(...) Próbowaliśmy (celnicy) najpierw zatrzymać KASowską "reformę", a w końcowej fazie przynajmniej złagodzić jej skutki, jednak przy milczeniu skarbowego środowiska, a nawet przy jego wsparciu reforma weszła w formie w jakiej wymyślili to sobie przedstawiciele MF. Uwierzyliście kłamliwym politykom, finansujecie, wspieracie i uwiarygadniacie swoje kanapowe związki zawodowe, więc wybaczcie, chociaż widzę Waszą krzywdę, to nie potrafię współczuć, dzięki Waszej biernej postawie znalazłem się w tworze w którym nie chciałem być. Wcześniej myślałem, że w Służbie Celnej jest biurokracja, teraz przy skali urzędniczych skarbowych absurdów przekonałem się, że można jeszcze bardzie wszystko skomplikować.
Spróbuję odpowiedzieć, choć to będzie odpowiedź z mojego punktu widzenia, szarego skarbowca na samym dole, aczkolwiek już bardzo długo obserwującego co się dzieje wewnątrz.
1. Milczenie skarbowego środowiska? Nie ma czegoś takiego jak skarbowe środowisko.
Są mało reprezentatywne związki zawodowe których działania skutecznie są ( zwłaszcza po wejściu KAS-u ) rozbijane kijem ( zastraszanie i grożenie zwolnieniami w przypadku działań protestacyjnych bez wyczerpania całej drogi wynikającej z obowiązujących przepisów ) albo rozbrajane marchewką ( znaczy awansami stanowiskowymi i finansowymi dla funkcyjnych związkowców ), aczkolwiek ostatnimi czasy wyraźnie widać, że zaczynają naprawdę działać. Może jeszcze nie do końca skutecznie ale się nie zatrzymują i próbują walczyć. Dalej jest tylko szara masa która albo boi się upomnieć o cokolwiek albo krewni i znajomi królika, którzy pracują dzięki układom rodzinnym czy towarzyskim (i ci też oczywiście się nie wychylą).
Odnośnie tej "szarej masy" też należą się dwa zdania rozszerzenia. Skarbowość - to oczywiście truizm - jest mocno sfeminizowana . Kobiety są mniej skore do radykalnych działań i nawet jak narzekają po cichu, to nie przekłada to się na coś bardziej stanowczego. Zresztą znaczna część urzędów jest usytuowana w miastach powiatowych gdzie te 3.000 - 3.500 zł brutto jest z pewnością kwotą nie do pogardzenia, zwłaszcza przy lepiej zarabiającym mężu. A w większych miastach, kto może to ucieka gdzie indziej. Zostają tylko długodystansowcy przed emeryturą oraz młodzież przed trzydziestką która gdzieś się musi zaczepić i ( co ważne dla dziewczyn ) wykorzystać ten czas do macierzyństwa.
2. Wsparcie deformy KAS? Nie rozmieszaj mnie.
Po pierwsze prace nad ustawami prowadzone były w wąskim gronie w MF-ie a konsultacje odbyły się tak jak zawsze w takich sytuacjach ( przyszło pismo jednego dnia że oczekują opinii w dniu następnym i oczywiście żadne opinie nie zostały uwzględnione. Ostatecznie projekty ustaw wniesiono jako projekty ( che, che ) poselskie. W trakcie prac o kształcie ( a nawet o zarysach tego kształtu ) nie wiedzieli nawet naczelnicy urzędów ( informacje od kilkorga z nich z pierwszej ręki natomiast jak było z dyrektorami tego nie wiem, bo nie mam znajomych w tych kręgach ). Z pewnością część ludzi czekała z nadzieją na zmiany mając w pamięci ogólne założenia ( wynagrodzenie skarbowców na poziomie trzykrotności kwoty minimalnego wynagrodzenia ) do pierwszego podejścia w tej materii, partii której nazwy przyzwoity człowiek nie wypowiada bez obrzydzenia.
Wy ( celnicy ) mieliście w ręku większe możliwości nacisku. Wystarczy, że obsada dwóch czy trzech przejeść granicznych nagle w komplecie zachoruje i robi się kicha a informacja o tym wędruje w cały świat. Zwłaszcza przy okazji szczytu NATO czy ŚDM. A u nas? Najwyżej nie odbędą się kontrole, ktoś nie zostanie ukarany mandatem, gdzieś przeterminują się jakieś wnioski a prokuratura czy sąd poczekają miesiąc dłużej na żądane materiały. Co innego gdyby leżały stosy nie wprowadzonych do systemu deklaracji podatkowych ( zwłaszcza VAT-owskich - tych z zobowiązaniami i zwrotami ), to mogłoby spowodować zachwianie w płynności finansowej państwa ale... teraz deklaracje chodzą elektronicznie. Przerzucenie ich ze SPeDa do Poltaxu może dokonać także kierownik tej komórki ( oczywiście jeżeli to potrafi ), nawet jak mu wszyscy pracownicy "nagle zachorują". Innym wąskim gardłem w urzędzie jest Rachunkowość - przy braku księgowań wpłat, też robi się ( z punktu widzenia budżetu ) mało ciekawie. Ale właśnie w Rachunkowości ( gdzie praktycznie pracują same - no może z jakimś mikroskopijnym męskim wyjątkiem - kobiety ), jak w soczewce skupia się sytuacja opisana powyżej. Albo ucząca się młodzież albo panie przed emeryturą które chcą już tylko dopracować do sześćdziesiątki. A nawet gdyby z jakichś powodów większość ludzi nie przyszła do pracy, to kierownik/kierownicy też jest/są w stanie dokonać właściwych operacji.
3. Ja nikomu ( w kontekście oceny polityków rządzącej obecnie opcji ) nie uwierzyłem i w życiu w nic nie uwierzę, więc proszę nie uogólniaj. Równie dobrze można powiedzieć, że przed ostatnimi wyborami ci sami ludzie obiecywali celnikom zrównanie Was ( w kwestii emerytalnej ) z innymi służbami mundurowymi, co zaowocowało celniczą agitacją na rzecz wspierania kandydatów tej partii. I też mógłbym napisać, że macie emerytury ( w szczątkowej wersji do pierwotnych oczekiwań ) z niechcianym elementem dodatkowym jakim jest KAS, ale sami sobie jesteście winni. Ale ja nie chcę nakręcać spirali niechęci bo i po co? Wy jesteście w d..ie, my jesteśmy w d..ie i od przerzucania się słowami z tej d...y się nie wygrzebiemy.
A co do poparcia... Jawne poparcie dla działań ministerstwa wykazuje ( wykazywał ? ) tylko pseudo związek zawodowy na czele którego stoi T. Ludwiński. Robi to ( to znaczy popiera ludzi obecnej władzy ) od czasu kiedy przekształcił swoje forum ( tak z dziesięć lat temu plus minus rok w każdą stronę ) w jawną propisowską elektroniczną jaczejkę. Ale ponieważ na temat tego pana już trochę tu napisałem, nie zamierzam się powtarzać.
Choć trzeba przyznać, że wcześniej potrafił zorganizować ogólnopolską akcję protestacyjną do której ludzie z mojego urzędu ( w tym oczywiście i ja ) też się przyłączyli.
4. Biurokracja. W tym zgadzamy się w stu procentach. Sam z niedowierzaniem patrzę, z jaką częstotliwością wchodzą w życie sygnowane przez dyrekcję kolejne decyzje, regulaminy, wytyczne itp, itd... Gdyby chcieć to wszystko czytać, nie starczyłoby czasu na pracę. I nic dziwnego, że tutejsza Izba rozrasta się ( zwłaszcza w pracowników choć nie tylko ) jak na drożdżach. A na ludzi pracujących w u-sach, przy stale zmniejszającym się stanie osobowym nakładane są coraz to nowe zadania. Zastanawiam się kiedy to wszystko pie... piiiiiiiiiii.... nie.