Zwracam honor „niewchodzącemu”. Miałem jedynie na myśli stwierdzenie, że każdemu wcześniej lub obecnie pełniącemu jakąkolwiek funkcję można zarzucić, że włazi w tyłek Dyrektora. Problem jednak polega na tym, że utworzyły się w naszej pszenno buraczanej izdebce obozy ludzi Pana AW, Pana X, Pani Y. Obozy te wzajemnie się zwalczają, ale szczytem bezczelności jest podnoszenie głów przez ludzi, którzy mają sporo za pazurkami. Jeśli ja miałbym na swoim koncie jak jedna z pań protokół pokontrolny, z MF nakazujący wyciągnięcie wobec mnie konsekwencji i podejrzenia policji o korupcję to łeb chowałbym głęboko z obawy, że ktoś o tym wie i to wyciągnie. Gdybym na koncie miał wyrok (jak inna) za machlojki finansowe w pewnym banku to mimo upływu lat powodujących zatarcie (wiedząc, że w kompach policji nic się nie zaciera) i pracując w instytucji podległej MF siedziałbym cicho zadowolony, że mam robotę. Gdybym na koncie jak jeszcze inna osoba miał protokół KW, z którego wynika, że w szufladach przechowywałem akta spraw na grube siano, aby się przedawniły i tylko były dyr. AW uratował mój tyłek to zakopałbym się pod ziemią. Dyr. RT budowanie swojej pozycji rozpoczął od kopania pod sobą dołu. Jaki to problem, żeby info przeciekło do prasy niekoniecznie lokalnej? Wtedy nasz były rzecznik (pożal się Boże zastępca) nie pomoże. Napisano „kopcie a będziecie kopani” nic nie jest wieczne nawet szyna kolejowa rdzewieje.