Przytaczam fakty. A odpowiedź na zdane pytanie padła ( nie ekonomii) zaraz po wykładzie. Pan profesor powiedział, że właściwie żadnej różnicy nie ma bo zarówno wróbel jak słowik potrafią śpiewać... Wuj zapewne ma inne pytania.Oczywiście, że oczywista - różnica żadna - obydwa s...ają gdzie popadnie ...
To samo pytanie zadał u nas profesor ekonomii (już wtedy nieobowiązującej - socjalistycznej).
Ja ośmieliłem się mu odpowiedzieć pytaniem: jaka jest różnica pomiędzy ekonomią, a ekonomią socjalistyczną? (odpowiedź oczywista!)
Ponieważ nie umiał mi odpowiedzieć, za wyjaśnienie zobowiązał się mi dać 5 na zaliczenie, na co się nie zgodziłem.
Ekonomię zdawałem u niego 7 razy i za ósmym zdałem u innego wykładowcy na 5 (nie ucząc się nic więcej).
Z kontekstu Twojej wypowiedzi wnioskuję, iż dla Ciebie studenci zaoczni są mniej warci ...
Otóż mój wuj, wieloletni Profesor Uniwersytetu Wrocławskiego, surowo mnie zbeształ za podobne poglądy i skutecznie przekonał, że znaczące środowisko naukowe, stanowczo większym szacunkiem i uznaniem darzy dobrych studentów zaocznych, od dobrych studentów stacjonarnych.
Jednym z argumentów jest to, że ci dobrzy zaoczni wiedzą, po co studiują.
Bądź więc łaskaw nie powtarzać bzdurnych poglądów podobnych np. kretyńskiemu twierdzeniu, że wyjątek potwierdza regułę.
Niestety, dowolny wyjątek obala regułę i - jak mawiał pewien Profesor mniemanologii stosowanej - to by było na tyle ...
Studenci Collegium Humanum też wiedzieli co " studiowali". I to nie były wyjątki .