W ubiegłym roku tony truskawek zgniły na polach, bo nie było rąk do pracy. Dlatego teraz do zbiorów ściągani są Białorusini.

Fot. Rafal Siderski
ZOBACZ TAKŻE
SERWISY
2,5 zł - tyle w tym roku będzie można zarobić za zebranie kobiałki truskawek na plantacji. Dla wielu Polaków to za mało, a praca w skwarze za ciężka. Dlatego podlascy plantatorzy po raz pierwszy sięgają po pracowników zza wschodniej granicy. W ubiegłym roku truskawki zgniły na setkach hektarów, bo Polska otworzyła rynek pracy dla obywateli Białorusi, Ukrainy i Rosji dopiero pod koniec lipca.
Ostatnia deska ratunku ze Wschodu
W gminie Korycin są największe plantacje truskawkowe w Podlaskiem. Uprawia je ponad 200 gospodarzy i wszyscy mają problem ze znalezieniem pomocników. Owoce z plantacji trzeba zacząć zbierać z początkiem czerwca. Dlatego rolnicy nie mogą już dłużej czekać i sprowadzają ludzi do pracy z Białorusi.
Wystarczy tylko zgłosić się z deklaracją o chęci zatrudnienia obcokrajowca do Powiatowego Urzędu Pracy. Pracowników szuka się przez prywatnych pośredników, czasem przez ogłoszenia we wschodniej prasie. Ci muszą postarać się o wizę w konsulacie właściwym dla miejsca zamieszkania.
- W ubiegłym tygodniu zgłosił się do nas gospodarz z Polski, który zapowiedział, że zaprosi sto osób. W tym tygodniu codziennie wydajemy około 30 wiz pracowniczych dla zatrudnianych w rolnictwie. Spodziewam się, że codziennie ta liczba będzie rosła - mówi Bartłomiej Jakubik, zastępca konsula w Grodnie.
- Mam już zaklepane 30 osób i zastanawiam się, czy ściągać dodatkowe 15. Muszę ubezpieczyć ich w ZUS i wyrobić wizy pracownicze, to nieuniknione koszty. Nie mogę jednak dopuścić do sytuacji z ubiegłego roku: zmarnowały mi się truskawki z półhektarowej uprawy, straciłem około 60 tys. zł - mówi Franciszek Banel, plantator ze wsi Kumiała.
Obcokrajowcy mają prawo pracować u nas raz na pół roku przez trzy miesiące. Bez zezwolenia i tylko na podstawie wizy pracowniczej. Plantator z Kumiałej przyznaje jednak, że pomocnicy będą potrzebni tylko od 10 czerwca przez półtora miesiąca.
- Pokazałem innym gospodarzom we wsi, jak wypełniać wnioski o sprowadzenie ludzi. Wygląda na to, że na wielu plantacjach będą tylko Białorusini - mówi rolnik.
Ostatnia chwila
W Powiatowym Urzędzie Pracy w Sokółce, gdzie administracyjnie przypisana jest gmina Korycin, w kwietniu złożono aż 73 oświadczenia o zatrudnieniu obcokrajowców w sektorze rolnictwa, a w maju 69. - I codziennie dochodzą kolejne, w tym tygodniu spodziewamy się rekordu - mówi Małgorzata Ejsmont z Powiatowego Urzędu Pracy w Sokółce.
Jak powiedział nam konsul generalny w Grodnie Adam Bernatowicz, na wydanie dokumentów trzeba czekać siedem do dziesięciu dni. - Ruch wizowy odbudował się po grudniowej i styczniowej zapaści, która nastąpiła po wejściu Polski do strefy Schengen. Spodziewam się, że jeśli wniosków będzie coraz więcej, czas oczekiwania wydłuży się do 13 dni - mówi Bernatowicz.
Bartłomiej Jakubik, zastępca konsula: - Można powiedzieć, że to ostatnia chwila, żeby się na to zdecydować i ściągnąć pracowników w sezonie. Później konsulaty nie zdążą z wydaniem pozwoleń.


Fot. Rafal Siderski
ZOBACZ TAKŻE
- Amerykanie z Kimballa zbudują fabrykę w Sadach (27-05-08, 22:00)
- Tysiące niepełnosprawnych może stracić pracę (29-05-08, 10:11)
- Bezrobotni to lenie i nieuki? (28-05-08, 15:27)
- Mniej skarg wpływa do Inspekcji Pracy (28-05-08, 10:19)
- Centralwings porozumie się z niedoszłymi pracownikami (26-05-08, 09:52)
- Dylemat mamy: dziecko czy praca? (26-05-08, 09:20)
- Biedronka kusi pracowników (25-05-08, 23:40)
SERWISY
2,5 zł - tyle w tym roku będzie można zarobić za zebranie kobiałki truskawek na plantacji. Dla wielu Polaków to za mało, a praca w skwarze za ciężka. Dlatego podlascy plantatorzy po raz pierwszy sięgają po pracowników zza wschodniej granicy. W ubiegłym roku truskawki zgniły na setkach hektarów, bo Polska otworzyła rynek pracy dla obywateli Białorusi, Ukrainy i Rosji dopiero pod koniec lipca.
Ostatnia deska ratunku ze Wschodu
W gminie Korycin są największe plantacje truskawkowe w Podlaskiem. Uprawia je ponad 200 gospodarzy i wszyscy mają problem ze znalezieniem pomocników. Owoce z plantacji trzeba zacząć zbierać z początkiem czerwca. Dlatego rolnicy nie mogą już dłużej czekać i sprowadzają ludzi do pracy z Białorusi.
Wystarczy tylko zgłosić się z deklaracją o chęci zatrudnienia obcokrajowca do Powiatowego Urzędu Pracy. Pracowników szuka się przez prywatnych pośredników, czasem przez ogłoszenia we wschodniej prasie. Ci muszą postarać się o wizę w konsulacie właściwym dla miejsca zamieszkania.
- W ubiegłym tygodniu zgłosił się do nas gospodarz z Polski, który zapowiedział, że zaprosi sto osób. W tym tygodniu codziennie wydajemy około 30 wiz pracowniczych dla zatrudnianych w rolnictwie. Spodziewam się, że codziennie ta liczba będzie rosła - mówi Bartłomiej Jakubik, zastępca konsula w Grodnie.
- Mam już zaklepane 30 osób i zastanawiam się, czy ściągać dodatkowe 15. Muszę ubezpieczyć ich w ZUS i wyrobić wizy pracownicze, to nieuniknione koszty. Nie mogę jednak dopuścić do sytuacji z ubiegłego roku: zmarnowały mi się truskawki z półhektarowej uprawy, straciłem około 60 tys. zł - mówi Franciszek Banel, plantator ze wsi Kumiała.
Obcokrajowcy mają prawo pracować u nas raz na pół roku przez trzy miesiące. Bez zezwolenia i tylko na podstawie wizy pracowniczej. Plantator z Kumiałej przyznaje jednak, że pomocnicy będą potrzebni tylko od 10 czerwca przez półtora miesiąca.
- Pokazałem innym gospodarzom we wsi, jak wypełniać wnioski o sprowadzenie ludzi. Wygląda na to, że na wielu plantacjach będą tylko Białorusini - mówi rolnik.
Ostatnia chwila
W Powiatowym Urzędzie Pracy w Sokółce, gdzie administracyjnie przypisana jest gmina Korycin, w kwietniu złożono aż 73 oświadczenia o zatrudnieniu obcokrajowców w sektorze rolnictwa, a w maju 69. - I codziennie dochodzą kolejne, w tym tygodniu spodziewamy się rekordu - mówi Małgorzata Ejsmont z Powiatowego Urzędu Pracy w Sokółce.
Jak powiedział nam konsul generalny w Grodnie Adam Bernatowicz, na wydanie dokumentów trzeba czekać siedem do dziesięciu dni. - Ruch wizowy odbudował się po grudniowej i styczniowej zapaści, która nastąpiła po wejściu Polski do strefy Schengen. Spodziewam się, że jeśli wniosków będzie coraz więcej, czas oczekiwania wydłuży się do 13 dni - mówi Bernatowicz.
Bartłomiej Jakubik, zastępca konsula: - Można powiedzieć, że to ostatnia chwila, żeby się na to zdecydować i ściągnąć pracowników w sezonie. Później konsulaty nie zdążą z wydaniem pozwoleń.