Witam,
gdy te słowa piszę trwa uroczystość Święta Niepodległości w Warszawie. Ostatni raz w tej formie możemy podziwiać reprezentantów Naszej Służby - tj. SC. No cóż. Pan minister Banaś w audycji Radia Maryja i TV Trwam powiedział, że wielu spośród nas - ci z nas którzy mieli to szczęście/nieszczęście pracować/służyć w tzw. biurze są "funkcjonariuszami z nazwy". Czyli rozumiem, że wykonujemy polecenia "z nazwy". Przenoszą nas między komórkami - ale to już nie z nazwy. Nie wolno nam podejmować dodatk. pracy zarobkowej (choć są wyjątki). Nie mówiąc już o działalności politycznej i itd. A ci funkcjonariusze SC, którzy są teraz przed Grobem Nieznanego Żołnierza - to są z nazwy czy nie? Takie stwierdzenia jakie padły podczas tej audycji - bolą, oj bolą.
Myślę sobie, że trzeba mówić "prawdę", a prawda jest taka, że nie czuję teraz dumy, obca mi jest wizja i misja - bo jestem funkcjonariuszem z nazwy. Pociesza mnie myśl tylko, że w najbliższych wyborach i dalszych wyborach właściwie zagłosuję - bo dla mnie najważniejsza jest prawdziwa prawda, a nie prawda przed wyborami i prawda po wyborach. Oj będzie bolało - ale już nie mnie. Oczywiście proszę mnie źle nie zrozumieć. Rządzący mają jak najbardziej mandat do tego, by zmieniać nasz kraj. Ale może tak trochę więcej szacunku dla ludzi, których ta zmiana dotyka? Przecież pani premier Szydło tyle razy mówi, że trzeba słuchać ludzi i rozmawiać z ludźmi. Rozumiem, że po wyborach przestaliśmy być ludźmi i jesteśmy teraz funkcjonariuszami "z nazwy". Samo stwierdzenie, że trzeba ufać władzy nie wystarczy, zwłaszcza w sytuacji, nazwałbym to delikatnie - wzajemnych nie porozumień.
pozdrawiam