N
Nie zarejestrowany
Gość
A czy przypadkiem nie zapomnieliśmy wszyscy o kasjerkach (ach). Czy ktoś choć raz zastanowił się dlaczego tak mało chętnych jest do pracy w kasie. Młodzi bronią się jak diabeł przed święconą wodą? Dlaczego? Czy ktoś potrafi opowiedzieć na to pytanie?
Wartościowanie na pewno nie przyczyni się do tego, że młodzi chętnie zaczną garnąć się do kasy.
Pobieranie próbek zostało zwartościowane na 2 pkt. a wszystkie czynności kasowe, najbardziej odpowiedzialne i czasochłonne na oddziale na 1 pkt. Czy ten kto ustalał te kryteria zdawał sobie sprawę jak wygląda praca w kasie, gdzie niejednokrotnie brakuje czasu aby zrobić sobie herbatę. Choć z pozoru wydaje się, że wszystkie czynności wykonywane w kasie są proste i powtarzalne to niestety tylko złudzenie dla tych, którzy tam nie pracowali.
A gdyby tak pewnego dnia wszystkie kasy zostały zamknięte z powodu nagłej epidemii np. grypy, to kto by wtedy je zastąpił ? Może kierownicy a może koledzy zwartościowani na starszych specjalistów lub młodszych ekspertów? Nie wiem czy godność pozwoli bo kasjerka to tylko marny młodszy specjalista, no ewentualnie jak kierownik w swojej wielkiej dobroduszności wpisał jeszcze łaskawie np. pobieranie próbek i kontrolę podróżnych (choć czasu na to nie ma ,bo podrapać się nawet nie można) to ewentualnie specjalista z dużą dozą wdzięczności aż do emerytury.
Pytam się czy związki zawodowe chociaż raz upomniały się o kasjerki, o ich wartościowanie?
Wartościowanie na pewno nie przyczyni się do tego, że młodzi chętnie zaczną garnąć się do kasy.
Pobieranie próbek zostało zwartościowane na 2 pkt. a wszystkie czynności kasowe, najbardziej odpowiedzialne i czasochłonne na oddziale na 1 pkt. Czy ten kto ustalał te kryteria zdawał sobie sprawę jak wygląda praca w kasie, gdzie niejednokrotnie brakuje czasu aby zrobić sobie herbatę. Choć z pozoru wydaje się, że wszystkie czynności wykonywane w kasie są proste i powtarzalne to niestety tylko złudzenie dla tych, którzy tam nie pracowali.
A gdyby tak pewnego dnia wszystkie kasy zostały zamknięte z powodu nagłej epidemii np. grypy, to kto by wtedy je zastąpił ? Może kierownicy a może koledzy zwartościowani na starszych specjalistów lub młodszych ekspertów? Nie wiem czy godność pozwoli bo kasjerka to tylko marny młodszy specjalista, no ewentualnie jak kierownik w swojej wielkiej dobroduszności wpisał jeszcze łaskawie np. pobieranie próbek i kontrolę podróżnych (choć czasu na to nie ma ,bo podrapać się nawet nie można) to ewentualnie specjalista z dużą dozą wdzięczności aż do emerytury.
Pytam się czy związki zawodowe chociaż raz upomniały się o kasjerki, o ich wartościowanie?