Celnicy protestują, a podróżni klną
Od ubiegłego czwartku w siedmiu Izbach Celnych na terenie kraju trwa protest, będący konsekwencją sporu zbiorowego Związku Zawodowego Pracowników Izb Celnych z dyrekcjami, a na przejściach granicznych przewoźnicy zmęczeni długim czekaniem na odprawę urządzają blokady.
Medyka. Niedziela wieczór. Z pawilonu odpraw dla przejścia pieszego prawie nikt nie wychodzi. Za to po drugiej stronie w tzw. „leju” kłębi się spory tłum mocno niezadowolonych podróżnych. Ludzie głośno klną na celników, którzy bardzo skrupulatnie sprawdzają wszystkich i zawracają każdego, kto ma więcej niż jedną paczkę papierosów. Takie obowiązują przepisy – wyjaśniają uprzejmie i na dowód wręczają podróżnym ulotki z wykazem towarów i ich ilości, jakie można wwieźć do Polski. Po stronie ukraińskiej kolejka aut oczekujących na wjazd do Polski sięga kilku kilometrów. W tym czasie przed przejściem drogowym w Korczowej kierowcy tirów zdenerwowani zbyt długim oczekiwaniem na odprawę blokują samochodami drogę do przejścia. Na budynkach należących do celników powiewają flagi i wiszą transparenty z napisem „protest”.
Protest
– 27 czerwca tego roku weszliśmy w spór zbiorowy z dyrektorem przemyskiej Izby Celnej – mówi Alicja Tokarz, przewodnicząca Związku Zawodowego Pracowników Izby Celnej w Przemyślu. – Przedstawiliśmy cztery podstawowe postulaty: wprowadzenie uprawnień dla funkcjonariuszy celnych w postaci zaopatrzenia emerytalnego dla służb mundurowych, zapewnienie restytucji uprawnień funkcjonariuszy celnych przywracanych do służby, zapewnienie ochrony prawnej przy wykonywaniu obowiązków służbowych oraz zwiększenie uposażenia dla każdego pracownika i funkcjonariusza służby celnej. Ponieważ rokowanie i mediacje nie przyniosły skutku, 11 października ogłosiliśmy akcję protestacyjną polegającą na oflagowaniu budynków i informowaniu opinii publicznej o powodach protestu.
Na pytanie, czy protest polega na tak zwanym włoskim strajku, Alicja Tokarz odpowiedziała, że ustawa o służbie celnej nie zezwala na strajk. – Można tylko przeprowadzić akcję protestacyjną, możemy osiągnąć swoje cele. Naszego protestu nie można też łączyć z nadchodzącymi wyborami, bo przecież początek sporu zbiorowego był jeszcze w czerwcu. Przewodnicząca nie ukrywa, że protest może spowodować utrudnienia i niedogodności dla podróżnych i przewoźników. Dlatego też przygotowano do rozdawania ulotki wyjaśniające, czego domagają się celnicy. Szef służby celnej Marian Banaś – zdaniem przewodniczącej – nie kwapi się do dialogu ze związkami zawodowymi. – To my, celnicy wypracowujemy do budżetu państwa prawie 49 procent wpływów, a młody funkcjonariusz, znający języki, po studiach, zarabia 1300 złotych. Nie wiadomo jak długo potrwa protest. Przewodnicząca mówi, że do skutku.
ŻYCIE PODKARPACKIE _ Jacek SZWIC