wolność słowa
Nowy użytkownik
- Dołączył
- 28 Luty 2011
- Posty
- 31
- Punkty reakcji
- 0
Jest XXI wiek, środek europy, Polska. 22 lata po upadku systemu totalitarnego, żyjemy zdawałoby się, w demokratycznym państwie prawa gdzie, zgodnie z najlepszymi wzorcami, panują zdrowe zasady wolnego rynku, wolnej konkurencji, równego dostępu do rynku pracy i co dla nas istotne, nowoczesne, profesjonalne metody zarządzania firmami odbiegające mocno na drugi biegun od starych, pamiętnych czasów kiedy to, jak w piosence „można było pospać sobie za maszyną, nic nie robić i pić tanie wino”. Niestety myli się ten kto myśli, że udało nam się całkowicie zdjąć piętno komuny, ponieważ oto istnieje w dzisiejszych czasach prawdziwy relikt komunizmu. Izba Celna w Przemyślu, czerpiąca garściami wzorce ze wszystkich okresów tamtego strasznego czasu, począwszy od terroru stalinowskiego, poprzez gomułkowskie prostactwo i gierkowską propagandę sukcesu, na dyktaturze ślepoWRONa kończąc.
Idąc śladem wielkiego guru manipulacji i socjotechniki z Zacisznej można zapytać o przykłady-fakty. Proszę uprzejmie:
1. Nie matura lecz chęć szczera zrobi z ciebie oficera, powtarzano po wojnie. Jak jest dzisiaj w naszej firmie? Gdzie honor, odwaga, charyzma, szacunek wśród podwładnych, które to cechy kiedyś nieodłącznie towarzyszyły oficerom? To pytania retoryczne bo na powyższą ocenę trzeba sobie zapracować i zasłużyć osobowością i zachowaniem, a jaki koń jest, każdy widzi zwracając wzrok na Sielecką i Zaciszną. I nie zmieni tego nieuprawnione i niczym nieuzasadnione nazywanie się w mediach szeryfem, czy ściąganie marynarki i skakanie między stolikami połączone z nieskoordynowanym tańcem, który mamy czasem wątpliwą przyjemność obserwować na szkoleniach i spotkaniach z funkcjonariuszami. To nie działa, no chyba że mocno bawi i rozśmiesza ale jest to raczej rodzaj naśmiewania się z podwórkowego niedojdy niż zdrowy śmiech z inteligentnych żartów.
2. Nie tak dawno byliśmy niemymi świadkami wywiadu jakiego udzielił nasz Jaśnie Oświecony Pan Dyrektor w regionalnej rozgłośni radiowej i szczęki opadły. Najpierw samozwańczo określił się szeryfem co w Jego mniemaniu miało być porównaniem do bezwzględnie rozprawiającego się z przestępcami, legendarnego Wyatta Earpa z Dodge City, choć my Go odbieramy jako groteskowego Lucky Luke’a z bajek dla ufnych we wszystko dzieci. Następnie, po to chyba by wypaść błyskotliwie, opowiedział jak to od 10 miesięcy, na Jego polecenie, specjalne-izbowe brygady tygrysa we współpracy z innymi służbami rozpracowywały nieprawidłowości wśród podległych Jemu funkcjonariuszy i pierwsze efekty tej pracy widać. Dotyczy to różnych okoliczności, w różnych komórkach i w różnych obszarach. Zapomniał tylko dodać (chyba stremowany występem przed słuchaczami), że informacje i sygnały o niektórych patologiach otrzymywał już dużo wcześniej, zarówno On jak i Naczelnik UC w Przemyślu i to na piśmie, czego dowody aktualnie są w naszym posiadaniu, łącznie z informacjami pojawiającymi się cyklicznie w mediach i wówczas nie robili wraz z Naczelnikiem nic, poza ignorowaniem doniesień, szykanowaniem ludzi, którzy owe patologie zgłaszali, nazywaniem donoszących mediów szmatławcami i generalnie stosowaniem znanych z czasów komunistycznych reżimów, uników wobec zadających pytania o prawdę. Natomiast największe zainteresowanie w Nich budziło to, skąd zwykli robole mają takie informacje i jak można się do nich dobrać żeby zamknęli pyski, czym wzbudzali w nas niemały ubaw przy okazji dając nam kolejny dowód na to, że Oni również mają wiedzę na te same tematy tylko z niewiadomych przyczyn (a może z wiadomych) próbują wszystko zamiatać pod dywan. Zapomniał również Wyatt sprostować na początku wywiadu, że nikt nie został jeszcze zatrzymany co wyraźnie sugerował dziennikarz, poprawka nastąpiła dopiero pod koniec tej bulwersującej i żenującej rozmowy. Nie zapomniał natomiast podkreślić, że w związku z tym zdążył już zawiesić pięcioro funkcjonariuszy przytakując, kiedy padły słowa jakoby „brali łapówki za fałszowanie dokumentów”. Kłamca, obrazoburca! Toż to skandal!- krzyknęli funkcjonariusze, widząc na stanowiskach w pracy tych o których mówił Jegomość, odnosząc się jednocześnie do treści Art. 5 § 1 i 2 kpk, którego najwyraźniej Pan Dyrektor nie zna. Zaraz jednak w głowach funkcjonariuszy przyszło opamiętanie, bo ów Pan przepisów będących w obrocie prawnym w Polsce znać nie musi, gdyż „z zawodu jest Dyrektorem” i po ewentualnym upadku ze stołka za nisko nie zleci, co gwarantuje Mu patologiczny i kryminogenny „opis i wartościowanie stanowisk” rzekomo rozjaśniający i prostujący ścieżkę kariery, którego był i jest razem ze swoimi dworzanami gorącym orędownikiem i piewcą zalet. Wiemy już dlaczego. Nawiasem mówiąc przykład bezpodstawnego pomawiania i stosunek do podległych funkcjonariuszy przez osoby zarządzające nasza firmą został pobieżnie już opisany w temacie ”zamykani celnicy”. Ponadto i tak wszyscy wiedzą, że takie nagłe przypomnienie sobie o sytuacji w innych oddziałach jest niczym innym jak próbą odwrócenia uwagi od istotnego problemu który leży gdzie indziej, a który teraz próbuje się za wszelką cenę rozmyć zakrzykując jakimiś wyimaginowanymi sprawami takimi jak choćby na „pyłku” gdzie po chamsku zrobiono z Bogu ducha winnych ludzi ofiary i przylepiono łatkę złoczyńców. Na szczęście nikt w to nie wierzy poza może dziennikarzem, oczywiście Lucky Lukiem i paroma Naczelnikami ponieważ funkcjonariusze ci uchodzą wśród swoich współpracowników za uczciwych i rzetelnych pracowników, są darzeni zaufaniem i o dziwo zawsze byli powściągliwi w krytykowaniu władzy jaka by ona nie była gdyż byli jej wierni i ufni. Miejmy nadzieję, że sąd szybko i tych kilku wierzących, z błędu wyprowadzi bo prawdy nie da rady zapaskudzić na trwałe jakimś doraźnym tynkiem PR-u.
3. Że przykład idzie z góry lub ryba psuje się od głowy- jak kto woli, widać w działaniach NUC, który smaga postępowaniami dyscyplinarnymi jak batem, z celowym rozmysłem i oficjalnie wypowiada się jeszcze w trakcie postępowań o winie oskarżonego sugerując bezczelnie umyślność, przyjmowanie korzyści, etc. Nie dziwi to jednak biorąc pod uwagę, że występuje jako sędzia we własnych sprawach i usprawiedliwiamy Go mając świadomość Jego rozbuchanego do granic ego. Tylko jakoś nachalnie nasuwa się nam porównanie do Nikodema Dyzmy, który będąc w cyrku krzyknął do rozjemcy w ringu „jak ja, prezes banku zbożowego mówię, że faulował to faulował!”. Porównanie zresztą celowe ponieważ zachowanie Pana Naczelnika też często jako żywo przypomina wzory rodem z cyrku. Do tego jeszcze dochodzi stawianie się w roli tego który wszystko wie najlepiej, ma patent na wszystko, maszeruje prosto, z otwartą przyłbicą i biada każdemu kto się ośmieli wypowiedzieć słowo krytyki bo każde negatywne stwierdzenie kwituje jako atak na jego osobę, a wiemy że tak reagują ludzie pełni rozmaitych kompleksów, patrzący w lustro codziennie i wmawiający sobie jacy są wspaniali i mądrzy, wreszcie mający nieczyste sumienie. Co innego On sam, Jemu wolno. Idąc za Nietschem można by powiedzieć: Tako rzecze Zaratustra, czego jako żywe mieliśmy przykłady na spotkaniach z funkcjonariuszami gdzie na kilka niewygodnych pytań lub sugestii reagował histerycznie, a po powrocie do Urzędu wszczynał akcje odwetowe wobec bezczelnie pytających (czytaj: wczesne szkolenia w Medyce). A przecież gdyby nie był taki zapatrzony z siebie i swoich zastępców-podszeptywaczy (szczególnie jeden bryluje w szeptaniu) to dziś nie miałby problemów jakie ma, bo wystarczyło podpisać kilka poleceń temperujących zapędy niektórych, minimum zaufania do zwykłych funkcjonariuszy i byłoby po sprawie. Tylko jak podpisać cokolwiek kiedy ręce zajęte trzymaniem stołka, a usta otwarte w nieprzerwanym słowotoku takim jak np. „kto nie wsiądzie do walca tego walec przejedzie”. Tylko nie wiemy do dzisiaj czy miał na myśli maszynę używaną do budowy dróg, taniec czy Walca. Wydaje się, że to taka retoryka w stylu miernego mówcy dotycząca tego konkretnego Walca, która teraz wychodzi bokiem bo trzeba zadać pytania: Co z tą perełką wschodu okraszoną zielonymi korytarzami i innymi „nowatorskimi” rozwiązaniami, którymi się tak Pan i Pan Dyrektor chwaliliście przed Szefem Służby i wszystkimi jedynie według was słusznymi, mediami? Dlaczego ten wizjoner Walec musiał odjechać zostawiając po sobie spustoszenie i przejście „drewniane”? Dlaczego teraz winić się zaczyna zwykłych funkcjonariuszy, a nie tych którzy mówili cały czas, że jest cacy, a mieli wszystkie narzędzia żeby temu zapobiec, nie wyłączając z tego grona KOC, NUC i DIC. Współczuć należy tylko temu kto przejął „perełkę” bo aby zrobić z tego przejście murowane potrzeba mnóstwo wysiłku, pracy, czasu i zdrowia, a i tak po wypełnieniu zadania znowu w jakimś wywiadzie lub lustracji przejścia przez SSC, śmietankę spije szeryf, a resztę zliże czarodziej z Zacisznej natomiast zasłużeni w nagrodę dostaną uścisk ręki, zapewnienia o swoim niebywałym kunszcie i zaraz potem zostaną zdjęci bo znów wypłynie jakiś znajomy, który ma żonę, brata, swata gdzieś wysoko lub przy kimś ważnym i trzeba będzie zaspokoić jego ambicje karierowicza...
dalszy ciąg poniżej
Idąc śladem wielkiego guru manipulacji i socjotechniki z Zacisznej można zapytać o przykłady-fakty. Proszę uprzejmie:
1. Nie matura lecz chęć szczera zrobi z ciebie oficera, powtarzano po wojnie. Jak jest dzisiaj w naszej firmie? Gdzie honor, odwaga, charyzma, szacunek wśród podwładnych, które to cechy kiedyś nieodłącznie towarzyszyły oficerom? To pytania retoryczne bo na powyższą ocenę trzeba sobie zapracować i zasłużyć osobowością i zachowaniem, a jaki koń jest, każdy widzi zwracając wzrok na Sielecką i Zaciszną. I nie zmieni tego nieuprawnione i niczym nieuzasadnione nazywanie się w mediach szeryfem, czy ściąganie marynarki i skakanie między stolikami połączone z nieskoordynowanym tańcem, który mamy czasem wątpliwą przyjemność obserwować na szkoleniach i spotkaniach z funkcjonariuszami. To nie działa, no chyba że mocno bawi i rozśmiesza ale jest to raczej rodzaj naśmiewania się z podwórkowego niedojdy niż zdrowy śmiech z inteligentnych żartów.
2. Nie tak dawno byliśmy niemymi świadkami wywiadu jakiego udzielił nasz Jaśnie Oświecony Pan Dyrektor w regionalnej rozgłośni radiowej i szczęki opadły. Najpierw samozwańczo określił się szeryfem co w Jego mniemaniu miało być porównaniem do bezwzględnie rozprawiającego się z przestępcami, legendarnego Wyatta Earpa z Dodge City, choć my Go odbieramy jako groteskowego Lucky Luke’a z bajek dla ufnych we wszystko dzieci. Następnie, po to chyba by wypaść błyskotliwie, opowiedział jak to od 10 miesięcy, na Jego polecenie, specjalne-izbowe brygady tygrysa we współpracy z innymi służbami rozpracowywały nieprawidłowości wśród podległych Jemu funkcjonariuszy i pierwsze efekty tej pracy widać. Dotyczy to różnych okoliczności, w różnych komórkach i w różnych obszarach. Zapomniał tylko dodać (chyba stremowany występem przed słuchaczami), że informacje i sygnały o niektórych patologiach otrzymywał już dużo wcześniej, zarówno On jak i Naczelnik UC w Przemyślu i to na piśmie, czego dowody aktualnie są w naszym posiadaniu, łącznie z informacjami pojawiającymi się cyklicznie w mediach i wówczas nie robili wraz z Naczelnikiem nic, poza ignorowaniem doniesień, szykanowaniem ludzi, którzy owe patologie zgłaszali, nazywaniem donoszących mediów szmatławcami i generalnie stosowaniem znanych z czasów komunistycznych reżimów, uników wobec zadających pytania o prawdę. Natomiast największe zainteresowanie w Nich budziło to, skąd zwykli robole mają takie informacje i jak można się do nich dobrać żeby zamknęli pyski, czym wzbudzali w nas niemały ubaw przy okazji dając nam kolejny dowód na to, że Oni również mają wiedzę na te same tematy tylko z niewiadomych przyczyn (a może z wiadomych) próbują wszystko zamiatać pod dywan. Zapomniał również Wyatt sprostować na początku wywiadu, że nikt nie został jeszcze zatrzymany co wyraźnie sugerował dziennikarz, poprawka nastąpiła dopiero pod koniec tej bulwersującej i żenującej rozmowy. Nie zapomniał natomiast podkreślić, że w związku z tym zdążył już zawiesić pięcioro funkcjonariuszy przytakując, kiedy padły słowa jakoby „brali łapówki za fałszowanie dokumentów”. Kłamca, obrazoburca! Toż to skandal!- krzyknęli funkcjonariusze, widząc na stanowiskach w pracy tych o których mówił Jegomość, odnosząc się jednocześnie do treści Art. 5 § 1 i 2 kpk, którego najwyraźniej Pan Dyrektor nie zna. Zaraz jednak w głowach funkcjonariuszy przyszło opamiętanie, bo ów Pan przepisów będących w obrocie prawnym w Polsce znać nie musi, gdyż „z zawodu jest Dyrektorem” i po ewentualnym upadku ze stołka za nisko nie zleci, co gwarantuje Mu patologiczny i kryminogenny „opis i wartościowanie stanowisk” rzekomo rozjaśniający i prostujący ścieżkę kariery, którego był i jest razem ze swoimi dworzanami gorącym orędownikiem i piewcą zalet. Wiemy już dlaczego. Nawiasem mówiąc przykład bezpodstawnego pomawiania i stosunek do podległych funkcjonariuszy przez osoby zarządzające nasza firmą został pobieżnie już opisany w temacie ”zamykani celnicy”. Ponadto i tak wszyscy wiedzą, że takie nagłe przypomnienie sobie o sytuacji w innych oddziałach jest niczym innym jak próbą odwrócenia uwagi od istotnego problemu który leży gdzie indziej, a który teraz próbuje się za wszelką cenę rozmyć zakrzykując jakimiś wyimaginowanymi sprawami takimi jak choćby na „pyłku” gdzie po chamsku zrobiono z Bogu ducha winnych ludzi ofiary i przylepiono łatkę złoczyńców. Na szczęście nikt w to nie wierzy poza może dziennikarzem, oczywiście Lucky Lukiem i paroma Naczelnikami ponieważ funkcjonariusze ci uchodzą wśród swoich współpracowników za uczciwych i rzetelnych pracowników, są darzeni zaufaniem i o dziwo zawsze byli powściągliwi w krytykowaniu władzy jaka by ona nie była gdyż byli jej wierni i ufni. Miejmy nadzieję, że sąd szybko i tych kilku wierzących, z błędu wyprowadzi bo prawdy nie da rady zapaskudzić na trwałe jakimś doraźnym tynkiem PR-u.
3. Że przykład idzie z góry lub ryba psuje się od głowy- jak kto woli, widać w działaniach NUC, który smaga postępowaniami dyscyplinarnymi jak batem, z celowym rozmysłem i oficjalnie wypowiada się jeszcze w trakcie postępowań o winie oskarżonego sugerując bezczelnie umyślność, przyjmowanie korzyści, etc. Nie dziwi to jednak biorąc pod uwagę, że występuje jako sędzia we własnych sprawach i usprawiedliwiamy Go mając świadomość Jego rozbuchanego do granic ego. Tylko jakoś nachalnie nasuwa się nam porównanie do Nikodema Dyzmy, który będąc w cyrku krzyknął do rozjemcy w ringu „jak ja, prezes banku zbożowego mówię, że faulował to faulował!”. Porównanie zresztą celowe ponieważ zachowanie Pana Naczelnika też często jako żywo przypomina wzory rodem z cyrku. Do tego jeszcze dochodzi stawianie się w roli tego który wszystko wie najlepiej, ma patent na wszystko, maszeruje prosto, z otwartą przyłbicą i biada każdemu kto się ośmieli wypowiedzieć słowo krytyki bo każde negatywne stwierdzenie kwituje jako atak na jego osobę, a wiemy że tak reagują ludzie pełni rozmaitych kompleksów, patrzący w lustro codziennie i wmawiający sobie jacy są wspaniali i mądrzy, wreszcie mający nieczyste sumienie. Co innego On sam, Jemu wolno. Idąc za Nietschem można by powiedzieć: Tako rzecze Zaratustra, czego jako żywe mieliśmy przykłady na spotkaniach z funkcjonariuszami gdzie na kilka niewygodnych pytań lub sugestii reagował histerycznie, a po powrocie do Urzędu wszczynał akcje odwetowe wobec bezczelnie pytających (czytaj: wczesne szkolenia w Medyce). A przecież gdyby nie był taki zapatrzony z siebie i swoich zastępców-podszeptywaczy (szczególnie jeden bryluje w szeptaniu) to dziś nie miałby problemów jakie ma, bo wystarczyło podpisać kilka poleceń temperujących zapędy niektórych, minimum zaufania do zwykłych funkcjonariuszy i byłoby po sprawie. Tylko jak podpisać cokolwiek kiedy ręce zajęte trzymaniem stołka, a usta otwarte w nieprzerwanym słowotoku takim jak np. „kto nie wsiądzie do walca tego walec przejedzie”. Tylko nie wiemy do dzisiaj czy miał na myśli maszynę używaną do budowy dróg, taniec czy Walca. Wydaje się, że to taka retoryka w stylu miernego mówcy dotycząca tego konkretnego Walca, która teraz wychodzi bokiem bo trzeba zadać pytania: Co z tą perełką wschodu okraszoną zielonymi korytarzami i innymi „nowatorskimi” rozwiązaniami, którymi się tak Pan i Pan Dyrektor chwaliliście przed Szefem Służby i wszystkimi jedynie według was słusznymi, mediami? Dlaczego ten wizjoner Walec musiał odjechać zostawiając po sobie spustoszenie i przejście „drewniane”? Dlaczego teraz winić się zaczyna zwykłych funkcjonariuszy, a nie tych którzy mówili cały czas, że jest cacy, a mieli wszystkie narzędzia żeby temu zapobiec, nie wyłączając z tego grona KOC, NUC i DIC. Współczuć należy tylko temu kto przejął „perełkę” bo aby zrobić z tego przejście murowane potrzeba mnóstwo wysiłku, pracy, czasu i zdrowia, a i tak po wypełnieniu zadania znowu w jakimś wywiadzie lub lustracji przejścia przez SSC, śmietankę spije szeryf, a resztę zliże czarodziej z Zacisznej natomiast zasłużeni w nagrodę dostaną uścisk ręki, zapewnienia o swoim niebywałym kunszcie i zaraz potem zostaną zdjęci bo znów wypłynie jakiś znajomy, który ma żonę, brata, swata gdzieś wysoko lub przy kimś ważnym i trzeba będzie zaspokoić jego ambicje karierowicza...
dalszy ciąg poniżej