Obawiam się, że przyjęcie propozycji pracy dla naszych ucywilnianych kolegów wcale nie musi być dobrym rozwiązaniem ...
I według mnie, nie jest to dobre rozwiązanie!
"Trąbię" o tym od miesięcy, "wyłuskując" coraz to inne "haczyki", możliwe do zastosowania.
Niestety, szokująco ośmielam się nie w pełni zgadzać ze zdaniem "zawodowców", o którym np. pisze @anastazja, wobec czego moje słowa
na samym wstępie są uznawane za majaczenia "niedorozwoja".
Nie żalę się, bo doskonale rozumiem wywoływane przez siebie wrażenie.
Poprzez proste brzmienie, przy bardzo złożonej strukturze, te "szalone twierdzenia" wymagają nadzwyczaj poważnej i bardzo głębokiej analizy. "Błędne koło" pierwotnych powodów (na samym wstępie), absolutnie wyklucza aż tak niezależne przemyślenie i choćby próbę faktycznej analizy "kilku-wątkowych" wniosków.
Któreś z "pomysłów" przedstawiłem również paru wykładowcom Prawa, z pytaniem o ich prawidłowość.
O dziwo, uznali je za w pełni sensowne. Przyznam jednak - stwierdzili jak jeden mąż, iż znając środowisko, trudno będzie znaleźć
właściwego mecenasa, bo prawnicy główny zarobek opierający na sprawach prostych i oczywistych; takich jak ta albo się nie podejmą, albo inni (co gorsza) podejmą obłudnie, zakładając
z góry "odpuszczenie" części z kilku-wątkowych założeń i w konsekwencji przegraną (a zarobek jest).
ps
Dwuwymiarowość w malarstwie była kiedyś "świętością" i przy pierwszych włączeniach światło-cienia do trójwymiaru, został on odrzucony! Np. w takim portrecie, "widziano" jedynie brud i "narośle" na twarzy.
Dlatego to, co się "widzi", zależy nie tylko od przedstawionego obrazu lecz także od sposobu patrzenia ...