GAZETA LUBUSKA
Strażnicy przepraszają za zepsute wycieczki
Od dwóch dni strażnicy graniczni zagięli parol na dzieci. Czy to przygotowania do mundialu?
Wczoraj na przejścia graniczne przyjechały kolejne autokary z małymi Lubuszanami jadącymi na jednodniowe wycieczki. Pogranicznicy nie wypuścili ich z kraju.
W artykule "Zapłakane autobusy” pisaliśmy o zrozpaczonych ośmiolatkach z Kożuchowa, które nie dojechały przedwczoraj na wycieczkę na Tropikalną Wyspę. Niestety paranoja trwa nadal, kolejne wyprawy organizowane z okazji Dnia Dziecka zawracane były wczoraj z granicy. I okazuje się, że będą zawracane. Wszystko dlatego, że od środy zaczęła obowiązywać nowa interpretacja przepisów o dokumentach zezwalających na przekroczenie granicy. We wtorek, podobnie jak przez ostatnie dwa lata, dzieci mogły wyjechać z kraju na podstawie tzw. list. W środę już nie.
Przepraszają za... błędy
- Nasi prawnicy wykryli ten błąd dopiero przed kilkoma dniami i naprawdę nie mogliśmy dłużej tolerować łamania przepisów - tłumaczy Jarosław Żukowicz z KGSG. - Jedynymi dokumentami uprawniającymi do przekroczenia polsko-niemieckiej granicy są paszport i dowód osobisty. Trzymamy się litery prawa.
Na pytanie ile takich "baboli” prawnych mogą odkryć fachowcy pograniczników Żukowicz nie odpowiedział. Natomiast zapewnił, że jeśli błędy interpretacyjne zauważą z pewnością zostaną one niezwłocznie skorygowane.
- Uderzamy się w pierś, ale nie za to, że naprawiamy ten błąd, ale za to, że przez te dwa lata był on popełniany - dodaje Żukowicz.
Szeregowi pogranicznicy biją się w piersi i przepraszają. Ich szef nie potrafi przyznać, że o ile nawet błędem nie była zmiana przepisów, błędem był brak informacji o niej. I o tym, że od środy dzieci muszą mieć paszporty lub tymczasowe dowody.
Na razie dyrektor kożuchowskiej szkoły, z której dzieci skończyły wycieczkę na przejściu granicznym, zastanawia się, czy nie złożyć doniesienia do prokuratury o popełnieniu przez funkcjonariuszy przestępstwa. Przetrzymania maluchów na granicy.
To nie jedyny powód zamieszania na granicy. Przed dwoma dniami jeden z telewizyjnych programów informacyjnych podał wiadomość, że na czas mistrzostw zawieszono obowiązywanie układu z Schengen i w tym czasie przekraczanie granicy możliwe jest tylko na podstawie paszportu.
Będzie zamieszanie
- Oczywiście umowa z Schengen, a raczej jej postanowienia, mogą zostać zawieszone, ale jak na razie taka decyzja nie zapadła - tłumaczy Mariusz Skrzyński z Lubuskiego Oddziału Straży Granicznej. - Gdyby nawet tak się stało, nadal honorowane będą także dowody osobiste, gdyż w przepisach jest mowa o dokumencie tożsamości, który uprawnia do przekraczania granicy.
Podczas mistrzostw w piłce nożnej szykuje nam się na granicy mały dramat. Tylko jedno z biur podróży poinformowało pograniczników, że podczas mundialu zorganizuje wyjazdy dla około 1,5 tys. osób. Do tego kibice z innych krajów podróżujący tranzytem, którzy będą musieli mieć wizy.
- Podejrzewam, że ze względu na mistrzostwa wprowadzili to zamieszanie z listami - mówi nieoficjalnie jeden z pograniczników. - Nie chcieli aby dzieciaki im się po przejściach pałętały.
(decha)