
z całą odpowiedzialnością stwierdzam, że kiedyś do cła przyjmowano ludzi z większymi predyspozycjami nie mówiąc już o kulturze. twierdzę, że kiedyś byliśmy szlachtą ( w dobrym tego słowa znaczeniu) wśród mundurówek. teraz nasz obraz psują ci, którzy zaliczyli jakiś tam test i przeszli (sic!) krótkie, teoretyczne szkolenie

albo dostali się w inny dziwny sposób do służby (?). po siedemnastu latch tyry na miedzy, przeniosłem się do jednego z urzędów, bo krew mnie zalewała pracując (na szczęście dotyczy to mniejszości) z "ambitną" (dotyczy również S.G.) młodzieżą i mogło to grozić poważnym uszczerbkiem na zdrowiu wymienionych, a co za tym idzie pozbawieniem mojej rodziny chleba. tak więc cudownie odpoczywam (psychicznie) i klepię decyzję za decyzją z uśmiechem na twarzy. radochę gaszą tylko informacje o "wyczynach" naszych kolegów na granicy lub przegięcia ze strony podróżnych. no cóż, ale taka to psia służba.
pozdrowienia dla wszystkich z obu stron barykady