Bez paniki mamy topór- rząd głowę na pieńku!

Wszystko było nieuniknione pisał pan węgiel. Pan Kapica na forum pisał i szefem służby został. Moze właśnie tędy droga.....
 
Pan/pani „dacia” niejaki/a, podkreślił był z mojego tekstu słowo nieuniknione. Jako, że jestem tylko człowiekiem, bez specjalnych zdolności profetycznych, uważałem, gdy tekst jw. popełniłem, iż reforma S.C. jest nieunikniona właśnie. Cóż, widać dziś, że nadal istnieje taka potrzeba, że nadal tak uważamy, określamy swoją sytuację jako nieznośną. Wyraz dały temu styczniowe okoliczności (swoją drogą, jak będziemy je nazywać: insurekcja, strajk, bunt, protest – to ważne, bowiem to słowa nadają kształt rzeczywistości – nazwijmy więc to jakoś, by mieć poczucie sensu tych starań [osobiście nie uważałem, że tędy droga, gwałtowne mieszanie bowiem w kotle różne rzeczy i osoby na niwy wynosi ponad miarę tych rzeczy i osób}). Tak, reforma jest niezbędna i, jak widać, nieunikniona, gdyż każda reforma odświeży nasze realia. Powtórzę, obecna sytuacja – od 2003r. – jest nieznośna, każdy z nas to wie. Alokacja, w realiach ustawy o S.C., była ewidentnym koszmarem. Prawie co dziesiąty z nas był nią dotknięty. Każdy zatem w naszym środowisku słyszał co najmniej (o ile nie doświadczył) o tej niesprawiedliwości. Ona jest matką problemów. Ojcem zaś są faceci, którzy dopuścili do zmian w art. 25 w 2002r. Pewnie w dobrej woli, by wyrzucić to zło, które nas celników toczy najmocniej, ale bez refleksji niestety nad następstwami. Okoliczność styczniowa ma więc swoich rodziców explicite (bez nazwisk tu), którzy nie sądzili pewnie, jak żwawe okażą się ich pociechy.
Ja jako „były” (cudny moczarym ów koński) postrzegam nowego SSC i obecne realia jako nadzieję (mimo iż, osobiście straciłem na niej, dziś kleję koperty jako zwykły funkcjusz – wykorzystuję w tym swoje doświadczenie po ponad 10 latach kierowniczenia,, wiem jakie obszary należy ślinić przed finałem…). Jeśli zafirmuje on zmiany, któreśmy – świadoma nasza część – żądali, zapisze się dobrymi literami na kamieniu S.C. Na ile go znam, na pewno chce, ma wolę, pragnie, dąży do zmian likwidujących absurdy i wprowadzających sens jakiś – zrównany w bycie do kuzynów z SG etc. – w naszych realiach. Na ile pozwolą decydenci? Oby.
Na marginesie: Celniczy świat jest niewielki. Wszyscy niemal się znamy. Uczyńmy z tego wartość, nie twórzmy nonsensów więcej niźli wymagają tego okoliczności. Razem jakoś bądźmy, cokolwiek sądzimy o firmie i o nas samych, jeden los wszak nas spaja. Po primo nie wyzywajmy się. Na secundo pamiętajmy, że ta firma jest ok. mimo wszystko, ileś lat tu przecież pracujemy (mimo ochoty zmian szyldu być może i sprzedawców), gdyby było aż tak źle poszlibyśmy dokądś indziej. I w tertio w końcu, do cholery, chyba lubimy to co robimy: panią Czesię ze zgłoszeniem, spoconego kierowcę Tadzia z brudnym karnetem, filipińskich marynarzy, piękne Ukrainki z kraciastymi torbami, czy wreszcie koleżanki zza biurka. I oby te 5 stów sensownie podzielili….
 
Rence opadają.Jaka dyskusja, o jakich pieniądzach skoro zasadą każdego choćby najmniejszego kierowniczka było utajnianie budżetowych i podatników pieniędzy. Każda narada tej szumnie zwanej "kadry kierowniczej" sprowadzała się do jednej zasadniczej propozycji dla funkcjonariuszy- do zwiększenia dyscypliny. To było zawsze. Nigdy nie szanowali szeregowych funkcjonariuszy bo jakimś dziwnym trafem, kierownictwo zawsze na przestrzeni ostatnich kilku lat zabawiało się poprawianiem "ą" i "ę" i z braku wiedzy bezkrytycznie przyjmowało wszystkie głupoty z ministerstwa i GUC, a stołków swoich poprzez mnożenie fikcyjnych zakresów obowiązków bronili jak niepodległości. I proszę tu nie wmawiać, że jakiś etyk urzędowy i dyrektor dbał o interesy zarówno funkcjonariuszy jak również próbował robić coś dobrego z własnej inicjatywy dla firm.Żyliście w swoim maleńkim świecie iluzji a świat zapierdzielał do przodu z likwidacją granic i informatyzacją.Za 4 a może 6 lat do UE będzie dobijała się Ukraina i znowu prawie 3000 etatów będzie za dużo.Zamiast zorganizować służbę zgodnie z potrzebami kraju cały czas testujemy cierpliwość papieru.
 
Słodko-gorzka jest Pan/Pani "wyborowa" w swojej ocenie. Wszystko źle się toczy od lat w tym przedstawieniu. Jeśli taka cenzurka, cóż? Pan/Pani czyni tu jeszcze? Wzrost PKB ponad 6%. Bezrobocie poniżej co dziesiątego, w 3mieście nie ma go praktycznie. Wolny wybór. Nie znam Pani/Pana po nicku. Bezsprzecznie nie mamy się dziś dobrze. Suwnicowy w porcie zarabia 3razy,jak młody funkcjonariusz. Maszże Pani/Pan łaskawa rozsądną receptę na poprawę stanu rzeczy-daj. Jeśli zaś ordynujesz wyłącznie "post, pokutę i jałmużnę", wypominki i żądania - trza bardziej się starać było.Wniosek formułuję, iżeś Pani cieńka na tyle, że nikt Jej nie dostrzegł. Wylewajże swe żale, kąsaj. Przybędzie Panu/Pani czy ubędzie?
 
suwnicowy coś buduje, wytłumacz mi Drogi Kolego jaką kasę dostaje pani na zapleczu na poczcie bo z tym mogę porównać pracę w Intrastacie przy przelewaniu z pustego w próżne. w mojej izbie pracuje tam 2 ekspertów byłych dyrektorów . Kwalifikacje jak widać w sam raz.I ta stała retoryka jak się nie podoba to fora ze dwora.Traktowanie urzędu jak swojego folwarku.Jak zwróciłem uwagę dyrektorowi w takiej jak w/w sprawie to rzucił mnie w inne nowe i jak ci się wydaje lepsze miejsce.Młodzi normalni odejdą Eksperci zostaną.
 
Dlaczego Pani/Pan nisko tak ceni pracę ludzi z intrastatu. Nie sądzę by można oceniać ją jako gorsza od czynności suwnicowego, który nb. nic nie buduje, a jedynie (i aż) przestawia kontenery z jednego miejsca w drugie - tak jakby zatem wg Pani/Pana slow "przelewal z pustego w prozne". Wnoszę zatem z alternatywy, ze Pani/Pan coskolwiek buduje. Powodzenia zycze: niech sie mury pna do gory itd. Prosze trzymac pion mimo wszystko, z poziomem, widze, nie bedzie latwo[/list]
 
Panie Dyrektorze :!: :lol: (pewnie do tej pory jest Pan tak tytuowany)
Czyżby znowu chciał sie pan załapać na jakis stołeczek związkowy? Potrzebna ochronka, gdy odstawiono od pańskiego stołka? Pisarz z pana znakomity, Dyrektor..., a człowiek aktywnym się staje i dobrego udaje, gdy dobra swe poczesne utracił i kadzeniem swym przełożonym, a teraz podwładnym, poprzez dialog spóźniony swą twarz prawdziwą nareszcie obnażył. Człek to dobry, czy choragiewka, a może marchewka.
 
Radzę prześledzić swoje zakresy obowiazków np. dyrektora. Jest tam wszystko, kontrola, kierowanie, planowanie, zarządzanie.Zakres obowiązków ociekający fikcją . I tak samo jest w tych komórkach ,które można zlikwidować lub ograniczyć. Audyt, kontrola, intrastat, kadry, logistyka dawniej gospodarczy,kancelarie i sekretariaty przykładów aż nadto w całym forum. Przechowalnie ekspertów. No bo skoro jest tak dobrze to dlaczego jest jak jest. U mnie w izbie wózkiem jeździł ekspert były naczelnik po archiwum inny wyrabiał pieczątki w logistyce.Pewnie dyrekcja zajęta strategicznym planowaniem wysłała ich tam przez pomyłkę.Bądź zdrów dobry człowieku bo chyba się jeszcze nie ocknąłeś.
 
Jan Kowalski napisał:
Jak czytam te brednie pana byłego dyrektora z Gdyni, to widzę, że pan Kapica wiedział co robi odwołując go.
Brednie nie brednie, każdy ma prawo do własnej oceny i wizji funkcjonowania SC. Jedno jest jednak pewne nikt z dyrektorów na tzw naradach kadry w Świdrze nigdy nie wypowiedział własnego odmiennego zdania na temat pragmatyki funkcjonowania SC odnośnie bajan kwaśniaka czy mariana b, w zakresie np alokacji, zmian do ustawy o SC, polityki dyscyplinarnej itp oczywistychoczywistości :wink: Stołek jest ciepły i po co sie wychylać , oratorstwo szefostwa przy jednoczesnej obłudzie może u przeciętnie rozgarniętego funkcjonariusza wywołać tylko politowanie :oops: SC w zakresie frustracji, fluktuacji kadr przy jednoczesnym braku zarządczej polityki kadrowej niestety osiągnęła dno i tam nadal pozostaje po tym co przeczytałem o zamierzeniach J Kapicy ...., ale o tym później......
 
do Tomasza Węgla

Ja jako „były” (cudny moczarym ów koński) postrzegam nowego SSC i obecne realia jako nadzieję (mimo iż, osobiście straciłem na niej, dziś kleję koperty jako zwykły funkcjusz – wykorzystuję w tym swoje doświadczenie po ponad 10 latach kierowniczenia,, wiem jakie obszary należy ślinić przed finałem…). Jeśli zafirmuje on zmiany, któreśmy – świadoma nasza część – żądali, zapisze się dobrymi literami na kamieniu S.C. Na ile go znam, na pewno chce, ma wolę, pragnie, dąży do zmian likwidujących absurdy i wprowadzających sens jakiś – zrównany w bycie do kuzynów z SG etc. – w naszych realiach. Na ile pozwolą decydenci? Oby.

Wytłumacz mi człowieku z takim doświadczeniem czemu kleisz koperty zamiast rzucić sie w wir konkretnej pracy? Czemu sie marnujesz?
 
Szanowny Panie (domniemywam, że mężczyzna) Castor Toy2,
Istotnie, co niektórzy tytuŁują (sic) mnie nadal dyrektorem, ale – powiem Panu w tajemnicy – że budzi to jedynie moje zażenowanie. Zresztą, byłych dyrektorów ci u nas masa… ;-)
Zwrócił Pan uwagę na oczywistą rzecz, jest nas zbyt wielu. Wszędzie, nie tylko na zapleczu tzw. Dlatego właśnie tak zarabiamy, mniej nas wykonałoby tę pracę tak samo. Banał to jednak. Z jednej strony wiemy o tym, z drugiej zaś chcemy utrzymania obecnego stanu rzeczy. Jest to splot administracyjnej relacji do pracownika (jest w służbie święty niemal, akceptujemy sytuację, że jeśli ktoś się do nas dostanie, ma tę posadę do emerytury, jakkolwiek go oceniamy, chyba, że prokurator itd.), chorej skądinąd, gdyż ogranicza to naturalną selekcję oraz potrzeby mierzenia władzy liczbami. Na każdym szczeblu.
Nie aspiruję do żadnych związkowych funkcji (choć kiedyś dawno temu je pełniłem). Dziwię się Pańskim sugestiom, może wie Pan o mnie więcej ode mnie. Jestem zawieszonym (od momentu zostania dyrektorem) członkiem związku ZZ PAC w Gdyni, z którego członkostwa zrezygnuję niebawem, gdyż jakoś rozeszły się nasze drogi (nie chcę zresztą kolegom sprawiać kłopotów). Zresztą te różnice wpisane są w charakter służbowych relacji. Żałuję tego. Mam na ten temat zresztą wiele przemyśleń, z którymi jednak nie będę dzielił się publiczne, przez wzgląd na wieloletnie koleżeństwo z szefami trójmiejskich związków. Szanuję te organizacje, choć nie wszystkich ich luminarzy.
Dziękuję za docenienie moich pisarskich talentów. Faktycznie łatwo składam słowa w zdania. Proszę traktować to jako wyzwanie. Pewna pani, postawna i dojrzała dość Kaszubka w wiejskim sklepie gdzie robię zakupy, na moje cosobotnie „bochenek chleba i cztery piwa proszę”, odpowiada zwykle z uśmiechem: Man muss mehr trainiren. Mam do niej sporo sympatii, więc biorę piąte
 
Re: do Tomasza Węgla

dacia napisał:
Wytłumacz mi człowieku z takim doświadczeniem czemu kleisz koperty zamiast rzucić sie w wir konkretnej pracy? Czemu sie marnujesz?

Mam właśnie przełożoną, po raz pierwszy w swoim doświadczeniu, mam szefa kobietę. Raz: że ładna z niej dziewczyna. dwa: niezręcznie jakoś nam obojgu. Stara się, i ja również. Wiesz, nie mogę się tak zaraz rzucać na nią ..., na robotę znaczy :-)
 
Nie zazdroszczę, Tomek. Trudno jest być "byłym"...
Chociaż trudniej jest być przez wiele lat "rokującym" i ... nic.
A widzę paru chłopaków, trzydziestoparolatków, mających potencjał, wiedzę, świeżość oglądu spraw. Cóż - nigdy raczej nie dostaną szansy. Sam mi powiedz - dlaczego?
Sam powiedz - jakie masz pojęcie (jeszcze parę tygodni temu byłeś dyrektorem Izby) o potencjale ludzi "z plebsu". Dlaczego "młyny izbowe" mielą ciągle materiał z tych samych zasiewów, dlaczego nie sięgają w inne rejony? Skąd awans gościa z naszego likwidacyjnego na p.o. dyrektora? Gdzie logika? Gdzie jasne ścieżki kariery? Dlaczego gość dostaje szansę bycia kierownikiem oddziału, a po paru tygodniach leci, bo trzeba zrobić komuś miejsce? Tysiące takich pytań, miałkie i pojedyncze odpowiedzi...
Pozdrawiam - Paweł
 
Drogi Panie Tomku ...nie odnoszę się w tym poscie do tematu ,który jest tu poruszany ale napiszę to, co wzbudziło moje zażenowanie ...napisał Pan ,że "klei koperty jak zwykły funkcjonariusz"...zapytam więc Pana ..kto jest zatem tym niezwykłym...?Wnioskuję ,ze Dyrektor to ten niezwykły ...ten od kopert to zwykły a ten od brudnej,ciężkiej roboty na pasie to chyba mniej niż zwykły ...hmmm ciekawe ...wg tej ( jak myślę )indywidualnej hierarchii.. ja stałam się zwykłym ..z tego mniej niż zwykłego ...swoisty awans...zupełnie przypadkowy ...Pan zaś z tego niezwykłego ..jest obecnie zwykłym..czyli "awansował "Pan w odwrotnym kierunku...i co jest w tym wszystkim najbardziej smutne to to ,ze Pan nigdy tym mniej niż zwykłym przypuszczalnie nie był i nie będzie a szkoda bo gdyby Ci niezwykli ...przeszli karierę zawodową od tak zwanego Stójkowego " na granicy " - proponuję w ramach kursu podstawowego kilkumiesięczną praktykę na granicy wschodniej, zobaczyli i odczuli na skórze własnej jak ta praca wygląda ..może wtedy gdyby stali się tymi niezwykłymi byli by rzeczywiście coś warci ...
 
Do Danzigerzoll:
Paweł, nie odpowiem tu na Twoje wszystkie pytania. Trochę z niewiedzy, trochę z zażenowania. Jakkolwiek sądzisz, tzw. dyrektor nie wie o wszystkim. Zajmuje się promocją firmy (trochę też swoją, to prawda), umowami, finansami, skargami etc. To nie jest owszem ciężki kawałek chleba. Zawsze powtarzałem, że pracowałem ciężej indziej gdzieś niż na tym fotelu. Choć stres jest owszem ogromny. Dyrektor zajmuje się „wymyślaniem” głównie. Coby skrócić czas odpraw, bo ciśnienie firm, zmniejszyć liczbę dyrektyw kontrolnych, promować procedury uproszczone, pozyskać środki z UE, efektywność czegoś tam zwiększyć. Mnie akurat się udawało. Gdynia „skoczyła” na pierwsze miejsce w poborze ceł, zmniejszyło się zadłużenie, czas odprawy znacznie zmalał, dostaliśmy jako pierwsza firma poza MFem 1,5 mln na szkolenia, wykrycia były większe niźli wcześniej, informatyka drgnęła. To wysiłek wielu ludzi, nie mój tylko. Nie przypisuję sobie ojcostwa tych spraw, ale jakoś uczestniczyłem przy poczęciu. A to kandelabr trzymałem (jak w dowcipie starym), coś tam chciałem, żądałem czegoś. Jakoś wyszło, że w tabelach byliśmy u góry. Jeśli idzie o wybory person jakichś, cóż. Część znałem, gdynian zwłaszcza, bo tu moje źródło, części nie. Uważałem, że każdy z panów ma swoją autonomię. Skoro zaufałem np. Józkowi, to akceptowałem Ździcha i Kaśkę skoro ręczył za nich Józek. Rację masz, Pawle, że nie ma dobrego systemu doboru kadr. Nie wiem zresztą, czy może zaistnieć doskonały. I jest też tzw. wymiar zewnętrzny w tym względzie. Idzie o to chyba by pogodzić rzeczone okoliczności zewnętrzne z potrzebą funkcjonowania firmy. Przyznam, że na tym polu poniosłem sporo porażek. Idzie o to, by w tej grze postępować w miarę racjonalnie. Wydaje się więc Tobie, że to Ty rozdajesz (wiesz także o co gramy), a tu nagle wyskakuje jakiś klient z jokerem i twierdzi, że jego karta jest najlepsza, ponieważ…. bo ponieważ (np. jest szwagrem ciotki wujka producenta kart i lepiej wie, że akurat te piki są do niczego, a jego akurat trefle dziś będą atu). I właśnie klient ów rozgrywać będzie następne rozdanie….
Dyrektor jest zatem jedynie trybikiem w maszynie, może większym kółkiem od innych, ale takim samym per saldo jak inne. Jeśli organizacja ma intelektualne rezerwy, jest ok., jak w moim było wypadku. No i nie można ciągnąc tygrysa za ogon. Gdy np. człowiek pewien (jeden z kuzynów Piatnika) dostaje w zarząd rewir drapieżników, nie powinien chyba mówić wprost tymże kotowatym, że od teraz dopiero zacznie się tresura. Wasze dotychczasowe skoki to szajs i badziewie, ja wam zaś dopiero pokażę jak należy skakać. Cóż więc się dziwić, że zwierzę pokazało ósemki.
 
Pani Meliso droga,
napisałem, by być dosłownym, że kleję koperty jak zwykły funkcjusz. Nie sądzę by mi to uwłaczało, różne rzeczy bowiem robiłem w życiu, także zawodowym. Skądże zatem wniosek taki Pani. Nie wstydzę się tego, gdyby tak było nie pisałbym o tym. W jakimś sensie cieszę się z tego. Między bowiem tymi codziennymi zwykłościami mam czas na przypomnienie sobie podstaw. Jest ok. Do głowy nie przyszło mi, by się żalić. Gdyby było to dla mnie nieznośne, rzuciłbym bym to w diabły i szukał innej roboty. W miarę zdrów jestem, propozycje pracy otrzymuje od 96r. różne. Nie skorzystałem na razie. Nie chcę radykalnych zmian oczywiście, ale wiem, że gdyby była taka konieczność to sobie poradzę, czego i każdemu zwykłemu funkcjuszowi życzę :-)
 
Racją jest, że Pan Tomasz piórem, a raczej klawiaturą, włada tak biegle jak znany wszystkim Pan Michał herbu Korczak władał szablą. Język bogaty, zdania piękne, a i dowcip miejscami przedni.

Zachwycając się tymi lingwistycznymi popisami, gnębi mnie jednak proste pytanie.

Dlaczego?

Dlaczego Pan Tomasz wykazuje tak nagłą płodność na forum?
Dlaczego Pan Tomasz wcześniej nie dał nam wszystkim okazji zachwycać się lekkością Jego pióra/klawiatury?
Dlaczego Pan Tomasz teraz odsłania kulisy swojej pracy?

Broń Panie Boże nie odmawiam nikomu prawa, do twórczego udzielania się w tym miejscu. Mam tylko lekko mieszane uczucia, gdy ex "niezwykły" nagle zniża się do poziomu "zwykłych".
 
Back
Do góry