Ja jak zdawałem a był to bodajże 2019 rok musieliśmy mieć 70% na samo zaliczenie. Tj. zaliczało 28/40. Dla was i tak te progi są zaniżone i uważacie, że "wam się należy". Jak wam k***a zależy to weźcie sie jeden z drugim za robotę i przyłożcie do kolejnego etapu, a nie szukajcie co by tu zrobić "aby się jakoś prześliznąć i wyszło na moje". Czy w tych szkołach już od was nie wymagają, nie pokazali wam naprawdę jak to działa? Ze czasem trzeba dać coś od siebie i się po prostu przyłożyć? Pani nauczycielka na sprawdzianie dała pałę, ale wyjaśniła o co chodzi. Poszedłeś na poprawę tj. "wykazałeś chęć" aby zaliczyć psim swędem i dostać 2 - > nic z tego, znowu pała, ale Pani wskazała Ci kierunek. Za trzecim razem już postawiła piątkę. Naprawdę wam trzeba tłumaczyć takie rzeczy? Abstrahując jakbyście byli skazani na sukces to byście mieli zaliczone na samym wejściu. W szkole jedni też mieli łatwiej,a drudzy pod górkę w zależności czy nauczyciel pałał do niego sympatią. Nie wszyscy mogą być skazani na sukces, bardzo mi przykro.
PS: Rozumiem żal, rozczarowanie, gorycz, złość.. Bo miało być, a jest inaczej. Ale to są takie rzeczy, które powinny was zmotywować do działania i myślenia, żeby sie przyłożyć następnym razem. Z kolei zniechęcanie do służby ze strony Kierownictwa/przełożonych// w każdym badź razie wszystkich, co decydują o twoim losie - to normalka. Także startując już wiecie, że będą was zniechęcać, a czy warto to indywidualna decyzja.