Jakże przykro mi czytać, tą nieadekwatnie jałową dyskusję mundurowo-cywilną, w którą obydwie strony
wdają się po równi bezsensownie!
Co najdobitniej świadczy o absolutnej głupocie wielu dyskutantów to fakt, iż każdy z nich sam przyzna
niemożność porównywania kwestii nieporównywalnych, a jednocześnie uparcie kontynuuje wynurzenia.
Osobiście żadnej ze stron nie uważam za świętą, bo w każdej potrafię zobaczyć fundamentalne błędy
w argumentacji. Z jednej strony nie istnieje sposób, by osoba nigdy nie nosząca munduru pojęła pełen
wymiar służby w nim - koniec i kropka!
Jednocześnie z drugiej strony fakt ten identycznie zamyka możliwość dyskusji także funkcjonariuszom.
Stąd uważam za głupotę przekonywanie kogokolwiek, że mundurowy robi takie czy inne rzeczy - których
nie robi cywil. Nie tędy droga!
Właściwsze są argumenty porównywalne - tylko dla przykładu - choćby ten, że każda zmiana przepisów
tak samo dotyczy mundurowych i konieczności ich rozwoju.
Być może też argument - iż bycie magazynierem, munduru nie wymaga - byłby "mocny", gdyby nie brak
pewnej świadomości u wypowiadającego go człowieka spoza formacji. Dla większości funków jest wręcz
oczywistym, że osoba ta musiała "podpaść" zwierzchnikom, a ponieważ nie potrafili udowodnić jej złej
służby - w dowolnym znaczeniu - uskutecznili swą "zemstę", kierując ją w takie właśnie miejsce. Znam
takie osoby i zapewniam - nie są to odosobnione przypadki.
Nie gniewajcie się szanowni skarbowcy ale napiszę teraz coś, co może się Wam wydać bezczelne, jeśli
nie założycie mojej odmiennej intencji.
Skarbowiec nigdy nie pojmie pełnego wymiaru służby w mundurze, natomiast funkcjonariusz spokojnie
potrafi pojąć wymiar służby cywilnej nawet tej najtrudniejszej. Piszę to w pełni świadomie, ja - "zemstą"
"ucywilniony" funkcjonariusz. Tym samym absolutnie się nie wywyższam, lecz wskazuję błąd kolejnego
argumentu - i to jedynie w celu podkreślenia tezy wstępnej - głupcem jest każdy, kto chce porównywać ...