Zmiana wydziału. Z Kontroli mobilnej do Kontroli celnej i postępowania podatkowego?

WojtekBydgoszcz

Nowy użytkownik
Dołączył
30 Październik 2020
Posty
12
Punkty reakcji
4
Witajcie, w mojej IAS pojawił się wakat w referacie kontroli celnej i postępowania podatkowego, dostałem wstępną propozycje przejścia. Od czterech lat pracuje w kontroli mobilnej. Ktoś coś wie jak tam się pracuje, jaki charakter zadań bo szczerze jestem zielony? Na razie temat finansów nie był poruszony więc nie wiem czy wiąże się to z jakimś zwiększeniem uposażenia.
 
Generalnie praca w CKK, jest mniej mobilna i wiąże się z wiekszym zaangażowaniem w badanie i analizę dokumentacji finansowej. Po kontroli wynikowej trzeba prowadzić postępowania z ostatecznym wydaniem rozstrzygnięcia. Tak więc wskazane byłoby zacięcie do orzecznictwa.
 
Generalnie praca w CKK, jest mniej mobilna i wiąże się z wiekszym zaangażowaniem w badanie i analizę dokumentacji finansowej. Po kontroli wynikowej trzeba prowadzić postępowania z ostatecznym wydaniem rozstrzygnięcia. Tak więc wskazane byłoby zacięcie do orzecznictwa.
Czyli rozumiem, że kontroluję dana firmę w terenie, a później zbieram pozyskane materiały i analizuję je pod kątem nieprawidłowości? Coś jak dawny Urząd Kontroli Skarbowej?
 
a co jeśli nagle ktoś wpadnie na pomysł żeby u nas tez były to stanowiska cywilne? dostane propozycje nie do odrzucenia, że albo przechodzę do cywila, tracę mundur, wcześniejszą emeryturę i generalnie wszystko albo mogę pakować walizki?
Tak było w 2017 r. kontrolę przedsiębiorców na siłę ucywilniono w niektórych izbach.
 
Robią też celnicy w mundurach. Jest różnie w różnych izbach. Praca terminowa, z częstym kontaktem z profesjonalnymi pełnomocnikami. Niełatwa.
Może się mylę, ale z mojej wiedzy wynika, że jedynie w Warszawce dział CKK kontroli celno-skarbowej i postępowania podatkowego częściowo w mundurach. O innych przypadkach w kraju nie słyszałem. Tak mówią przynajmniej pracownicy tych działów z którymi rozmawiałem.
 
Może się mylę, ale z mojej wiedzy wynika, że jedynie w Warszawce dział CKK kontroli celno-skarbowej i postępowania podatkowego częściowo w mundurach. O innych przypadkach w kraju nie słyszałem. Tak mówią przynajmniej pracownicy tych działów z którymi rozmawiałem.
Z tego co wiem to w Poznaniu jest albo było podobnie.
 
Witajcie, w mojej IAS pojawił się wakat w referacie kontroli celnej i postępowania podatkowego, dostałem wstępną propozycje przejścia. Od czterech lat pracuje w kontroli mobilnej. Ktoś coś wie jak tam się pracuje, jaki charakter zadań bo szczerze jestem zielony? Na razie temat finansów nie był poruszony więc nie wiem czy wiąże się to z jakimś zwiększeniem uposażenia.
Upewnij się, czy zostawią Ci dodatek kontrolny, bo w moim przypadku, kiedy przenieśli mnie czasowo z realizacji do postępowania celnego, traciłem ten dodatek i za nic w świecie nie chcieli słyszeć o wyrównaniu tej straty w postaci np. dodatku specjalnego (mają taką możliwość jak nakładają na Cię zadania o większym skomplikowaniu i złożoności). Przy przeniesieniu czasowym jest przepis w ustawie o KAS, że przeniesiony funkcjonariusz nie może tracić na uposażeniu (dodatek kontrolny wchodzi w skład uposażenia). Nie wiem jak jest przy przejściu na stałe, bo na pewno zmieni Ci się charakter zadań i cały szkopuł tkwi w tym, żebyś się wywiedział, czy do tego co będziesz wykonywał przypisany jest jakiś dodatek i czy zrekompensuje ewentualną stratę finansową.
 
Upewnij się, czy zostawią Ci dodatek kontrolny, bo w moim przypadku, kiedy przenieśli mnie czasowo z realizacji do postępowania celnego, traciłem ten dodatek i za nic w świecie nie chcieli słyszeć o wyrównaniu tej straty w postaci np. dodatku specjalnego (mają taką możliwość jak nakładają na Cię zadania o większym skomplikowaniu i złożoności). Przy przeniesieniu czasowym jest przepis w ustawie o KAS, że przeniesiony funkcjonariusz nie może tracić na uposażeniu (dodatek kontrolny wchodzi w skład uposażenia). Nie wiem jak jest przy przejściu na stałe, bo na pewno zmieni Ci się charakter zadań i cały szkopuł tkwi w tym, żebyś się wywiedział, czy do tego co będziesz wykonywał przypisany jest jakiś dodatek i czy zrekompensuje ewentualną stratę finansową.
Ok dopytam o szczegóły finansowe. Powiedz strikte jak robota lepsza niż w realizacji, podobało Ci się to, czy to raczej wydziały dla 50-letnich ciotek z kawą i serniczkiem na biurku, które przeszły tam po reorganizacji z Urzędu Kontroli Skarbowej?
 
Ok dopytam o szczegóły finansowe. Powiedz strikte jak robota lepsza niż w realizacji, podobało Ci się to, czy to raczej wydziały dla 50-letnich ciotek z kawą i serniczkiem na biurku, które przeszły tam po reorganizacji z Urzędu Kontroli Skarbowej?
Przy obecnym sformalizowaniu procedur i ilości kontroli i postępowań, możesz nie zdążyć zjeść czegokolwiek...
 
Powiem ci tak, z tych ludzi co znam (cywile z byłego UKS) to każdy chce z kontroli celno-skarbowej uciekać gdzie się da, nawet w mundur do DŚ :).
Nie słyszałem o przypadku, żeby ktoś się dobrowolnie tam przenosił. Przekrój ludzi zależy od wieku ludzi którzy przeszli z UKS.
 
Zależy co lubisz. Ja osobiście wolę służbę w terenie. W orzecznictwie (byłem jeszcze wcześniej 4 lata w akcyzie), to był taki kierat - never ending story. Dostajesz sprawę, musisz nieraz przekopać się przez stosy papierów/akt na początek, żeby w ogóle ruszyć dalej, bo bez dokładnego zapoznania się ze stanem faktycznym nie przełożysz tego dalej na stan prawny. Dochodzi do tego bałagan w przepisach, spychologia i niedecyzyjność przełożonych, a na koniec i tak za wszystko winią Ciebie. Dlatego nieraz trzeba było zabierać ze sobą te wszystkie myśli i wątpliwości do domu, i drążyć, bo pomocy znikąd. A samo pisanie decyzji to też nieraz dramat, bo pomimo, iż dojdziesz do przekonania, że zgodnie z przepisami należy podjąć daną decyzję, to i tak każą Ci napisać nieraz dokładnie odwrotnie. I weź znajdź argumentację do z góry założonej tezy wbrew przepisom. Nie dość, że zaczynasz wszystko od początku, to jeszcze takie rzeźbienie w gó...nie, żeby uzasadnić coś czego nie da się obronić na gruncie przepisów prawa. Jeżeli jednak lubisz prawo i masz pojęcie o wykładni i interpretacji przepisów prawa, to taka zabawa może nawet sprawiać przyjemność, na zasadzie takiej szermierki intelektualnej na argumenty. Wymaga to jednak na wstępie podjęcia przez Ciebie decyzji, czy masz giętki kręgosłup, czy bronisz swoich racji. W tym pierwszym przypadku, jeżeli będziesz dobry, może będą jakieś profity, ale za cenę odejścia od obrony istoty tego o co chodzi, tj. sprawiedliwości. W drugim - będziesz może mógł bez wstydu spojrzeć w lustro, ale tylko tyle, bo i tak jak w końcu wyjdzie na Twoje, to będziesz marginalizowany. Ot takie ludzkie dylematy. Jeżeli planujesz swój dalszy rozwój zawodowy na gruncie przepisów prawa (także poza służbą), to warto. Zdobędziesz trochę doświadczenia. Jeżeli nie, to nie warto, bo cena jest wysoka - mnie zrazili na dobrych kilka lat do zgłębiania arkan prawa podatkowego, choć po studiach bardzo to lubiłem i to był mój konik. Co mogę powiedzieć, to tyle, że nawet jak będziesz dobry w przepisach, to wszystko zależy od przełożonego, czy to doceni. W większości z mojego doświadczenia - nie docenią, wręcz odwrotnie, będą się obawiać o własne stołki i podkładać miny, bo w większości są niedouczeni i niskich lotów. Na koniec jednak, jeżeli wbrew wszystkiemu przemożesz i wygrasz w sądzie sprawę wg wszystkich świętych nie do wygrania i wbrew ich argumentom obronisz własne zdanie, miny kierowników, naczelników i dyrektorów - bezcenne. Dla mnie jednak podstawą jest to, żebyś dobrze się orientował w przepisach, bo tam Cię raczej nie nauczą, nie pomogą i będziesz się męczył. W każdym razie dużo ryzykujesz. Pozdrawiam
 
Zależy co lubisz. Ja osobiście wolę służbę w terenie. W orzecznictwie (byłem jeszcze wcześniej 4 lata w akcyzie), to był taki kierat - never ending story. Dostajesz sprawę, musisz nieraz przekopać się przez stosy papierów/akt na początek, żeby w ogóle ruszyć dalej, bo bez dokładnego zapoznania się ze stanem faktycznym nie przełożysz tego dalej na stan prawny. Dochodzi do tego bałagan w przepisach, spychologia i niedecyzyjność przełożonych, a na koniec i tak za wszystko winią Ciebie. Dlatego nieraz trzeba było zabierać ze sobą te wszystkie myśli i wątpliwości do domu, i drążyć, bo pomocy znikąd. A samo pisanie decyzji to też nieraz dramat, bo pomimo, iż dojdziesz do przekonania, że zgodnie z przepisami należy podjąć daną decyzję, to i tak każą Ci napisać nieraz dokładnie odwrotnie. I weź znajdź argumentację do z góry założonej tezy wbrew przepisom. Nie dość, że zaczynasz wszystko od początku, to jeszcze takie rzeźbienie w gó...nie, żeby uzasadnić coś czego nie da się obronić na gruncie przepisów prawa. Jeżeli jednak lubisz prawo i masz pojęcie o wykładni i interpretacji przepisów prawa, to taka zabawa może nawet sprawiać przyjemność, na zasadzie takiej szermierki intelektualnej na argumenty. Wymaga to jednak na wstępie podjęcia przez Ciebie decyzji, czy masz giętki kręgosłup, czy bronisz swoich racji. W tym pierwszym przypadku, jeżeli będziesz dobry, może będą jakieś profity, ale za cenę odejścia od obrony istoty tego o co chodzi, tj. sprawiedliwości. W drugim - będziesz może mógł bez wstydu spojrzeć w lustro, ale tylko tyle, bo i tak jak w końcu wyjdzie na Twoje, to będziesz marginalizowany. Ot takie ludzkie dylematy. Jeżeli planujesz swój dalszy rozwój zawodowy na gruncie przepisów prawa (także poza służbą), to warto. Zdobędziesz trochę doświadczenia. Jeżeli nie, to nie warto, bo cena jest wysoka - mnie zrazili na dobrych kilka lat do zgłębiania arkan prawa podatkowego, choć po studiach bardzo to lubiłem i to był mój konik. Co mogę powiedzieć, to tyle, że nawet jak będziesz dobry w przepisach, to wszystko zależy od przełożonego, czy to doceni. W większości z mojego doświadczenia - nie docenią, wręcz odwrotnie, będą się obawiać o własne stołki i podkładać miny, bo w większości są niedouczeni i niskich lotów. Na koniec jednak, jeżeli wbrew wszystkiemu przemożesz i wygrasz w sądzie sprawę wg wszystkich świętych nie do wygrania i wbrew ich argumentom obronisz własne zdanie, miny kierowników, naczelników i dyrektorów - bezcenne. Dla mnie jednak podstawą jest to, żebyś dobrze się orientował w przepisach, bo tam Cię raczej nie nauczą, nie pomogą i będziesz się męczył. W każdym razie dużo ryzykujesz. Pozdrawiam
okej, chyba mnie przekonałeś i podziekuję, jaka jest ścieżka naturalna rozwoju jakbym chciał coś więcej w sensie lepsze stanowisko, sent jest ok ale ile mozna ciągnąć te nocki...
 
okej, chyba mnie przekonałeś i podziekuję, jaka jest ścieżka naturalna rozwoju jakbym chciał coś więcej w sensie lepsze stanowisko, sent jest ok ale ile mozna ciągnąć te nocki...
Nie jest łatwo zmienić stanowisko. Najlepiej być krewnym lub znajomym królika albo.... czekać wiele lat.
 
Back
Do góry