Chciałbym zapytać osoby zorientowane w temacie, jak teraz oficjalnie, wygląda sprawa z podwyżkami i awansami "na stanowisku" - czyli na tak zwanych widełkach? Podobno stanowisk teraz nie ma, wartościowania również. Nie ma więc tych śmiesznych konkursów (śmiesznych, bo jeden startujący był oszustem - znał wynik, a reszta - głupcami, bo naiwnie startowali).
W jaki sposób można teraz uzyskać podwyżkę. Pytam o drogę oficjalną - tej z którą się dotychczas spotkałem, z racji przynależności do brzydszej połowy gatunku, nie jestem w stanie wdrożyć.
Czy np. bezpośredni przełożony może wystąpić do naczelnika/dyrektora z wnioskiem, czy sam zainteresowany może w jakiś sposób zmobilizować przełożonego do takich działań?
Czy jest to uregulowane w ustawie, bądź innych aktach prawnych... pytam, bo nie chcę wywarzać otwartych drzwi...
Czy pozostaje jedynie droga sądowa na zasadzie pozwu o dyskryminacje (jedna komórka, te same obowiązki, różne widełki - od specjalisty do wypasionego eksperta).
Zdaję sobie sprawę z szans na powodzenie takiego działania (nie jestem z rodziny ministerialnej) i konsekwencji możliwych, zwłaszcza teraz, w epoce dobrej zmiany i wszechobecnych misiewiczów z klubu BMW (bierny, mierny ale wierny), gotowych dla zadowolenia góry zrobić wiele, ale mimo wszystko, chciałbym spróbować.
W jaki sposób można teraz uzyskać podwyżkę. Pytam o drogę oficjalną - tej z którą się dotychczas spotkałem, z racji przynależności do brzydszej połowy gatunku, nie jestem w stanie wdrożyć.
Czy np. bezpośredni przełożony może wystąpić do naczelnika/dyrektora z wnioskiem, czy sam zainteresowany może w jakiś sposób zmobilizować przełożonego do takich działań?
Czy jest to uregulowane w ustawie, bądź innych aktach prawnych... pytam, bo nie chcę wywarzać otwartych drzwi...
Czy pozostaje jedynie droga sądowa na zasadzie pozwu o dyskryminacje (jedna komórka, te same obowiązki, różne widełki - od specjalisty do wypasionego eksperta).
Zdaję sobie sprawę z szans na powodzenie takiego działania (nie jestem z rodziny ministerialnej) i konsekwencji możliwych, zwłaszcza teraz, w epoce dobrej zmiany i wszechobecnych misiewiczów z klubu BMW (bierny, mierny ale wierny), gotowych dla zadowolenia góry zrobić wiele, ale mimo wszystko, chciałbym spróbować.