Obojętnie jaka będzie sytuacja powinieneś to wydać. takie jest moje zdanie
Też jestem tego zdania, a ze swojej strony proponuję jeszcze dodać jakąś osobistą dedykację dla Mariana B.

Follow along with the video below to see how to install our site as a web app on your home screen.
Notka: This feature may not be available in some browsers.
Obojętnie jaka będzie sytuacja powinieneś to wydać. takie jest moje zdanie
Też jestem tego zdania, a ze swojej strony proponuję jeszcze dodać jakąś osobistą dedykację dla Mariana B.(w szczególności gdybyś cywilem został, czego Ci oczywiście nie życzę)
...a jak z dystrybucją Twojej książki? Chętnie kupię. Może przy okazji protestu, jeśli się zgodzisz, możemy ją rozpowszechnić?
utrzymałem status funka
według informacji, które posiadam - było to rzutem na taśmę, głównie za sprawą obietnicy publikacji książki w razie utraty tego statusu - nie jestem typem człowieka, który jak się go kopnie to położy uszy po sobie - będę gryzł i szarpał - i niejednemu przekreślę karierę i wyciągnę wszystko, co ma za uszami
więc na chwilę obecną, żeby nie dać pretekstu do wywalenia mnie ze słuźby ze względu na naruszenie dobrego imienia słuźby - publikacja dwutomowego dziełka, do chwili przejścia na emeryturę, nie jest warta ryzyka
pozdrawiam wszystkich i proszę o cierpliwość i wyrozumiałość![]()
Jeżeli otrzymanie propozycji służby było oparte na szantażu to sprawą powinno zająć się ABW
Jeżeli otrzymanie propozycji służby było oparte na szantażu to sprawą powinno zająć się ABW
jeśli coś wiesz na ten temat to masz OBOWIĄZEK zgłosić to właściwym organom
To Ty miałeś wiedzę o nieprawidłowościach ale wykorzystałeś ją do załatwienia sobie szantażem statusu funkcjonariusza zamiast zgłosić się z nią do odpowiednich organów, tak przynajmniej wynika z Twoich postów, sorry gościu jesteś przestępcą w mundurze albo , co lepsze dla Ciebie jesteś zwykłym mitomanem.
Bolo, idź w jakiś kącik i powstydz się za siebie. Sam o sobie napisałeś, że umiesz się sprzedać. Zaskoczyłeś mnie i myślę, że nie tylko mnie. Gdybyś chciał zareagować na moją uwagę, nie krępuj się. Przecież ostrzegłeś, że potrafisz gryźć i szarpać.
Sam o sobie napisałeś, że umiesz się sprzedać.
Dla przypomnienia... dla młodzieży... w odpowiedzi na kilka próśb o przybliżenie tematu który już zanikł w czeluściach forum...dziękuję jeszcze raz za słowa wsparcia i maile
skończyłem!!!
życząc wam wszystkiego najlepszego z okazji Świąt Wielkanocnych, przyjmijcie ode mnie prezent:
prolog I tomu "Byłem celnikiem" pt. "Opowieści tysiąca i jednej służb."
komenty mile widziane
Prolog.
Jutro rozmowa kwalifikacyjna w Izbie Celnej. O co mogą zapytać? Dotychczasowe życie? Chyba nie ma się czego wstydzić, chociaż... Mogą zapytać o te kilka lat w knajpach, o półświatek, lewą wódę. Nieee - co i skąd mogą o tym wiedzieć? To o co? Przeszukuję net. Kociokwiku można dostać. Od Sasa do lasa. Bez sensu. Mogą zapytać o wszystko. Jak się przygotować? Ostatnie 13 lat w jednej firmie. Produkcja pleśni. Buahaha. Kopary im opadną jak o to zapytają. Pomyślą że ściemniam. Jedyny zakład w Polsce produkujący pleśń do francuskich wędlin. To może zapytają ile chcę zarabiać? Przy pleśni mam 1450zł, a jako początkujący celnik dostanę 1380 - licząc dodatek stażowy za 17 lat. Co mam powiedzieć? Że chciałbym mieć 2000zł? Nic nie wymyślę. Nie ma mowy o przewidzeniu kierunku rozmowy. Nie mam nic do stracenia. Mam za co żyć, chociaż kredyt hipoteczny we frankach wisi. Idę spać.
Zaczęło się 7 miesięcy wcześniej. Kolejne spotkanie przy piwku z kumplami ze studiów na dolince. Kolo, z którym studiowałem, piekielnie inteligentny ale który nie dał rady ciągnąć studiów bo przegiął z baletami, opowiada że robi w Służbie Celnej. Jeździ w teren i robi kontrole. I on, w odpowiedzi na tradycyjne nasze opowieści o naszych ograniczonych szefach i porąbanej robocie, mówi że ja w jego robocie bym się dobrze czuł ze swoją stanowczością, asertywnością i pewnością siebie. No nic, bawimy się dalej, nie roztrząsam tematu. Ale po kilku dniach umawiamy się i trochę go podpytuję o to jak wygląda robota, ile godzin, jak zmiany, ile płacą. Okazuje się, że jest w Szczególnym Nadzorze Podatkowym, że codziennie można robić co innego i w innych godzinach. Raz jest to kontrola automatów do gier, następnego dnia kontrola banderol w sklepach i knajpach, innego dnia nadzór nad pracą rozlewni gazu. Raz pierwsza zmiana, raz druga, czasem noc. Co do kasy - na początek jakieś 1200, ale ze stażowym wyjdzie 1380. A potem co awans w stopniu to więcej. Po kilku latach 2000 w zasięgu. A może być i 2700 na rękę. Zależy jak często dostaje się awans.
To zupełnie inna rozmowa. Pytam jakie i gdzie złożyć papiery. No i tu się okazuje, że to nie tak hop siup. Najpierw trzeba poczekać na nabór ogłaszany w internecie przez Izbę Celną, potem złożyć wymagane dokumenty, a potem przejść przez wszystkie etapy postępowania kwalifikacyjnego. No nic - robotę na razie mam, mogę poczekać i spróbować.
Po jakichś 2 miesiącach ogłoszenie o naborze - co prawda do Szczególnego Nadzoru Podatkowego, ale tylko jedno miejsce. No nic - spróbuję. Kompletuję dokumenty o wykształceniu, doświadczeniu zawodowym, zaświadczenie o niekaralności - 50 zł skubańcy! W pracy nic nie mówię - szef szczęśliwy by nie był, że mu pracownik być może odejdzie. Zawożę dokumenty w terminie. Miłą, gustownie ubraną w mundur i krótką spódniczkę panią z kadr podpytuję, jak dużo ludzi bierze udział w naborze. Sto czterdzieści!!! Na jedno miejsce!!!
Test "wiedzy ogólnej". Taa. Środki pozataryfowe ograniczające przywóz. Uszlachetnianie czynne czy bierne? Bardzo "ogólna wiedza". Dużo czytam, interesuję się polityką i życiem społecznym, ale jak odpowiedzieć na takie pytania? Strzelam. Dobrze że na 50 pytań, takich zagwozdek jest tylko kilka. Reszta pytań luzik - ilu posłów, ilu senatorów, prerogatywy Prezydenta, kto jest premierem, co to jest Rada Europy a co Rada Europejska, gdzie ma siedzibę Parlament Europejski a gdzie Komisja Europejska itp. Dobrze że sobie odświeżyłem wiedzę z notatek studenckich. Po dwóch tygodniach wynik - 46/50. Trzecia lokata. OK. Jedziemy dalej.
Test językowy. Rosyjskiego "uczyłem się" w szkołach 6 lat. Dyshonorem w latach 80-tych, świeżo po stanie wojennym, było mieć więcej niż "3" w skali 2-5. Ale od 17 lat go nie używałem. Francuskiego "uczyłem się" w szkole 4 lata. Ale wykładowczyni była tak luzacka, do tego zjawiskowo piękna i do tego bardzo młoda, że z tych 4 lat zostały mi dwa zdania z czytanki: "Regarde la bas! C'est Philippe, N'est pas? Oui. C'est lui." - i do tego nie mam pewności czy je dobrze napisałem. To może niemiecki? W podstawówce chodziłem rok i bardzo się starałem, ale co mi zostało po 25 latach? "Strumpfen ab!"? No i chcąc nie chcąc został mi angielski. Rok w przedszkolu. Potem jako nastolatek tłumaczyłem tytuły piosenek ulubionych autorów, potem trochę liznąłem na kasetach VHS, gdzie na podłej jakości ścieżce dźwiękowej przez astmatyczny głos lektora przebijała oryginalna ścieżka, i chcąc nie chcąc część zostawała w głowie. Potem zabawy z bratem przy oglądaniu "Czterech Pancernych i psa" i "Stawki większej niż życie", gdy próbowaliśmy wypowiadać kwestie po angielsku. No i roczny kurs angielskiego w obecnej firmie cztery lata temu, zorganizowany dla kadry menadżerskiej, na który zapisałem się dzięki przeoczeniu kadrowej i na którym cała moja wiedza o angielskim została uporządkowana i odświeżona, do tego w godzinach pracy i na koszt pracodawcy. Odświeżam sobie wiedzę z notatek i podręcznika. Od kolegi pożyczam książkę dla funkcjonariuszy celnych w służbie przygotowawczej ze słownictwem fachowym. I to jest strzał w dziesiątkę. Test jest jednokrotnego wyboru, z rosnącym poziomem trudności, z trudem dochodzę do końca, ostatnie pytania są na poziomie wykraczającym poza moją znajomość tego języka ale się nie poddaję, strzelam. Po dwóch tygodniach wyniki - 38/50. Spodziewałem się tego - dużo młodych ludzi uzyskuje 46-49 punktów, ale oni są świeżo po liceum i studiach, po kilku latach nauki angielskiego, często z certyfikatami. Moje 38 punktów to niewiele, gdzieś około 25 lokaty, ale i tak jestem zadowolony - języka bałem się najbardziej.
Po dwóch testach jestem w dwudziestce najlepszych, dopuszczonych do testu inteligencji, na 7 miejscu.
Testu inteligencji się akurat nie bałem. Miałem je wielokrotnie, w poradni zawodowej gdy kończyłem podstawówkę, na komisji wojskowej gdy szedłem do szkoły oficerskiej, przed kursem prawa jazdy. Nigdy nie było z tym problemu. Do tego amatorsko, w formie rozrywki, zajmowałem się rozwiązywaniem testów Mensy. Gdy ich nie znałem, na pierwszym teście uzyskałem IQ 108, a gdy trochę się nimi pobawiłem, poznałem zasady, i po roku rozwiązałem ponownie, oczywiście inny, uzyskałem IQ 128. Test w trakcie naboru mnie rozczarował. Spodziewałem się jakiegoś mieszanego, sprawdzającego inteligencję, inteligencję emocjonalną, wyobraźnię przestrzenną, odporność na manipulację i stres, obrazkowo - językowo - matematycznego. Zamiast tego prosty test inteligencji emocjonalnej - chyba ze trzydzieści pytań, i obrazkowy test wyobraźni przestrzennej - chyba ze dwadzieścia zadań. Dlaczego akurat ten ostatni? Nie mam najmniejszego pomysłu. Po tygodniu wynik, zdaje się czwarty, dający mi trzecie miejsce w klasyfikacji łącznej trzech testów.
Wszystko ładnie, pięknie, ale Szczególny Nadzór Podatkowy został włączony do do Słuzby Celnej w 2003r. A wczesniej to byl UKS
Wysłane z mojego M2012K11AG przy użyciu Tapatalka
przed edycją postu było:Zobaczymy co dalej...
Widocznie tenże User otarł sie nie o górne 10%, a o dolną granicę? Mam nadzieję że nie obrażam nikogo!przed edycją postu było:
"Wszystko ładnie, pięknie, ale Szczególny Nadzór Podatkowy został włączony do do Słuzby Celnej w 2003r. A wczesniej to byl UKS"![]()
a nabór w 2007..., więc jaki to ma związek z treścią???