystuje to, że jesteśmy grupą zawodową, która nie ma poparcia ani sympatii społecznej. Jednak to urzędnicy skarbowi zapewniają dochody budżetowi państwa, z którego płyną pieniądze m.in. dla emerytów i rencistów — grzmi szef branżowej „S”.
Związkowcy zabiegają też o zwiększenie zatrudnienia. Minister finansów podała, że w przyszłym roku fiskusowi przybędzie tysiąc etatów. Tymczasem — ich zdaniem — wcale nie oznacza to wzrostu zatrudnienia.
— Te etaty są przeznaczone dla pracowników egzekucji skarbowej, z których wielu jest zatrudnionych na cząstki etatów, a w praktyce wykonują pracę jak na całych — mówi Tomasz Ludwiński.
Na razie cisza
Wczoraj „S” wysłała do Zyty Gilowskiej pismo, w którym informuje o rozpoczęciu szeroko zakrojonej akcji protestacyjnej. W liście czytamy, że „decyzja o braku podwyżek postawiła nas po przeciwnej stronie”.
O komentarz — za pośrednictwem rzecznika prasowego MF — poprosiliśmy minister Zytę Gilowską. Pani minister nie chciała się wypowiedzieć.
Staraliśmy się też o opinię premiera Jarosława Kaczyńskiego. W jego biurze prasowym usłyszeliśmy tylko, że pismo związkowców jeszcze nie wpłynęło, więc nie ma o czym mówić. Wiadomo jednak, że dotychczas premier konsekwentnie wspierał Zytę Gilowską. Trudno więc uwierzyć, by przychylił się do wniosku związkowców — nawet jeśli są z tak bliskiej mu Solidarności...
Jarosław Królak, BMK
(Puls Biznesu/14.11.2006, godz. 07:01)
To już chyba desperacja. Związkowcy skarbowców poproszą premiera o zdymisjonowanie minister finansów. Bo podwyżek nie dała.
Zaostrza się sytuacja w resorcie finansów po tym, jak minister Zyta Gilowska odmówiła skarbowcom podwyżek płac. 12 listopada władze Solidarności urzędników skarbowych podjęły uchwały, które oznaczają wykopanie topora wojennego przeciwko szefowej ministerstwa.
Jeszcze w tym tygodniu związkowcy mają wystąpić do premiera Jarosława Kaczyńskiego o odwołanie minister finansów. Jutro ma rozpocząć się akcja protestacyjna. Na początek zostaną oflagowane budynki urzędów skarbowych w całym kraju. W grudniu planowana jest manifestacja pod gmachem Ministerstwa Finansów (MF) w Warszawie.
— Minister Gilowska okazuje lekceważenie podległym sobie służbom, niespotykane nawet za rządów postkomunistów. Wystąpimy do premiera z wnioskiem o odwołanie pani minister ze stanowiska — mówi Tomasz Ludwiński, przewodniczący „S” skarbowców.
To już oficjalna wojna.
Bój o waloryzację
Związkowcy argumentują, że urzędnicy skarbowi są przez rząd dyskryminowani, gdyż projekt budżetu na 2007 r. nie przewiduje dla nich jakichkolwiek podwyżek wynagrodzeń. Domagają się przynajmniej waloryzacji płac o inflację (co mieli zapewnione każdego roku). Uważają, że nie są gorsi niż nauczyciele, służba zdrowia czy policja, a te grupy dostały lub dostaną podwyżki. Kilka dni temu minister Zyta Gilowska spotkała się ze skarbowcami, a na niespodziewanie zorganizowanej konferencji prasowej poinformowała, że zawarto kompromis, ponieważ „nie są planowane obniżki płac w skarbówce”. To wystarczyło, by wzburzyć Solidarność fiskusa.
— Bulwersujące jest to, że pani minister powiedziała mediom, że „uzgodniono” ze związkowcami, iż nie będzie obniżek płac — grzmi szef „S” fiskusa.
Związkowcy postulowali podwyższenie wynagrodzeń o wysokość inflacji.
— Albo pani minister nas nie zrozumiała, albo cynicznie stwarza pozory dbałości o służby skarbowe. Mamy wrażenie, że uczestniczyliśmy w dwóch różnych spotkaniach. Nie wykluczamy, że ze strony minister była to jedynie gra polityczna — mówi Tomasz Ludwiński.
Podkreśla, że brak waloryzacji płac o wskaźnik inflacji oznacza realny spadek siły nabywczej zarobków urzędników skarbowych.
— Pani Gilowska, działając przeciwko nam, wykorzystuje to, że jesteśmy grupą zawodową, która nie ma poparcia ani sympatii społecznej. Jednak to urzędnicy skarbowi zapewniają dochody budżetowi państwa, z którego płyną pieniądze m.in. dla emerytów i rencistów — grzmi szef branżowej „S”.
Związkowcy zabiegają też o zwiększenie zatrudnienia. Minister finansów podała, że w przyszłym roku fiskusowi przybędzie tysiąc etatów. Tymczasem — ich zdaniem — wcale nie oznacza to wzrostu zatrudnienia.
— Te etaty są przeznaczone dla pracowników egzekucji skarbowej, z których wielu jest zatrudnionych na cząstki etatów, a w praktyce wykonują pracę jak na całych — mówi Tomasz Ludwiński.
Na razie cisza
Wczoraj „S” wysłała do Zyty Gilowskiej pismo, w którym informuje o rozpoczęciu szeroko zakrojonej akcji protestacyjnej. W liście czytamy, że „decyzja o braku podwyżek postawiła nas po przeciwnej stronie”.
O komentarz — za pośrednictwem rzecznika prasowego MF — poprosiliśmy minister Zytę Gilowską. Pani minister nie chciała się wypowiedzieć.
Staraliśmy się też o opinię premiera Jarosława Kaczyńskiego. W jego biurze prasowym usłyszeliśmy tylko, że pismo związkowców jeszcze nie wpłynęło, więc nie ma o czym mówić. Wiadomo jednak, że dotychczas premier konsekwentnie wspierał Zytę Gilowską. Trudno więc uwierzyć, by przychylił się do wniosku związkowców — nawet jeśli są z tak bliskiej mu Solidarności...
Jarosław Królak, BMK