Po wyroku ze Szczecina mam przeczucie, że sami będą chcieli to jakoś naprawić. Gdyby nawet udało się to przepchnąć w kraju, to w Strasburgu może być więcej porażek, niż Polska ma w całej dotychczasowej 25 letniej historii z ETPCz. To naprawdę jest gruby kaliber finansowy i prestiżowy. Sąd w Szczecinie nie we wszystkim przyznał nam rację, ale to co wytknął, jest mocne i poparte konkretną analizą. Bezprecedensowe potraktowanie funkcjonariuszy i stosunku służbowego. Gdyby doszło do sporu w ETPCz jeden taki wyrok i argumenty w nim zawarte będą ważyły więcej, niż kilkadziesiąt postanowień wypuszczonych obok tematu. Tam, jeżeli skarga jest dopuszczalna, a jak wyczerpiemy tryb krajowy nie powinno być wątpliwości, nad sprawą pochyla się 5 albo 7 sędziów. Powinni wychwycić różnicę pomiędzy pracownikiem i kodeksem pracy, a funkcjonariuszem i pragmatyką służbową, co u nas niektórym sędziom w pojedynkę się nie udaje. Ciągle zmieniają ustawę wprowadzającą, więc to jeszcze też da się naprawić. Dzisiaj to twórcom tych dziwactw powinno na tym zależeć bardziej, niż nam. W imię czego to ryzyko? Ucywilnili 3,5 tys. (25% SC) z czego część sami już przywrócili, kilkuset wygasili. Jestem pewien, że SKAS planując tę reformę liczył na proporcje odwrotne ucywilnianych, do pozostawionych w mundurze. Jeżeli chodziłoby o emerytury, to te 3,5 czy 4 tys. to trzeba liczyć nie jako procenty, a promile w stosunku do wszystkich podpadających pod zaopatrzenie. Poza tym na tych warunkach co przyjęli to dużej części i tak bardziej opłaci się ZUS. Ja nie pojmuje co osiągnięto tym strategicznym manewrem i po co ten upór. Pewnie już dzisiaj, biorąc pod uwagę czas poświęcony przez radców prawnych na batalię sądowe, koszty przewyższyły zyski z tych obciętych niektórym pensji, a końca tego wszystkiego nie widać. Ale może mam trochę za dużo optymizmu co do skłonności niektórych do refleksji.