• Witaj na stronie i forum Związku Zawodowego Celnicy PL!
    Nasz Związek zrzesza 6783 członków.

    Wstąp do nas! (KLIKNIJ i zapisz się elektronicznie!)
    Albo jeśli wolisz zapisać się w tradycyjny sposób wyślij deklarację (Deklaracja do pobrania! Kliknij!)
    Korzyści i ochrona wynikająca z członkostwa w ZZ Celnicy PL (KLIKNIJ) plus inne benefity, np. zniżki na paliwo!
    Konto Związku 44 1600 1462 0008 2567 1607 7001 w BGŻ BNP PARIBAS

Zatrzymania Hrebenne.

labelo

Nowy użytkownik
Dołączył
4 Czerwiec 2016
Posty
24
Punkty reakcji
5
Jako że już ktoś pyta w innym temacie o zatrzymania na Hrebennym to postanowiłem założyć nowy, gdyż ta sprawa będzie się toczyć na pewno jeszcze długo.

Dla środowiska to chyba też lepiej, żeby wiedziało co się wyprawia z funkcjonariuszami.

Po krótce streszczę o co chodzi, wszystko co napiszę jest ogólnie dostępne także proszę nie zarzucać mi, że coś zdradzam, bo tutaj każdy to wie. Z góry sorry za możliwe „nie fachowe” zwroty.

Patologia wali wódę i po Zamościu się chwali, że za nich posadzą w chuj celników. Mianowicie złożyli zeznania (lub dano im do podpisania), że za każdym razem, kiedy przekraczali granicę to mieli przy sobie określoną ilość papierosów. Na tym opierają się zarzuty.
Jak dotąd okres czasowy sięga ponad półtora roku wstecz od teraz. Różnica w zarzutach polega na ilości przejazdów w których dany fc. miał pecha przeprowadzać kontrolę.
Wychodzi na to, że na liście do odstrzału jest prawie 1/3 oddziału. Zatrzymują fc. z kilkunastoletnim stażem jak i w służbie przygotowawczej. BIW przyjeżdża o różnych porach w nocy i w dzień. Funkcjonariuszom są stawiane zarzuty i za poręczeniem majątkowym są wypuszczani i zawieszani przez prokuratora do końca postepowania.

Dla wszystkich jest to ciężkie przeżycie psychiczne i finansowe. Niektórzy są naprawdę w ciężkiej sytuacji po opłaceniu „kaucji” i wynajęciu adwokata, to są ogromne pieniądze.
Atmosfera w pracy jest okropna. W zeszły tygodniu zabierali po dwie osoby dziennie. Masa ludzi ze stresu i niemożności poradzenia sobie z tym psychicznie poszła na zwolnienia. Podobno ludzie skierowani z innych Izb odmawiają przyjazdu albo też zwolnienia rzucają, jak zobaczyli co tu się dzieje (chociaż teraz młodzi mówią, że ich tak zastraszyli „konsekwencjami”, że bali się iść na L4).

To taki ogólny zarys. Proszę o uzupełnienie, ewentualnie korektę jeśli coś pomyliłem.

Warto jeszcze dodać, że w niektórych kontrolach uczestniczyła SG a inne robiło WZP i wcale wynikowo nie odbiegały od innych kontroli.
 
Ostatnia edycja:
zapomniałem dodać, że te zarzuty są tak z dupy że szkoda je komentować i każdy kto pracował na Hrebennym wie, że są całkowicie fałszywe i oderwane od rzeczywistości. To tak dla jasności gdyby ktoś z daleka miał "nieczyste" myśli.
 
W historii celictwa były już stawiane zarzuty o przyjęcie nieznanej kwoty od NN osoby i nie było zawieszania. Po przedstawieniu zarzutów było obligatoryjne zwolnienie ze służby.
 
W historii celictwa były już stawiane zarzuty o przyjęcie nieznanej kwoty od NN osoby i nie było zawieszania. Po przedstawieniu zarzutów było obligatoryjne zwolnienie ze służby.
Nie można przedstawić zarzutu przyjęcia korzyści majątkowej od NN osoby - jak najdziesz pieniądze na ławce w parku, to możesz je co najwyżej przywłaszczyć, ale nie będzie to łapówka. Chyba, że prokurator udowodni, że osoba, która je podłożyła otrzymała inną korzyść od "znajdującego", ale mamy wtedy dwie konkretne osoby a nie NN.
 
Jako że już ktoś pyta w innym temacie o zatrzymania na Hrebennym to postanowiłem założyć nowy, gdyż ta sprawa będzie się toczyć na pewno jeszcze długo.

Dla środowiska to chyba też lepiej, żeby wiedziało co się wyprawia z funkcjonariuszami.

Po krótce streszczę o co chodzi, wszystko co napiszę jest ogólnie dostępne także proszę nie zarzucać mi, że coś zdradzam, bo tutaj każdy to wie. Z góry sorry za możliwe „nie fachowe” zwroty.

Patologia wali wódę i po Zamościu się chwali, że za nich posadzą w chuj celników. Mianowicie złożyli zeznania (lub dano im do podpisania), że za każdym razem, kiedy przekraczali granicę to mieli przy sobie określoną ilość papierosów. Na tym opierają się zarzuty.
Jak dotąd okres czasowy sięga ponad półtora roku wstecz od teraz. Różnica w zarzutach polega na ilości przejazdów w których dany fc. miał pecha przeprowadzać kontrolę.
Wychodzi na to, że na liście do odstrzału jest prawie 1/3 oddziału. Zatrzymują fc. z kilkunastoletnim stażem jak i w służbie przygotowawczej. BIW przyjeżdża o różnych porach w nocy i w dzień. Funkcjonariuszom są stawiane zarzuty i za poręczeniem majątkowym są wypuszczani i zawieszani przez prokuratora do końca postepowania.

Dla wszystkich jest to ciężkie przeżycie psychiczne i finansowe. Niektórzy są naprawdę w ciężkiej sytuacji po opłaceniu „kaucji” i wynajęciu adwokata, to są ogromne pieniądze.
Atmosfera w pracy jest okropna. W zeszły tygodniu zabierali po dwie osoby dziennie. Masa ludzi ze stresu i niemożności poradzenia sobie z tym psychicznie poszła na zwolnienia. Podobno ludzie skierowani z innych Izb odmawiają przyjazdu albo też zwolnienia rzucają, jak zobaczyli co tu się dzieje (chociaż teraz młodzi mówią, że ich tak zastraszyli „konsekwencjami”, że bali się iść na L4).

To taki ogólny zarys. Proszę o uzupełnienie, ewentualnie korektę jeśli coś pomyliłem.

Warto jeszcze dodać, że w niektórych kontrolach uczestniczyła SG a inne robiło WZP i wcale wynikowo nie odbiegały od innych kontroli.
Jeżeli 1/3 oddziału będzie miała przedstawione zarzuty, to czy prokurator nie wziął pod uwagę, że taki proceder nie mógł się odbyć bez wiedzy i zgody przełożonych? Również tych wysokiego szczebla?
 
Jak narazie nie ma zarzutu przyjęcia korzysci. Czytałem zarzuty ale nie będę ich przytaczał żeby nie pomylić czegoś. Może wypowie się ktoś, kto już je dostał, to będzie jasność.
 
Jeżeli 1/3 oddziału będzie miała przedstawione zarzuty, to czy prokurator nie wziął pod uwagę, że taki proceder nie mógł się odbyć bez wiedzy i zgody przełożonych? Również tych wysokiego szczebla?

Kruk krukowi. Przecież wspólne grille i inne przeciśnięcia się przez dziurkę od klucza. No i pewnie zgoda oficera prowadzącego byłaby potrzebna.

Więc lepiej nie ryzykować - przecież tak nie wolno.
 
Jeżeli 1/3 oddziału będzie miała przedstawione zarzuty, to czy prokurator nie wziął pod uwagę, że taki proceder nie mógł się odbyć bez wiedzy i zgody przełożonych? Również tych wysokiego szczebla?
Zobaczymy co prokurator ma w planach z czasem. Zazwyczaj kończy się na fc z pierwszej linii.
 
Kruk krukowi. Przecież wspólne grille i inne przeciśnięcia się przez dziurkę od klucza. No i pewnie zgoda oficera prowadzącego byłaby potrzebna.

Więc lepiej nie ryzykować - przecież tak nie wolno.
Zobaczymy co prokurator ma w planach z czasem. Zazwyczaj kończy się na fc z pierwszej linii.
GDYBY przedstawiane zarzuty okazały się prawdziwe, to nie ma możliwości, żeby kierownictwo nie wiedziało o całym procederze.
 
GDYBY przedstawiane zarzuty okazały się prawdziwe, to nie ma możliwości, żeby kierownictwo nie wiedziało o całym procederze.
GDYBY były to masz rację, bo skala jest ogromna. Gwarantuję że nie są, nikt z tymi przygłupami się nie układał. Ale na to już chyba wpływu nie mamy, zostanie do rozstrzygnięcia przez sąd.
 
Ma to, co mu zleci albo zaakceptuje szef danej prokuratury. Nic więcej czy mniej.
Właśnie dlatego założyłem temat. Żeby bardziej doświadczeni opisali nam tu różne zawiłości, kruczki, itp. bo większość z nas jest w tym zielona i pierwszy raz ma styczność z tą stroną "wymiaru sprawiedliwości". Także prosimy o więcej wyjaśnień jak to działa.
 
GDYBY były to masz rację, bo skala jest ogromna. Gwarantuję że nie są, nikt z tymi przygłupami się nie układał. Ale na to już chyba wpływu nie mamy, zostanie do rozstrzygnięcia przez sąd.
Żeby była jasność - absolutnie nie wierzę w te pomówienia. Ale przy takiej skali zasadnym byłoby przedstawienie zarzutów również przełożonym - jeśli do tego nie dojdzie, to podważa to całą wiarogodność śledztwa.
 
Żeby była jasność - absolutnie nie wierzę w te pomówienia. Ale przy takiej skali zasadnym byłoby przedstawienie zarzutów również przełożonym - jeśli do tego nie dojdzie, to podważa to całą wiarogodność śledztwa.

Postarajcie się o adwokata spoza lokalnej społeczności, karnistę. Na miejscu uruchomi substytuta, który będzie miał dostęp do akt i będzie technicznie ogarniał sprawę.

Postarajcie się też dowiedzieć, kto prowadzi sprawę formalnie w prokuraturze i jaki ma procesowy dorobek.

Dobrze też byłoby nagłośnić sprawę w mediach, też lokalnych.

Jeśli to możliwe dobrze byłoby rozpracować świadka lub świadków oskarżenie pod kątem ich wiarygodności, ustalić co mówią i gdzie się chwalą, może zechcą później zeznawać jako świadkowie obrony.

No cóż, muszę tez to napisać. Prawda wbrew wszystkiemu to bardzo istotna rzecz. Pomijając to, że sama może się nie obronić.
 
Nie można przedstawić zarzutu przyjęcia korzyści majątkowej od NN osoby - jak najdziesz pieniądze na ławce w parku, to możesz je co najwyżej przywłaszczyć, ale nie będzie to łapówka. Chyba, że prokurator udowodni, że osoba, która je podłożyła otrzymała inną korzyść od "znajdującego", ale mamy wtedy dwie konkretne osoby a nie NN.
Oj coś krótko żyjesz na tym celniczym świecie - były w historii celników zarzuty przyjęcia korzyści od nieznanej osoby w nieznanym czasie w nieznanej wysokości - tak wiem to niewiarygodne lecz prawdziwe - musisz niestety porozmawiać z emerytami bo młode pokolenie o tym może nie wie ale już to jak widać do młodych dochodzi w co wdepnęli.
 
Oj coś krótko żyjesz na tym celniczym świecie - były w historii celników zarzuty przyjęcia korzyści od nieznanej osoby w nieznanym czasie w nieznanej wysokości - tak wiem to niewiarygodne lecz prawdziwe - musisz niestety porozmawiać z emerytami bo młode pokolenie o tym może nie wie ale już to jak widać do młodych dochodzi w co wdepnęli.
Rzeczywiście krótko, w szczególności, że nie jestem celnikiem tylko "celniko-coś tam". Ale wracając do meritum: zarzuty mogły być tylko trzeba je jeszcze udowodnić. Samo przyjęcie korzyści majątkowej nie wyczerpuje znamion art. 288 kk, bo nie brzmi on: "Kto przyjmuje korzyść majątkową (...) tylko "Kto, w związku z pełnieniem funkcji publicznej, przyjmuje korzyść majątkową (...)". Funkcji publicznej nie pełni się w stosunku do osoby NN w nieznanym czasie, ale do konkretnej osoby i w konkretnym czasie. Musi zachodzić ciąg przyczynowo-skutkowy przyjęcia korzyści i załatwienia sprawy po myśli łapówkodawcy (czyli konkretnej osoby w konkretnym czasie). Oczywiście prokurator może przedstawić dowolne zarzuty, ale jeśli ich nie udowodni (a tutaj nie ma możliwości ich podtrzymania) to sprawa jest wygrana (dla oskarżonego), co wiąże się z możliwością walczenia chociażby o odszkodowanie czy zadośćuczynienie.
 
Oczywiście prokurator może przedstawić dowolne zarzuty, ale jeśli ich nie udowodni (a tutaj nie ma możliwości ich podtrzymania) to sprawa jest wygrana (dla oskarżonego), co wiąże się z możliwością walczenia chociażby o odszkodowanie czy zadośćuczynienie.

Nie wiem czy masz świadomość tego jak mizernie funkcjonuje polski wymiar sprawiedliwości. Takie sprawy potrafią ciągnąć się latami. Zanim zarzuty zostaną oddalone i odszkodowanie wypłacone to oskarżony jest już zazwyczaj wrakiem człowieka, który leczy się psychiatrycznie, często z rozbitą rodziną i olbrzymimi problemami finansowymi. Wspomnę, że były osoby, które wyroku uniewinniającego po prostu nie doczekały. Mało kto wychodzi z takich spraw bez szwanku psychicznego i fizycznego.
 
Dorohusk 2008. Gdzieś ktoś tu napisał, że oskarżenia w nieustalonym czasie zakończyły się uniewinnieniem. Tylko to trwało z 10 lat, jeśli nie więcej.

Hańba dla prokuratury w takim razie. Zechcecie to przypomnieć?

 
Cała ta sytuacja pokazuje w jakim stanie jest SC a także wymiar omyłkowo zwanym sprawiedliwości. Jeden recydywista oskarżył porządnych Funkcjonariuszy i całą struktura się rozsypała. Prokurator chce zrobić karierę i łamie bezlitośnie ludzi doskonale wiedząc że zarzuty są wyssane z palca, ci ludzie nie mają sumienia. Spotkałem na swej drodze osoby które w niedawnym czasie zostały "przywrócone" do służby ich sprawy wyglądały bardzo podobnie. Po ośmiu dziesięciu latach okazało się że te ich zarzuty kompletnie nie miały podstaw i ktoś łaskawie ich uniewinnił a dziś widzę że historia się powtarza. Panowie atmosfera na innych przejściach jest taka sama i gdyby nie strajk przewoźników granica zatrzymałaby się sama...
 
Jako że już ktoś pyta w innym temacie o zatrzymania na Hrebennym to postanowiłem założyć nowy, gdyż ta sprawa będzie się toczyć na pewno jeszcze długo.

Dla środowiska to chyba też lepiej, żeby wiedziało co się wyprawia z funkcjonariuszami.

Po krótce streszczę o co chodzi, wszystko co napiszę jest ogólnie dostępne także proszę nie zarzucać mi, że coś zdradzam, bo tutaj każdy to wie. Z góry sorry za możliwe „nie fachowe” zwroty.

Patologia wali wódę i po Zamościu się chwali, że za nich posadzą w chuj celników. Mianowicie złożyli zeznania (lub dano im do podpisania), że za każdym razem, kiedy przekraczali granicę to mieli przy sobie określoną ilość papierosów. Na tym opierają się zarzuty.
Jak dotąd okres czasowy sięga ponad półtora roku wstecz od teraz. Różnica w zarzutach polega na ilości przejazdów w których dany fc. miał pecha przeprowadzać kontrolę.
Wychodzi na to, że na liście do odstrzału jest prawie 1/3 oddziału. Zatrzymują fc. z kilkunastoletnim stażem jak i w służbie przygotowawczej. BIW przyjeżdża o różnych porach w nocy i w dzień. Funkcjonariuszom są stawiane zarzuty i za poręczeniem majątkowym są wypuszczani i zawieszani przez prokuratora do końca postepowania.

Dla wszystkich jest to ciężkie przeżycie psychiczne i finansowe. Niektórzy są naprawdę w ciężkiej sytuacji po opłaceniu „kaucji” i wynajęciu adwokata, to są ogromne pieniądze.
Atmosfera w pracy jest okropna. W zeszły tygodniu zabierali po dwie osoby dziennie. Masa ludzi ze stresu i niemożności poradzenia sobie z tym psychicznie poszła na zwolnienia. Podobno ludzie skierowani z innych Izb odmawiają przyjazdu albo też zwolnienia rzucają, jak zobaczyli co tu się dzieje (chociaż teraz młodzi mówią, że ich tak zastraszyli „konsekwencjami”, że bali się iść na L4).

To taki ogólny zarys. Proszę o uzupełnienie, ewentualnie korektę jeśli coś pomyliłem.

Warto jeszcze dodać, że w niektórych kontrolach uczestniczyła SG a inne robiło WZP i wcale wynikowo nie

Jako że już ktoś pyta w innym temacie o zatrzymania na Hrebennym to postanowiłem założyć nowy, gdyż ta sprawa będzie się toczyć na pewno jeszcze długo.

Dla środowiska to chyba też lepiej, żeby wiedziało co się wyprawia z funkcjonariuszami.

Po krótce streszczę o co chodzi, wszystko co napiszę jest ogólnie dostępne także proszę nie zarzucać mi, że coś zdradzam, bo tutaj każdy to wie. Z góry sorry za możliwe „nie fachowe” zwroty.

Patologia wali wódę i po Zamościu się chwali, że za nich posadzą w chuj celników. Mianowicie złożyli zeznania (lub dano im do podpisania), że za każdym razem, kiedy przekraczali granicę to mieli przy sobie określoną ilość papierosów. Na tym opierają się zarzuty.
Jak dotąd okres czasowy sięga ponad półtora roku wstecz od teraz. Różnica w zarzutach polega na ilości przejazdów w których dany fc. miał pecha przeprowadzać kontrolę.
Wychodzi na to, że na liście do odstrzału jest prawie 1/3 oddziału. Zatrzymują fc. z kilkunastoletnim stażem jak i w służbie przygotowawczej. BIW przyjeżdża o różnych porach w nocy i w dzień. Funkcjonariuszom są stawiane zarzuty i za poręczeniem majątkowym są wypuszczani i zawieszani przez prokuratora do końca postepowania.

Dla wszystkich jest to ciężkie przeżycie psychiczne i finansowe. Niektórzy są naprawdę w ciężkiej sytuacji po opłaceniu „kaucji” i wynajęciu adwokata, to są ogromne pieniądze.
Atmosfera w pracy jest okropna. W zeszły tygodniu zabierali po dwie osoby dziennie. Masa ludzi ze stresu i niemożności poradzenia sobie z tym psychicznie poszła na zwolnienia. Podobno ludzie skierowani z innych Izb odmawiają przyjazdu albo też zwolnienia rzucają, jak zobaczyli co tu się dzieje (chociaż teraz młodzi mówią, że ich tak zastraszyli „konsekwencjami”, że bali się iść na L4).

To taki ogólny zarys. Proszę o uzupełnienie, ewentualnie korektę jeśli coś pomyliłem.

Warto jeszcze dodać, że w niektórych kontrolach uczestniczyła SG a inne robiło WZP i wcale wynikowo nie odbiegały od innych kontroli.
Co do zatrzymań w Hrebennem nie mam jak i większość na forum dostatecznej wiedzy ale wątpię aby prokurator tylko na podstawie zeznań " patologii" stawiał zarzuty...
Bardziej prawdopodobne jest posiadanie dowodów w postaci nagrań, podsłuchów i zeznań-do niedawna- " kolegów " z pracy, którzy dzisiaj zapewne nie chcą z zatrzymywanymi mieć już cokolwiek wspólnego- taka swoistą solidarność zawodowa .
Prokurator nie zawiesza a DIAS .
Ogólnie czytając ten wpis nie przesadzam o winie bądź o jej braku.
Od tego jest aparat ścigania, sąd ale jak to napisano 1/3 oddziału ( na razie) jest do " odstrzału" to piszący musi wiedzieć coś więcej .
Wpis wg mnie -poza używanym slangiem, skąinąd knajackim- jest jakąś dziwna próbą "usprawiedliwiania " patologii w oddziale i aż dziw bierze , że o niczym być może ( w co wątpię) nie wiedziały osoby z kierownictwa.Oby. Nikomu pomówień i zĺa ludzkiego na drodze zawodowej nie życzę ale jeśli było inaczej to nie obawialbym się w to , że prawda zwycięży.
Adwokat kosztuje - o tym powinni wiedzieć ale w drodze do obrony przed prokuratorskim zarzutami jest raczej niezbędny.

Co do obaw piszącego o atmosferę w pracy, stres, zwolnienia lekarskie, odmowy itp. to wszystko dowodzi jak bardzo potrzebna jest odpowiednia pomoc psychologiczna dla fcs.

Kiedyś...dawno jeden znajomy mi celnik był zamieszany w jakąś sprawę ,był wzywany do prokuratury, ciągle żył w ogronym stresie i strachu ( jak sam mówił) , a jak na oddział celny gdzie pracował przyjechali raz policjanci w jakiejś prywatnej sprawie to biedaczyna zamknął się w swoim pokoju i nie chciał wyjść. Dopiero po odjeździe policjantów ukradkiem wyszedł z pomieszczenia. Dziwne to zachowanie tym bardziej , że potem zmienił pomieszczenie służbowe ( nie na celę) i pierwsze co robił to zagladal nawet do kontaktów i odkręcał żarówki szukając podsłuchów.
 
Ostatnia edycja:
Back
Do góry