• Witaj na stronie i forum Związku Zawodowego Celnicy PL!
    Nasz Związek zrzesza 6783 członków.

    Wstąp do nas! (KLIKNIJ i zapisz się elektronicznie!)
    Albo jeśli wolisz zapisać się w tradycyjny sposób wyślij deklarację (Deklaracja do pobrania! Kliknij!)
    Korzyści i ochrona wynikająca z członkostwa w ZZ Celnicy PL (KLIKNIJ) plus inne benefity, np. zniżki na paliwo!
    Konto Związku 44 1600 1462 0008 2567 1607 7001 w BGŻ BNP PARIBAS

Ze wspomnień byłego celnika, czyli co Wy tam jeszcze robicie

K

Kristatos

Gość
Kiedy w roku 1997, po uruchomieniu licznych znajomości, uzyskałem etat w Służbie Celnej wydawało mi się, że złapałem Pana Boga za nogi. Byłem świeżo upieczonym absolwentem Akademi Ekonomicznej w Katowicach, dobrze znałem j. angielski, a umiejętnościami obsługi komputera przewyższałem niektórych celników zatrudnionych w dziale informatyki. Pracę rozpocząłem w jednej z merytorycznych komórek ówczesnego Urzędu Celnego w Cieszynie. Miła atmosfera pracy, nie najgorsza siedziba i ładne foczki w sąsiednich pokojach potęgowały uczucie słusznie podjętej życiowej decyzji.
Rok 1997, a zwłaszcza jego końcówka był bardzo pomyślny dla osobistych finansów każdego pracownika S.C. Starsi Celnicy zapewne pamiętają 150% i 200% premii przyznanej w 2 kolejnych miesiącach przez ówczesnego Prezesa Głównego Urzędu Ceł, bardzo mile przeze mnie wspominanego Pana Cecelskiego.
Po 7 miesiącach pracy zostałem skierowany do odbycia 3-miesięcznego zasadniczego kursu celnego, który ukończyłem z ogólną oceną – bardzo dobry (co przyznam szczerze nie kosztowało mnie zbyt wiele wysiłku, ani nie było niczym wyjątkowym, ponieważ sam kurs, jak i wszystkie inne szkolenia w S.C. był na niskim poziomie).
Porównanie moich kwalifikacji i jakości świadczonej pracy z innymi, znacznie starszymi stażem pracownikami, wypadało zdecydowanie na moją korzyść (proszę nie traktować mojej wypowiedzi jako wywodów zadufanego w sobie palanta, bo choć jest nieskromna to zapewniam, że prawdziwa)
To wszystko powodowało, że swoją przyszłość w Służbie Celnej widziałem w bardzo kolorowych barwach.
Na początku roku 1998, swoje rządy w GUC rozpoczął prezes Paczocha. Kilkoma sowimi idiotycznymi decyzjami (m.in. zakazem picia Coca-Coli przy komputerze, zakazem używania szpiczastych spinaczy biurowych) wywołał salwy śmiechu wśród pracowników, ale nic nie zapowiadało nadciągającej katastrofy, tym bardziej, że otrzymałem w tamtym czasie najwyższą ze wszystkich podczas pracy w S.C. podwyżkę – prawie 200 zł brutto. Na skutek zastosowania przez prezesa degresywnej skali podwyżek, im ktoś więcej zarabiał tym dostał niższą podwyżkę – niezły precedens, ale osobiście skorzystałem. Skorzystałem, jak się okazało po raz ostatni, gdyż kolejne decyzje prezesa to niemal wyłącznie zakazy i obcinanie budżetów urzędom celnym. Od tego momentu rozpoczęła się dla S.C. równia pochyła, która z roku na rok zwiększała swoje nachylenie.
Mimo nienagannej pracy, wysokich kwalifikacji i aktywnego uczestnictwa w wielu innowacyjnych przedsięwzięciach (głównie dotyczących komputeryzacji S.C.) przez 3 kolejne lata nie otrzymałem ani awansu, ani podwyżki. Zacząłem się zastanawiać czy aby moje wykształcenie jest wystarczające. Doszedłem do wniosku, że być może dla kierownictwa, niczym szczególnym się nie wyróżniam, więc aby to zmienić poszedłem na studia podyplomowe. Paradoksalnie, kolejny dyplom w moich aktach nie tylko mi nie pomógł, ale zaszkodził, gdyż tak odbieram pospieszne przeniesienie mnie do innej komórki organizacyjnej. Tak więc nadal byłem młodszym kontrolerem celnym z jedną gwiazdką na ramieniu. U nowego przełożonego od początku musiałem pracować na dobrą opinię więc omijały mnie kolejne tury awansów. A propos, podczas jednej z takich tur zaobserwowałem wg jakiego klucza rozdzielane są awanse w Służbie Celnej. Myli się ten, kto uważa, że względy merytoryczne mają tu jakiekolwiek znaczenie, aby awansować trzeba albo należeć do wewnętrznej kliki towarzysko-biznesowej albo być przydupasem szefa albo donosić mu albo nie myśleć samodzielnie (wszak od myślenia jest szef) albo być mu oddanym jak mieszkaniec Korei Północnej swojemu ukochanemu przywódcy, a najlepiej wszystko to naraz.
Moja frustracja narastała i zacząłem się rozglądać za nową pracą. C.D.N.
 
prwda przedmówcy

zgazdzam się z Tobą , powód jest prosty za dużo w naszych szeregach byłych esbeków , zomowców i byłych partyjnych członków , ci ludzie są przesiąknięci starym porządkiem,u nas jest tak samo , awansują donosiciele i ludzie z bandy!! coś trzeba z tym zrobić!na granicach jest jeszcze gorzej , tam trzeba w zębach nosić żeby mieć lepiej!
 
Musiałem obciąć włosy :cry:, ale przynajmniej parę mi się teraz ostało :lol:
Obiecywano, że każdy celnik będzie jeździł mercedesem, a kilka lat później obiecujący, po kilkukrotnej próbie postrzelenia siebie z broni długiej, zszedł z tego padołu.
Poznałem osoby wartościowe i pluskwy (te drugie są odporne na wszystko).
Alokacja wewnętrzna ->frustracja-> stabilizacja-> alokacja zewnętrzna ->>>...-> ...-> "asymilacja" -> niepokój + OPTYMIZM!!! (nadzieją matką)

Nie dotyczy awansów i podwyżek (na razie)!
Człowiek dostaje to, co sam z siebie daje.

Ważni są ludzie i jeżeli potrafią się dogadać, to nawet trudna sytuacja finansowa nie stanowi przeszkód. Ważne jest zgranie i współpraca (podziękowania dla Schlierenzauera )

PS Nie oglądam się wstecz, niczego nie żałuję i nadal pracuję.
 
Czytam Twoje wspomnienia Kristatos, i są one mi bardzo bliskie. Co prawda pracę zaczynałem w UC Cieszyn trochę wczoeśniej od Ciebie, ale na kurs chodzilismy chyba ten sam: Liceum ewangelickie w Cieszynie, niedaleko siedziby dyrekcji na Kraszewskiego, rozpoczety wieczorkiem w lokalu w Cieszynie, a zakończony imprezą w Harbutowicach.
Tak jak piszesz rok 1997, był ostatnim dobrym okresem w Służbie. A potem bardzo podobnie do Ciebie, w tym rok 2001 tzw. awans na stopniu bez pieniędzy. Jedyny jaki był :)
Cokolwiek napiszesz dalej, wniskując po tytule tego wątku, pozostaje mi zgodzić się z Tobą. Nie warto być w tej Służbie, nie warto przezywać tych frustracji. I podobnie jak Ty, dzis juz jestem "w stanie spoczynku". I nie żałuję. Warto było odejść.
 
w tym rok 2001 tzw. awans na stopniu bez pieniędzy. Jedyny jaki był

Panowie i Panie. Nie chcę być pedantyczny, ale jeżeli chcecie być wiarygodni to się starajcie !!!!!! awans w stopniu był i jest zawsze z kasą.

Każdy z nas wie co, kiedy i dlaczego... to tylko kwestia czasu, a czas płynie i płynie...
 
Porównanie moich kwalifikacji i jakości świadczonej pracy z innymi, znacznie starszymi stażem pracownikami, wypadało zdecydowanie na moją korzyść (proszę nie traktować mojej wypowiedzi jako wywodów zadufanego w sobie palanta, bo choć jest nieskromna to zapewniam, że prawdziwa)

PotwierdzamwW tej części do dzisiaj nic się nie zmieniło.
 
jabol napisał:
Panowie i Panie. Nie chcę być pedantyczny, ale jeżeli chcecie być wiarygodni to się starajcie !!!!!! awans w stopniu był i jest zawsze z kasą.


Wiem co piszę. Był BEZ PIENIĘDZY. Pamięć mnie nie zawodzi Jabolu.
 
...

Panowie pomogę Wam. W 2001 roku nie było jeszcze dzisiejszych stopni tzn.: rewidentów, dyspozytorów, aspirantów itp istniały tylko mkc, kc, stkc itd. Awans w aktualnej skali stopniowej faktycznie pociąga za sobą podwyżkę dodatku o astronomiczną sumę 50 zł brutto.
Tax prawdopodobnie dostał awans jeszcze przed wprowadzeniem zmian (bez kasy co wtedy było możliwe).:)
 
tax.uniforme napisał:
Czytam Twoje wspomnienia Kristatos, i są one mi bardzo bliskie. Co prawda pracę zaczynałem w UC Cieszyn trochę wczoeśniej od Ciebie, ale na kurs chodzilismy chyba ten sam: Liceum ewangelickie w Cieszynie, niedaleko siedziby dyrekcji na Kraszewskiego, rozpoczety wieczorkiem w lokalu w Cieszynie, a zakończony imprezą w Harbutowicach.
No to jest nas trzech po tym kursie ............. przynajmnej jest co powspominac, a teraz siedze na wschodzie, ale juz niedlugo .......... wyspy czekaja, wole tam wapno mieszac bo wiem za co, niz tu byc tzw "funkcjonariuszem panstwowym" :x
 
Re: ...

Sosnowiczanin napisał:
Panowie pomogę Wam. W 2001 roku nie było jeszcze dzisiejszych stopni tzn.: rewidentów, dyspozytorów, aspirantów itp istniały tylko mkc, kc, stkc itd.

Nie wiem jak Ty, ale ja mam akt mianowania do Służby z dnia 01 lipca 2000 r., kiedy weszła w zycie obecna ustawa mundurowa.
Tak czy siak, kiedys było lepiej, ale to se uż ne vrati.
Pozdrawiam tych którzy pozostaja w szeregach jak i już sporo grono ex-celników.
 
No to jest nas trzech po tym kursie ............. przynajmnej jest co powspominac, a teraz siedze na wschodzie, ale juz niedlugo .......... wyspy czekaja, wole tam wapno mieszac bo wiem za co, niz tu byc tzw "funkcjonariuszem panstwowym

Dobrze, że siedzisz na wschodzie, a nie w anclu jak niektórzy. :lol:
 
ładnie to oddałeś Kristatos

moja historia bardzo podobna - przyjęty młody ambitny i poznający nie tylko zagadnienia prawa celnego lecz także układy panujące w cle,
 
Ostatnia edycja:
...

Tax-ie moja pamięć mogła mnie zawieść - pomyliłem się o rok. Ale kojarzę że przed wejściem w życie ustawy o służbie celnej były możliwe awanse np z k.c. na st.k.c "bez kasy". Natomiast jest co najmniej dziwne że dostałeś awans na stopniu (np z rewidenta na starszego rewidenta) bez powiększenia dodatku za stopień (wymóg z treści ustawy - 50 zł za kazdy stopień więcej). Może awansowałeś na stanowisku?

Pozdrawiam i życzę pociechy w nowej pracy.
 
tak Trzymaj Kristatos!!!!!!!!!!!

Wiem dokładnie o co chodzi..tez jestem przyjęty w 97 roku.. dla mnie te
czasy to piekne wspomnienia...
niestety zaczeło sie wszystko pierd..... układ na układzie ..zenada...

Tak samo jest w IC Kraków.. Rządzi klika kadrowa z J. na czele..
J. tez nie lepszy od Cz. ..... jakbym mógł to wrzuciłbym koktajl
mołotowa w to gniazdo żmij..moze by sie wypaliły albo same pokąsały
miedzy sobą... wszyscy wiemy o cichych nagrodach, premiach i
awansach..dostaja oczywiście zasłuzeni.....
Mieć siostre, wujka albo ciocie w Min. Fin. i jestes gość , a jak nie masz
to zapierda.... jak zwykły robol...
IC w Krakowie to Izba nie dość że bez swojej siedziby ( nie licze tej na
alejach...za pieknom szybą, która powoduje zero przepływu powietrza i
kiszenie się we własnych smrodach, bo przecież na klimie Cz. oszczędził
bo to sknerus krakowski).
Cieszy mnie fakt że nie rządzi przynajmniej jeden z dawnych dyrektorów pan
S...to dopiero człowiek ewnement... Cyrwony jak malina..upss teraz
pewnie juz w innej opcji... człowiek niby wykształcony, a nie odkłaniał
sie swoim pracownikom jak mówili do niego dzień dobry, chodził nadęty jak
balon, jak purchawa, jakby wszystkie rozumy pozjadał..na szkoleniach czy
zebraniach robił sobie pedicure manicure..upss...raczej grzebał w pazurach
scyzorykiem...czy to uchodzi Dyrektorowi Izby???
teraz facet jest jakims tam podrzednym pracownikiem i o dziwo wszystkim
mowi dzien dobry...

Tak to juz jest że zawsze będą układy i nikt tego nie zmieni, ani ABW ani
CBA.... Jak jestes z kaczorów to musisz kwakać jak kaczor.. widocznie
teraz taka moda...a co ja mówie za komuchów nie było lepiej..miałeś
czerwona książeczkę też byłeś "gość"...
tak więc wszystkim kolegom zycze naprawdę hapy endu jakikolwiek on by nie
wygladał (rozstanie albo prawdziwy awans...)
 
Back
Do góry