Prawdziwe jest powiedzenie: "wszędzie dobrze gdzie nas nie ma".
Znam środowisko wojskowe i wiem, że nie jest to kraina mlekiem i miodem płynąca, w wojsku jest też trochę absurdów z którymi trudno się oswoić w miarę inteligentnemu człowiekowi.
Jednak wg mnie dobre strony przeważają.
Zarobki lepsze, socjal nieporównywalnie lepszy.
A na koniec kariery nie traktują cię jak śmiecia, każdy może liczyć na mniej lub bardziej uroczyste pożegnanie, no i tzw program konwersji. Odchodzący na emeryturę żołnierz może liczyć na dofinansowanie kursów zawodowych, studiów podyplomowych, co więcej w ostatnim półroczu służby może uczestniczyć w takich kursach/praktykach w godzinach służby z zachowaniem uposażenia, na dofinansowanie można też liczyć po odejściu na emeryturę, wojsko pomaga odnaleźć się na cywilnym rynku pracy.
A u nas?
Standardem jest, że odchodzący nie dostają nawet nagród, bo nie warto w nich inwestować wg szefostwa. Dyrektor czy naczelnik, na pożegnanie nie poda nawet ręki, nie wspominając o jakimś słowie podziękowania za poświęcone lata. Ludzie zbierając podpisy pod obiegówką są traktowani jak natrętni petenci.
Są oczywiście wyjątki, ale najczęściej odbywa się to tak jak wyżej napisałem. Smutne.