... a petenci się tym ogromnie przejmą....
Nie oszukujmy się, społeczeństwo Nas nie poprze, społeczeństwo uważa Nas za zło konieczne. Jesteśmy lubiani dokładnie tak jak "kanary" w autobusie. Jeżeli z kimś współpracujemy dłużej, mamy szansę to zmienić. Ale nie do tego stopnia by "petenci" ujęli się za nami.
Dyrektor i osoby władne coś zmienić, nie ruszą palcem. Bo po co wydawać pieniądze, bądź dzielić inaczej, skoro nie muszą ? A nie muszą, bo co im zrobimy ?
Udało im się Nas skłócić i podzielić. Nie jesteśmy w stanie podjąć jednolitych i skoordynowanych działań.
Łatwo powiedzieć "strajk włoski", "protest" itp. Ale co z tego wyjdzie ?
Przypuszczam że to samo co z ostatnich protestów na granicy...
Żeby to miało sens, musielibyśmy WSZYSCY zareagować i np. od 15 tego miesiąca rozpocząć taki strajk, nie oglądając się na związki, oraz tych kolegów, którym udało się, nie oszukujmy się, po Naszych plecach, wejść na wygodniejsze posadki. Wśród nich jest bardzo niewielu takich, którzy swoją pracą i wiedzą zasłużyli na to. I to jest najsmutniejsze w tym.
Tylko w takim wypadku, kiedy Nasze działania, legalne i w ramach przepisów, naraziły by na wielomilionowe straty podmioty które obsługujemy, lub choćby zagroziły takimi stratami, była by szansa na zmianę tej sytuacji.
Pieniądze rządzą wszystkim.
Proste.
Pytanie co zrobimy ?