C
cel nik
Gość
Czy język asertywności oznacza godzenie się z tym co nam izba zgotowała,strach,niepewność jutra,obawę o to czy wrócę do domu?Dlaczego wiecznie wszelkie nasze postulaty i opinie trafiaja w mur a liczy się to co powie tzw.podrózny?Rozmowa ma sens,gdy ktos chce ciebie słuchać i gdy nie klęczysz na kolanach - czego nas od lat uczą i od nas wymagają.Wypowiedzi zgorzkniałych podróżnych,którzy "biedni' muszą stać w kolejkach i nie mogą zrobić 2 lotów na zmianie są wazniejsze niż człowieka ,który pracuje w cle od lat?Wszyscy musimy walczyć,bo jedna osoba czy przejście nic nie zmieni.Zreszta przypuszczam,że lada moment nasi przełożeni wyciągną wnioski w stosunku do osób,które walczą i się nie boją.W samym Dorohusku wielu ludzi nie wiąże przyszłści z firmą,która identyfikuje sie bardziej z przemytnikiem niż ze swoim pracownikiem.Promuje się tylko swoich tzn.donosicieli i dupolizów - tak to wygląda !Już mało kto pamięta co to znaczy honor i solidarność,a kodeksem etyki dzieci nie wykarmimy.Przypuszczam,że moje wiadomości niczego nie wniosą,ale chciałbym się mylić!Nie opluwajcie Dorohuska naprawiacze robią co mogą aby to przejście upodlić i zgnoić ludzi,ciężko tu pracyjących.BEZ ODBIORU.