Koledze skarbowcowi KASowskiemu chodziło chyba o to, że dobra zmiana jest dobra bo przy okazji KAS dostał kilka stówek podwyżki i awansował z płacy kasjera biedronki w Polsce B do kasjera biedronki w Polsce A czyli z mnożnika podłego na mniej podły. A że przy tym kilka tysięcy osób wywalono na zbity pysk jak z upadającej spółki skarbu państwa w latach dziewięćdziesiątych - w majestacie specjalnie w tym celu stworzonego prawa, to go nie obeszło bo na to nie musiał patrzeć lub co gorsza czuł lekką z tego faktu satysfakcję bo wywalono lepiej zarabiających od niego.