cz.2
Na tle pojęciowej definicji podróży służbowej określonej w art. 775 § 1 K.p., ukształtowane zostały całkowicie bezpodstawne poglądy orzecznicze, jakoby podróż służbowa miała się składać z tzw. typowej i nietypowej podróży.
Przyznać trzeba, że twórcom tej wykładni nie brak fantazji, jednakże ów oryginalny kierunek rozumienia pojęcia „podróż służbowa” nie znajduje żadnego uzasadnienia normatywnego, lecz jest wyłącznie wytworem bezpodstawnej, wykraczającej poza dopuszczalne ramy wykładni prawa.
Nie kwestionuję oczywiście możliwości teoretycznych rozważań na ten temat, służących wnioskom
de lege ferenda (na tle prawa przyszłego), ale taki sposób postępowania nie może powodować wykładni sądowej dokonanej w trybie
de lege lata (na tle prawa obowiązującego).
Niestety, w niektórych rozstrzygnięciach Sąd Najwyższy usiłuje wkraczać bezprawnie w kompetencje ustawodawcy, tworząc wykładnię, która z istniejącym prawem nie ma nic wspólnego, lecz jest jedynie pobożnym życzeniem pewnej logiki rozwiązania danego problemu.
Słowem Sąd Najwyższy narusza podstawową zasadę konstytucyjną wynikającą z art. 7 Konstytucji RP, która stanowi, że każdy organ władzy publicznej, a zatem także sąd, działa na podstawie i w granicach prawa, czyli przypisanych mu kompetencji.
Żaden sąd, dokonując wykładni prawa, nie jest upoważniony do zmiany istniejącego przepisu normatywnego, gdyż do tego kompetencje posiada władza ustawodawcza. Niestety w Polsce ukształtował się swoisty system, który nie tylko toleruje tego rodzaju postępowanie, ale wręcz uważa je za korzystne, choć ewidentnie stanowi ono naruszenie pryncypialnych zasad konstytucyjnych.
Przykładem takiego rozstrzygnięcia nawiązującego do typowej i nietypowej podróży służbowej jest wyrok SN z dnia 23.06.2005 r. (II PK 365/04, OSNP 2006/5-6/76), w którym rozstrzygający całkowicie dowolnie pofolgował wyobraźni, nie bacząc na naruszenie podstawowych, jasnych i niebudzących gramatycznej wątpliwości przepisów.
Z tego powodu, ograniczając się do kwestii stworzonej sztucznie typowej i nietypowej podróży służbowej, nie będę polemizował z tym poglądem Sądu Najwyższego, ponieważ brak jest merytorycznych przesłanek do prowadzenia takiego dyskursu, skoro dla stworzonego poglądu brakuje jakiejkolwiek podstawy prawnej.
Dyskusja wokół tego problemu mogłaby nastąpić na gruncie teoretycznych rozważań, natomiast niniejszy artykuł ma charakter praktycznego wyjaśnienia określonych problemów prawnych na tle obowiązującego prawa, a nie teoretycznych, hipotetycznych dywagacji.
Podsumowując tę część zagadnień związanych z podróżą służbową, uznać trzeba, że pojęcie to zostało jednoznacznie i jednolicie zdefiniowane w art. 775 § 1 K.p., toteż w rzeczywistości nie istnieje żaden uzasadniony normatywnie podział na typową, lub nietypową podróż służbową.
Skoro brak jest podstaw normatywnych do czynienia takiego podziału podróży służbowej, to, rzecz jasna, instytucja ta w każdym przypadku występowania w postaci definicyjnej musi powodować zawsze te same konsekwencje prawne.
Bezpodstawne zatem i całkowicie bezprawne jest twierdzenie, jakoby stałe wykonywanie pracy w formule podróży służbowej nie wyczerpywało pojęcia zdefiniowanego w art. 775 § 1 K.p.
Klasycznym przykładem takiego błędnego poglądu jest uchwała 7 sędziów Sądu Najwyższego z dnia 19 listopada 2008 r. (II PZP 11/08 – niepublikowana), w której wyrażono twierdzenie, że kierowca transportu międzynarodowego, odbywający podróże w ramach wykonywania umówionej pracy i na określonym w umowie obszarze jako miejscu wykonywania pracy, nie jest w podróży służbowej w rozumieniu art. 775 § 1 K.p.
Teza tego rozstrzygnięcia bazuje na całkowicie błędnym i bezprawnym twierdzeniu dotyczącym definicyjnego pojęcia podróży służbowej, które to twierdzenie Sąd Najwyższy kolejny raz już powiela, chociaż trzeba też wskazać na całkowicie poprawne rozstrzygnięcie w tym względzie zawarte w wyroku z dnia 19 marca 2008 r. (I PK 230/07 Lex nr 465986).
W tezie trzeciej tego ostatniego rozstrzygnięcia Sąd Najwyższy stwierdził, że nie jest zasadne twierdzenie, iż samo określenie miejsca wykonywania pracy w umowie o pracę jako „transport międzynarodowy”, „kraje trzecie” powoduje, że praca kierowcy w tych właśnie miejscach nie może być identyfikowana z odbywaniem zagranicznych podróży służbowych i takiemu kierowcy nie przysługują diety.
Ten ostatni pogląd Sądu Najwyższego należy podzielić jako w pełni słuszny, gdyż odpowiada on pojęciowej, jednorodnej definicji podróży służbowej.
W tym miejscu wyjaśnienia wymagają użyte przez ustawodawcę zwroty w art. 775 i art. 29 § 1 pkt 2 K.p. na temat miejsca wykonywania pracy. Otóż pierwszy z tych przepisów posługuje się pojęciem „stałego miejsca wykonywania pracy”, podczas gdy art. 29 § 1 pkt 2 K.p. mówi o „miejscu wykonywania pracy”.
Użyte przez ustawodawcę dwa zwroty o różnym, gramatycznym brzmieniu muszą oznaczać co innego, toteż twierdzenie o ich tożsamości znaczeniowej jest pozbawione nie tylko logicznej ale i normatywnej argumentacji.
Użycie w art. 29 § 1 pkt 2 K.p. pojęcia „miejsce wykonywania pracy” oznacza, że pracodawca jest obowiązany w treści sporządzanej umowy o pracę określić miejsce wykonywania pracy, rozumiane w sposób ogólny i szeroki.
Oznacza to, że pod tym pojęciem rozumie się zarówno stałe miejsce wykonywania pracy jak i czasowe miejsce wykonywania pracy. W tym sensie nie ma żadnych przeszkód prawnych, aby w treści umowy o pracę strony określiły różne rodzajowo miejsca wykonywania pracy.
W każdym jednak przypadku przy ustaleniu jednego, dwóch czy nawet większej liczby miejsc wykonywania pracy, jedno z nich powinno mieć charakter stałego miejsca wykonywania pracy, przy czym, jeśli strony nie określiły tej stałości, wówczas dla celów delegacyjnych znaczenie będzie posiadała siedziba pracodawcy.
Pomiędzy art. 29 § 1 pkt 2 i art. 775 § 1 K.p. istnieje ścisła korelacja w tym sensie, że miejsce wykonywania pracy może być w umowie o pracę określone w sposób dowolny, to znaczy nazwą miejscowości, czy też nawet obszarowo.
Jednak określenie miejsca wykonywania pracy obszarowo spowoduje ten skutek, że dla celów podróży służbowej poruszanie się po tym miejscu nie będzie podróżą służbową, ale za taką uznawać będziemy wyjazd poza siedzibę pracodawcy, wskazany wyraźnie w art. 775 § 1 K.p.
Oznacza to, że strony stosunku pracy nie są związane sposobem sformułowania miejsca wykonywania pracy, natomiast szersze określenie tego miejsca aniżeli nazwą miejscowości, spowoduje, że wyjazd poza siedzibę pracodawcy będzie podróżą służbową, ponieważ tak określone ogólnie miejsce pracy nie jest stałym miejscem pracy pracownika, które musi być sprecyzowane z dokładnością do nazwy danej miejscowości.
Użycie przez ustawodawcę zapisu o tym, że podróżą służbową jest wyjazd poza stałe miejsce wykonywania pracy lub poza siedzibę pracodawcy, powoduje, że oba przypadki wyczerpują pojęcie definicyjne podróży służbowej.
W przypadku ustalenia w umowie o pracę np. terenu całej Polski jako miejsca wykonywania pracy, treść takiej umowy należy rozumieć jako spełnienie obowiązku określenia miejsca wykonywania pracy, a nie stałego miejsca wykonywania pracy, gdyż to ostatnie musi być określone z dokładnością do nazwy miejscowości.
Stałe wykonywanie pracy w delegacji służbowej na terenie Polski zapisane w treści umowy o pracę
nie eliminuje podróży służbowej, natomiast jest warunkiem istotnym treści stosunku pracy, gdyż pracownik decyduje się stale wykonywać pracę w tych uciążliwych warunkach polegających na ciągłych wyjazdach delegacyjnych po tak określonym terenie.
Brak jest jednak jakichkolwiek podstaw prawnych ku temu, aby takiego pracownika pozbawiać należności przysługujących z tytułu podróży służbowej. Jeżeli bowiem założeniem zwrotu kosztów związanych z incydentalnym pobytem w delegacji służbowej jest uciążliwość wynikająca z oddalenia od stałego miejsca zamieszkania, to tym bardziej stałe wykonywanie takiej pracy jest co najmniej taką samą, jeśli nie jeszcze większą uciążliwością.
Twierdzenie o tym, że stałe wykonywanie pracy w ramach delegacji służbowej nie powoduje skutków w postaci obowiązku wypłaty należności delegacyjnych, pozostaje w oczywistej sprzeczności z działaniami samego ustawodawcy.
Świadczą o tym przepisy ustaw o NIK i o PIP, którym to kontrolerom ustawodawca zwiększył należne diety delegacyjne w stosunku do przepisów powszechnych, właśnie ze względu na stałe, czy długotrwałe i systematyczne przebywanie w podróży służbowej.
Logika argumentacyjna idąca pod prąd tym założeniom jest więc całkowicie pozbawiona jakichkolwiek racji nie tylko normatywnych, ale i aksjologicznych. Twierdzenie o rzekomej dopuszczalności różnicowania sytuacji prawnej pracownika i przez to zgodności kierunku wykładniowego pozbawiającego kierowców w transporcie międzynarodowym prawa do należności delegacyjnych, stoi akurat w oczywistej opozycji ze słusznym działaniem ustawodawcy wskazanym w powołanych ustawach o NIK i o PIP.
W konsekwencji kierowcom w transporcie międzynarodowym stale wykonującym pracę w podróży służbowej należałoby przyznać wyższe należności z tytułu diet, a nie pozbawiać ich tych należności.
Tadeusz M. Nycz – wybitny specjalista z zakresu prawa pracy, autor 15 komentarzowych książek z tej dziedziny prawa, w tym 6 wydań komentarza do Kodeksu pracy napisanego indywidualnie. Od 20 lat czynnie współpracuje z Katedrą Prawa Pracy.