Kurioza, osobliwości, rarytasy z naszej Izby

Dla odmiany podam ciekawostkę izbową w formie pytania. Kto wie dlaczego książeczki ubezpieczeniowe są stemplowane tylko w IC w Białymstoku, czyżby nie stać ich było na zakup takich pieczątek dla wszystkich OC, a może w OC nie wiedzą kto jest ich pracownikiem ?
 
pogorszyło się, to fakt, kiedyś aż miło było popatrzeć
 
pusto

Tak, tak. Jest to wielki problem. Nawet największy podrywacz Izby nic nie mógł sobie znaleźć... Moim zdaniem jesli już się przyjmuje jakiegoś matołka z nadania partyjnego, to niech on przynajmniej się prezentuje i godnie reprezentuje naszą Izbę na wszelkiego rodzaju wyjazdach, konferencjach i szkoleniach. A tak to coż, pozostaje Fjona i dalej długo długo nic...
 
MOTYWATOR JOSE MURINHO

Z KATEGORII RARYTASY: Był u nas w Izbie kiedyś Dyrektor, wielki motywator niczym Jose Murinho... choc wygladem bardziej przypominał Wojciecha Łazarka pseudonim Baryła.

Dryżyna Izby grała w turnieju o puchar jakiegoś dygnitarza z naszego regionu. Skład mieliśmy w owym czasie mocny, ale zawodnikom zazwyczaj nie chciało się grać. Tak tez było w meczu z Policją, gdzie do przerwy przegrywaliśmy 0:3. Obecny na meczu dyrektor wpadl wściekły do szatni i używając nieparlamentarnych zwrotów powiedział, że nastepnego dnia wszyscy meldują ją się w jego gabinecie z podaniemi o zwolnienie ze służby. Jaki był efekt: w drugiej połowie strzelamy 5 bramek i cały mecz wygrywamy 5:3. No ale wtedy praca w cle miała swoją wartość, nie to co teraz.

PS Pozdrawiam nowego koordynatora ds. sportu[/b]
 
Re: cywil nad cywile - Biernat z Lublina

mecenas1 napisał:
Powinno być sporo, wszak każdy od czasu do czasu odbiera składniki umundurowania i wtedy jest fajne spotkanie z Biernatem z Lublina. Każdy kto wraca z takiego spotkania jest na maksa wkurzony, ciekawe czemu...

Czyżby chodziło o tego pana co ma zawsze delirkowe latanie rąk a teraz dostał " awans " na Kuźnicę :?: :?:
 
Łykend, a więc czas spotkań z rodziną, dla niektórych – dla Despera na szczęście nie, czas ostrego zamiatania pasa i grzebania w VW Passacie, jeszcze dla innych jest to po prostu czas zwykłego obijania gruchy. Ale nie o tym ma być, tylko o smrodzie. Despero jest zbulwersowany pewnym faktem. Otóż w pracy, oprócz konieczności wdychania sztynksu zgniłej kapusty czy cebuli z pobliskiej przetwórni warzywa, zmuszany jest on czasami do oddychania powietrzem skażonym odorem spoconej pachy. I nie chodzi tu bynajmniej o szoferów z WNP, a o niektórych naszych funkcjonariuszy. Despero nie pretenduje do bycia emopedałem, co goli włos pod pachą i smaruje ryj kremem od kurzych łapek, bo potrzebne mu to jest jak zającowi dzwoneczek na siusiaku, jednak zawsze pucuje swoje szlachetne ciało, i to każdego dnia po dwakroć. Despero rozumie, że praca jest ciężka i pot po jajach się leje, ale przepoconym koszulom mówi stanowcze Niet !
 
Smród

W sprawie smrodu mającego wyrażnie negatywny wpływ na poczucie ogólnie pojetej satysfakcji zawodowej proponuję zawiadomienie (w trybie pilnym) Głównej Funkcjonariuszki ds. BHP :idea:
 
Lepiej nie, bo zaleci stosować perfumy, które sama lubi, a których w tej chwili stosować nie wolno (nie to co kilkanaście lat temu....ach co to były za czasy.. 8) )
 
I znowu do służby. Na nieszczęście Despero co poniedziałek znajduje usprawiedliwienie dla umycia rano swojego ryja i skrywanych w nim dwóch zębów celem wyjścia na roboty. Co tu dużo kryć, Despero jest mocno związany z pracą nie tylko emocjonalnie i uczuciowo, ale przede wszystkim tak zwanym stosunkiem służbowym. Niestety jest to stosunek analny. A oznacza to mniej więcej tyle, że Despero podobnie jak wielu innych, jest dymany. Problem jednak w tym, że choć Despero lubi w ten wyszukany sposób sprawiać wątpliwą przyjemność kobiecie, o tyle traktowanie własnego brązowego słoneczka na grecką modłę uważa za wysoce niehumanitarne. Osobliwym jest za to fakt, iż Despero za stosunek otrzymuje hajs i prawdopodobnie gdyby nie owo chore pragnienie sestercji, to z lóżka nie wyciągnęliby go nawet panowie z obsługi swym małym traktorkiem. Zastanawiające jest jednak to, że państwo czerpie korzyści z tego, że Despero odbywa stosunek. Czy to aby nie jest karalne…..
 
panie despero - tak sie smieje z pana postów ze dostane niedlugo wylewu - folguj pan - nie godzi mi sie umierac gdyż nie mam jeszcze potomka, drzewa nie zasadzilem ani domu nie wybudowalem
 
Dziś Despero poruszy temat równie drażliwy jak zapłodnienie invitro i spotkania swingersów. A chodzi mianowicie o ciemnych. Nie żeby Despero był rasistą i miał cos przeciwko swym afroamerykańskim braciom Barackowi Obamie czy też Frederickowi Lamont. Rzecz się tyczy WZP czyli Wydziału Zużycia Paliwa w skład którego wchodzą tak zwane organizmy GMO, a wśród nich Grupa Mająca Broń. Despero jest oczywiście sprawiedliwy i oddaje hołd wszystkim tym, o których sukcesach z wypiekami na gębie i drżącą ręką czyta w WC (Wiadomości Celne), bo tacy na szczęście też są. Istnieje jednak w odczuciu Despera pewna grupa kominiarzy, którzy co prawda zrobili wyniki, ale jak się bliżej nim przyjżeć to okaże się, o zgrozo, że są to wynki badań moczu i kału. Despero mimo wszystko zazdrości i w swych mokrych snach marzy o tym żeby być czarnym, albo chociaż mieć coś czarnego. Niekoniecznie mundur.
 
Jeszcze o meczu

Kiedyś był inny mecz Naszych rozgrywany w Sokółce. Na trybunach pełno pracowników IC, w tym sławny Dyro, o którym pisałem wyżej. Generalnie nawet doping był, ale jeden jegomość nie chciał dopingować. Dyro mówi do swoich najbliższych: ten gość od jutra u nas nie pracuje... Na co pada odpowiedź: "Panie Dyrektorze, ale on u nas nie pracuje" Na co Dyro " To nie będzie u nas pracował"...
 
Po ilości odwiedzin wątków z udziałem Despera można stwierdzić, że i on sam został osobliwością Izby i jest bardziej popularny niż akcja protestacyjna. Kim zatem jest ten szarlatan ?? Czekam na propozycje....
 
ja bym powiedział co za czort z tego Despero, ale nie będę psuł zabawy pozostałym czytelnikom.
 
potwierdzam ze despero to czort ale expert, prawdziwy expert ! dziś sam korzystałem z jego wiedzy i doświadczenia !
 
Przypomniała się Desperowi pewna historia z alokersami, którzy pare lat temu przyjechali na tak zwaną mała alokację (czyli na 3 chyba miesiące). Pierwszego dnia mieli stawić się w Izbie na Octowej żeby załatwić tam formalności. Po nocy spędzonej w hotelu Rubin, zamówili taryfę celem szybkiego dojazdu na miejsce. Sęk w tym, że jakoś przekręcili nazwę ulicy i zamiast Octowa wyszła Owocowa a sałaciarz wywiózł ich na jakieś zadupie gdzieś na Bacieczkach. I tak to było. Pozdrawiam Romana C.
 
Back
Do góry