Panie Sławku, przy aktach mianowania do korpusu sprawa dyła do wygrania bez problemu. Chodzi mi konkretnie o zapis dotyczący byłych kierowników. Średnio rozgarnięta małpa potrafiłaby rozróżnić znaczenie zapisu "pełnił funkcję przed wejściem w życie..." od "pełnił funkcję w momencie wejścia w życie..." , także tutaj Sąd (mimo małpiego uporu MF-u) miał sprawę prostą.
Natomiast czy jest już jakaś wygrana bądź przegrana sprawa o mianowanie na stopień w danym korpusie, np.: rewident na st. rachmistrza ? Uzasadnienie sądowe dałoby nam pogląd na podejście Sądu do sprawy.
Podany przez Pana przykład wcale nie jest dla mnie przekonujący. Nadal mamy tu pełną uznaniowość, bo Dyrektor może stwierdzić, że ten nieprzydatny, wg niektórych, kierunek (np.: biologia) będzie super-ekstra-bombastyczny w porównaniu do dziennych studiów prawniczych (dyskryminacja studiów zaocznych ? a fe, Panie Sławku ;-) ). Kierunek ten będzie lepszy i od 3 fakultetów, bo pan Dyrektor potrzebuje na stanowisku kierownika kogoś, kto się zna na rozmnażaniu ochotki australijskiej i wie, jak odróżnić żółwia stepowego od błotnego. Prawników to Dyrektor ma w dziale prawno-organizacyjnym, a na oddziale potrzebuje kogoś , kto ma chociaż blade pojęcie o CITES i mgliste o WPR. A języki obce są zbędne, bo na oddziale jest komplet słowników.
No, i już faktycznie w sądzie będzie ciekawie, to Panu przyznam.
A co będzie, jeśli kandydaci będą mieli zbliżone kwalifikacje, lub też całkiem odmienne, ale również potrzebne, np.: jeden ma doświadczenie w odprawie samochodów osobowych, drugi ciężarówek, a trzeci zna się na procedurach wywozowych WPR, a mamy do czynienia z drogowym przejściem osobowo/towarowym ? Łatwy wybór ? A dla sędziego, który nie ma żadnego pojęcia o naszej pracy ?
Gdy zejdziemy na poziom stanowisk nie-kierowniczych robi się już ekstra ciekawie, bo jak stanowisko eksperta będzie jedno, kandydatów trzydziestu siedmiu, a potem 36 zechce iść do sądu ? Czy sędziowie będą się bawić w takie "rozstrzyganie o wyższości szynki nad schabem", czy po prostu stwierdzą, że polityka kadrowo-awansowa należy do kompetencji DIC i sąd może co najwyżej orzec o tym, czy przy powołaniu danego kierownika nie złamano prawa, np.: pod względem wymaganego stopnia służbowego i wykształcenia potrzebnego na to stanowisko, co jest określone w UoSC.
Chyba pozostanie nam tylko sprawdzenie tego na własnej skórze. Czuję, jak spełnia się chińskie powiedzenie : "obyś żył w ciekawszych czasach".
Życzę powodzenia w tej nierównej walce, bo przecież stoimy po tej samej stronie, tylko ja jestem większym pesymistą.
P.S. Rybko, słusznie piszesz, że "kwestia jest nie-roz-wią-zy-wal-na w sposób ZADOWALAJĄCY POCZUCIE SPRAWIEDLIWOŚCI". Tak już sobie dawno odpowiedziałem. Zawsze będą osoby niezadowolone i szczęśliwe z takiego, a nie innego obrotu rzeczy. Pytanie tylko po której stronie będziemy "MY" ?
<żart> Bo czy demokracja, to nie jest dyktatura większości nad mniejszością ?