Danzigerzoll
Nowy użytkownik
- Dołączył
- 14 Marzec 2006
- Posty
- 118
- Punkty reakcji
- 0
Podpisuję się w pełni pod postem rybki. To jest istota sprawy. Nacisk od dołu, mądry i oparty na rzetelnej wiedzy - to jest metoda działania przeciwko miernotom, koniunkturalistom i konformistom. Nie każdy kierownik jest właściwym człowiekim na właściwym miejscu, nie każdy oficer jest godny tego stopnia (choć - powtarzam - wielu oficerów nie pełni funkcji kierowniczych), ale do każdego człowieka jest klucz.
Tytułem dopełnienia moich powyższych wypowiedzi chciałem dodać jeszcze jedną refleksję: Sporo mówi się w tym wątku o oficerach w Służbie Celnej, niektórzy z tutejszych bywalców sugerują stosowanie analogicznych zachowań oficerów "celnych" do przywołanych, godnych szacunku zachowań oficerów innych służb. Jest jedno małe "ale". Ja nie widzę analogii pomiędzy oficerem SC a oficerem np. Straży Granicznej. Nie widzę tej analogii, gdyż mój stopień oficerski jest - paradoksalnie - stopniem administracyjnym, nie służbowym. Moim szefem jest minister właściwy do spraw finansów publicznych, mój status zawodowy jest zbliżony do statusu urzędnika skarbówki (stosunek mianowania jest tu miłym zamydlaczem oczu, zacnym zastosowaniem triku nomenklaturowego), mój mundur nie daje mi takich uprawnień i przywilejów jak mundur oficera Straży Granicznej (daje mi za to podobne obowiązki i odpowiedzialność służbową, obowiązki zaś nawet szersze, bo wymagające znajomości nieco większej ilości regulacji prawnych). Stara baśń: ani my służba, ani my pracownicy administracji publicznej. Hybryda...
Byłem przy tym, gdy walczyliśmy o pierwszą ustawę o Służbie Celnej. Byłem tym, który współnawoływał do refleksji, iż podpisujemy się pod aktem prawnym, który wstawi nam łby w chomąta nie dając w zamian niczego, a wbije nas w takie atrakcje jak alokacja i zwalnianie ludzi z tytułu tymczasowego aresztowania. No i mamy ciekawe życie...
Tytułem dopełnienia moich powyższych wypowiedzi chciałem dodać jeszcze jedną refleksję: Sporo mówi się w tym wątku o oficerach w Służbie Celnej, niektórzy z tutejszych bywalców sugerują stosowanie analogicznych zachowań oficerów "celnych" do przywołanych, godnych szacunku zachowań oficerów innych służb. Jest jedno małe "ale". Ja nie widzę analogii pomiędzy oficerem SC a oficerem np. Straży Granicznej. Nie widzę tej analogii, gdyż mój stopień oficerski jest - paradoksalnie - stopniem administracyjnym, nie służbowym. Moim szefem jest minister właściwy do spraw finansów publicznych, mój status zawodowy jest zbliżony do statusu urzędnika skarbówki (stosunek mianowania jest tu miłym zamydlaczem oczu, zacnym zastosowaniem triku nomenklaturowego), mój mundur nie daje mi takich uprawnień i przywilejów jak mundur oficera Straży Granicznej (daje mi za to podobne obowiązki i odpowiedzialność służbową, obowiązki zaś nawet szersze, bo wymagające znajomości nieco większej ilości regulacji prawnych). Stara baśń: ani my służba, ani my pracownicy administracji publicznej. Hybryda...
Byłem przy tym, gdy walczyliśmy o pierwszą ustawę o Służbie Celnej. Byłem tym, który współnawoływał do refleksji, iż podpisujemy się pod aktem prawnym, który wstawi nam łby w chomąta nie dając w zamian niczego, a wbije nas w takie atrakcje jak alokacja i zwalnianie ludzi z tytułu tymczasowego aresztowania. No i mamy ciekawe życie...