"Wystarczył telefon do Władka"
Importer, co we Wrocławiu jest tajemnicą poliszynela, powiązany ze światem przestępczym wskazał na Władysława Frasyniuka jako osobę, która pośredniczyła w zapewnieniu życzliwości celników. "Vegas" przyznaje się do udziału w całym procederze, ale wskazuje też na niebagatelną rolę samego Frasyniuka.
- Dzwonię do Władka, że "zniknęło" mi dziewięć "tirów". Kierowcy "zapomnieli" podjechać na cło. Pytam, co z tym robimy, a Władek: "Siedź cicho i nie pękaj, to się załatwi". I załatwił. Śladu nie było, że jakiś transport wjechał do Polski. Ja może jestem gangster, ale w takim razie, jak nazwać tego, co tym kręcił? - mówi "Vegas" w rozmowie z "Naszym Dziennikiem". Nasz informator i zarazem osoba, która złożyła już w całej sprawie obszerne zeznania, przekonuje, że doskonałe układy z celnikami i wrocławskimi policjantami zawdzięczał właśnie Frasyniukowi - na co dzień współwłaścicielowi przedsiębiorstwa transportowego "Fracht". - Gdzieś w trakcie śledztwa pytano mnie, czy są na to papiery. No przecież jak chcieliśmy z Władkiem zrobić "wał", to nie zwoływaliśmy w tym celu konferencji prasowej - mówi "Vegas".
Wczoraj nie udało nam się skontaktować z Władysławem Frasyniukiem. Kiedy w lipcu ubiegłego roku opisaliśmy całą sprawę, Frasyniuk zarzucił nam kłamstwo i zagroził procesem sądowym. Jak przekonywał wówczas na łamach wrocławskiej "Gazety Wyborczej" - "nie ma sprawy Frasyniuka, będzie sprawa 'Naszego Dziennika'". Pod koniec lipca br. zastępca prokuratora generalnego Jerzy Engelking, który zapoznał się ze złożonymi przez "Vegasa" zeznaniami, potwierdził w rozmowie z Telewizją Trwam, że "zeznania tego świadka rzucają nowe światło na całą sprawę oraz że w aktach śledztwa pojawia się nazwisko Frasyniuka".
Jak informowała nas niedawno prokurator Anna Gawłowska-Rynkiewicz, rzecznik prasowy Prokuratury Apelacyjnej w Szczecinie, wszystkie osoby, których nazwiska pojawiły się w zeznaniach świadków i podejrzanych, zostaną w ramach prowadzonego śledztwa przesłuchane.
Wojciech Wybranowski