To własnie związkowcy kalkukują, zamiast działać w interesie funków i pracowników. Od tego przeciez podobno są ("po to są oni"), a myślą raczej o wolnym dniu od pracy na pochlaj i wyżerkę, ew. nowych orderach, sorki ale słyszałem to i owo o tych "spotkaniach". Niczym dawne spotkania towarzyszy. Wyjątkiem są "niszowcy", ale też mogłoby być lepiej, choć nie mnie to oceniać. A to przecież funki w 2008 właśnie zrobili cały ten kipisz, że aż ministry i płemieł mieli w gaciach i nagle kasa na podwyżki się znalazła. Tylko że po wszystkim (tj. po tym zatkaniu gęby marnymi groszami) okazało się, że naczalstwo i stary układ zyskali najwięcej, a ci co nadstawili tyłka, mają teraz więcej kasy ale na waciki, bo te podwyżki nawet inflacji nie wyrównały. Więc sorry Aquirre, ale oddolnie to nawet palcem nikt nie będzie gmerał w służbowym bucie, bo se zastrzał można zrobić.
P.S. Zwłaszcza, że jeden na drugiego wilkiem patrzy i benzyną ogień gasi po tzw. wartościowaniu. O jedności mowy nie ma.