Powiązany z kolumbijskim kartelem narkotykowym biznesmen z Sosnowca stworzył na Łotwie, Słowacji i w Czechach firmy, które fikcyjnie eksportowały na słoneczny Cypr miliony litrów... oleju opałowego. Mafia zarobiła na tym ponad 100 mln zł!
Centralną postacią oszustwa był Zbigniew W., doskonale znany służbom specjalnym biznesmen z Sosnowca. Pod koniec lat 90. mężczyzna pomagał bowiem tworzyć kanał przerzutu kolumbijskiej kokainy na Śląsk. Kontakty z przedstawicielami kartelu z Medelin nawiązał podczas... Tygodnia Kultury Beskidzkiej. Działał wtedy z Markiem B., poszukiwanym do dzisiaj tłumaczem i opiekunem występujących tam grup hiszpańskojęzycznych. Ich gang rozbiła jednak ABW.
Po wyjściu na wolność Zbigniew W. zerwał kontakty z handlarzami narkotyków i otworzył w Sosnowcu przedstawicielstwo polsko-cypryjskiej firmy Telemart. Oficjalnie zajmowało się ono eksportem oleju opałowego, który miał trafiać na Cypr. Pośrednictwem w handlu paliwem zajmowały się specjalnie założone przez śląską mafię firmy na Łotwie, Słowacji czy w Czechach.
Śląskie służby specjalne oraz Izba Celna w Katowicach wykryły jednak, że dokonywane pomiędzy nimi transakcje były fikcyjne. W środę Zbigniew W. został zatrzymany przez oficerów katowickiej ABW. Tego samego dnia słowacka i czeska policja na zlecenie polskich służb specjalnych przeszukały biura współpracujących z W. tamtejszych firm. W operację zaangażowano kilkudziesięciu agentów w trzech krajach.
- Zbigniewowi W. przedstawiliśmy zarzuty prania brudnych pieniędzy pochodzących z nielegalnych transakcji oraz oszustw podatkowych. Na nasz wniosek sąd aresztował go na trzy miesiące - potwierdził nam wczoraj prokurator Jerzy Balicki, rzecznik prasowy Prokuratury Apelacyjnej w Krakowie, która prowadzi największe w kraju śledztwo przeciwko mafii paliwowej. Ze względu na dobro postępowania nie chciał jednak ujawnić szczegółów sprawy.
Z informacji "Gazety" wynika, że wymyślony przez śląską mafię sposób oszustwa zaskoczył śledczych. Gangsterzy kupowali bowiem w Polsce bądź na Łotwie zanieczyszczone biopaliwo, które było zwolnione z podatku akcyzowego. Następnie sprzedawano je założonym w Czechach i na Słowacji firmom o nazwie Lotos Holding [zbieżność z polskim koncernem naftowym przypadkowa - przyp. aut.]. Tam do paliwa dolewano uszlachetniaczy, a następnie jako olej opałowy z powrotem wysyłano do Polski. Wjeżdżające do naszego kraju cysterny były zaopatrzone w dokumenty, z których wynikało, że jadą na Cypr. Z racji tranzytu polskie służby celne zwalniały je z podatku akcyzowego.
- Po drodze paliwo, jako olej napędowy, znikało w zbiornikach stacji benzynowych na południu Polski - mówi nasz informator.
ABW szacuje, że w ten sposób sprzedano kilkadziesiąt milionów litrów paliwa. Mafia miała na tym zarobić ponad 100 mln zł. Na razie nie wiadomo jednak, co się stało z tymi pieniędzmi. - Powołani przez nas biegli szacują, jakie straty z tytułu działania tej grupy poniósł Skarb Państwa - mówi prok. Balicki.
Źródło: Gazeta Wyborcza Katowice
Na terenie ic katowice i jej urzędach przekręty paliwowe to plaga i dlatego to nie można pozbywać się młodych zdolnych celników. Nie można pozwlic im żeby odchodzili lub ich przenosić